Zasada jest taka, żeby już się poddać… bo to wszystko za dużo kosztuje
Od blisko 10 lat kupuję jak najwięcej na rynku wtórnym, na pchlich targach, wyprzedażach garażowych, LBC czy... Emmaüs! Służy dobrej sprawie. Kupuję tam:
- ubrania dziecięce. Ogólnie około 1 € za sztukę, w idealnym stanie.
-pełen narzędzi, które tak naprawdę nigdy się nie zużywają (segregator, kilof, samolot... kinkiety zewnętrzne... klucze do rur... Cały zestaw dostałem, sortując któregoś dnia w Emmaüs w mega skrzyni wypełnione wszystkim, dali mi to za 1 €... 15 kluczy)
-książki, komiksy i inne dla dzieci
-sprzęt sportowy do zajęć okazjonalnych (do jazdy na nartach zaopatrzyłem się w 100% z drugiej ręki. Myślę, że około 250€ za 4 osoby, narty, buty i ubrania w cenie!)
-meble: w przesyłkach handlowych lub w Emmaüs są niesamowite samorodki. Nie sądzę, żebym wiedział, że zaczynając dorosłe życie, nigdy nie kupiłbym niczego nowego. Masywne stoły o nowoczesnym wyglądzie za 100 €. Kanapki za 50€, w całkiem przyzwoitym stanie. Itp.
Jeśli chodzi o telefony, to minęło już 7 lat, odkąd kupiłem jeden: kolekcjonuję te, których koledzy lub rodzina już nie używają (bo mają nowszy, lepszy).
To wszystko sprawia też, że można gdzieś sfinansować świeże produkty (owoce, warzywa, sery, jajka) kupowane na targu (co moja żona robi co tydzień), które są droższe, ale wolę, żeby moje pieniądze szły na te lokalni pracownicy, którzy pracują w przyzwoitych warunkach za przyzwoite wynagrodzenie!
Pozwala też ostatnio szukać siana na sezon (i budowy glinianego pieca do pizzy. Niezbędne!), znaleźć dwie bele po 20 € za belę, a kiedy facet mówi ci „zarobimy 10 € za belę transport dla dwóch piłek, to wszystko za 50 euro z dostawą, wszystko w porządku? na leboncoin, aby odpowiedzieć mu „idealnie sprzedany!” bez zmarszczenia brwi