Did67 napisał:Adrien (ex-nico239) napisał:
Wydawało mi się, że 50l spryskane w kilka sekund strumieniem mniej przyniosło roślinie korzyści (zwłaszcza na nierównym podłożu) niż taka sama ilość kroplówki lub w tej formie kołnierzy wolnodyfuzyjnych
Lub z zakopanym odpływem. Krótko mówiąc, wszystko, co zapobiega jej przepływowi (właściwie w przypadku nachylenia) i powoduje, że woda wypływa na głębokość, a nie na szerokość na powierzchni, zmniejszy straty i zwiększy efektywność wykorzystania wody. Nie ma debaty.
Później te kołnierze, oya, zakopane dreny, czy kroplowniki (w suchych regionach Hiszpanii często są zakopane sieci z koroną kroplowników wokół drzew), niewiele się to zmienia. Każdy producent będzie miał argumenty, aby stwierdzić, że jego system jest najlepszy. A bobo będą miały swoje przekonania (oczywiście oyas, technika „przodków”, używana przez Indian, nie wiem jak na jałowej pustyni w Arizonie, to jest niesamowite! Jak palenie pejotlu! Więc ku pamięci Indian, kupujemy to po 50 euro za sztukę z zamkniętymi oczami i palimy...)
Prawdę mówiąc, los chciał, że tego samego dnia Hogdson podjął temat na ten temat.
Osobiście uważam, że odpowiednie jest raczej powolne podlewanie dyfuzyjne (niezależnie od metody).
A w tym konkretnym przypadku, mój Boże, wydaje mi się to bardzo leniwe, bo zadanie podlewania wężem drzew oddalonych o kilkadziesiąt metrów jest trochę... i ponieważ to ja to napisałem.
Cóż, właśnie wydałem dzisiaj 200 euro w Weldom na podlanie 12 młodych drzewek rozrzuconych poza ogrodzonym terenem za pomocą systemu „Y”, więc mówię sobie, że w sumie...
Ale hej, gotowe, gotowe... Już z rurą z każdej strony zrobię to taniej...