chatelot16 napisał:
jeszcze jedna uwaga na temat fizycznych ograniczeń ogrodnika: pewne jest, że klasyczny kultywator to barbarzyńska maszyna, która wymaga dość dużego wysiłku fizycznego: glebogryzarka jest tylko trochę mniej gorsza: najlepszy jest prawdziwy traktor, bez którego możemy jeździć bezpośredni wysiłek
szkoda, że nie ma małego, niedrogiego ciągnika: mamy wybór między bardzo drogimi nowymi mini traktorami a starymi, niedrogimi, ale dość dużymi używanymi ciągnikami
Myślałem tak przez długi czas. A zakup glebogryzarki odłożyłem na później ze względów budżetowych...
Dziś myślę, że spokojnie możemy się bez tego obejść, pod warunkiem, że dokonamy „rewolucji mentalnej”, aby „widzieć rzeczy inaczej”. „Dekondycjonuj” siebie.
Taki jest sens tego wątku.
Nie żeby było idealnie. Ale w każdym razie: nie gorzej, taniej i bardziej „energetycznie pozytywnie”…
„Truskawka” to nonsens, choćby z punktu widzenia marnowania energii. Nie mówię o zabijaniu życia gleby... Bez skutku!
[upraszczam]