Cuicui napisał:Wiara w to, że tania energia będzie katastrofą, jest moim zdaniem reakcją uprzywilejowanych bogatych, którzy nie cierpią na brak energii.
To właśnie uprzywilejowani bogacze zwracają uwagę na wszystkie koszty, jak najniższym kosztem, aby kontynuować swoje urzędy i utrzymać swoje dominium.
Historycznie rzecz biorąc, termodynamika zastąpiła staromodnego niewolnika.
Z czysto naukowego punktu widzenia to pseudoegalitaryzm w konsumpcji jest siłą napędową niszczenia ekosystemów i większości współczesnych wojen.
Bez urazy dla egalitarnych kapitalistów, amerykański sposób życia przeniesiony na resztę świata jest równoznaczny ze śmiercią biosfery.
Wierzę, że przyszłość leży w kresie biedy i ignorancji.
Żadne wskaźniki nie wskazują nam oznak takiej przyszłości...
Przyszłość może leżeć w zniszczeniu i śmierci, poza tym po co budować broń nuklearną nowej generacji, podziemne bazy, samoloty stealth itp.?
Konflikty wynikają z irytujących braków i obaw. Ideologia oparta na wykładniczej wierze ujawnia strach przed utratą.
Konflikty wynikają z zestawu instynktów, takich jak rytuał terytorium, rytuał dominacji…
Jak wspomniałeś, ich celem jest zapewnienie przetrwania, aby uniknąć braku dostaw, dominacji innych grup itp., ponieważ z biologicznego punktu widzenia istoty ludzkie prawie nie ewoluowały.Od czasu pojawienia się 200000 XNUMX lat temu nie ma powodu aby jego instynkty zniknęły.
Poszukiwanie wykładniczego wzrostu wiąże się z uzależnieniem, nieświadomością w granicach fizycznych i z psychologicznego punktu widzenia ze strachem przed śmiercią (ale myślę, że
Ahmed byłbym w stanie lepiej odpowiedzieć na to pytanie).
Musimy być informowani, edukowani, uspokajani i ostrzegani przed wszelkimi formami propagandy. Żadna głowa państwa nie będzie w stanie prowadzić wojny ani źle traktować planety, jeśli wszyscy obywatele się temu sprzeciwią. Wszelkie formy energii wykorzystywane w sposób inteligentny dla dobra wszystkich, a nie dla zysku kilku nieodpowiedzialnych osób, są moim zdaniem mile widziane.
Zgadzam się z tobą, ale to pozostaje wizja „troskliwego niedźwiedzia”: potrzebujemy lepszego świata, potrzebujemy równości, musimy po prostu ocalić planetę, musimy położyć kres ubóstwu, to wszystko. To tylko życzenie, nic więcej. ...
Jeśli nie znajdziemy szybko sposobu na produkcję czystej energii jądrowej, obawiam się, że zanim energie odnawialne będą mogły w wystarczającym stopniu przejąć kontrolę, szczególnie do ogrzewania zimą lub odsalania wody morskiej w krajach suchych, przez długi czas będziemy mieli brudną energię jądrową w przyszłości, z Czarnobylem i Fukushimą, a także produkcją i składowaniem coraz większej ilości plutonu i niebezpiecznych odpadów.
Wiara w to, że „czysta” energia nuklearna uratuje planetę i zaspokoi pragnienie małych Afrykanów jest największą naiwnością ze wszystkich, szefowie Monsanto mówią to samo, żeby sprzedać swoje bzdury!
Jakim za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wielcy przywódcy przemienią swój apetyt na zysk w globalną filantropię?
Technologie się zmieniają, ale nie ludzie!
Środki techniczne, odnawialne lub nie, są jedynie środkami, a nie celem samym w sobie..
Nie ma technologicznego Mesjasza, który przyjdzie i uratuje nas, biednych konsumentów.
Rozwiązaniem jest całkowita zmiana naszego stylu życia i rezygnacja z wykładniczej konsumpcji.
„Inżynieria czasami polega na wiedzy, kiedy przestać” Charles De Gaulle.