Nadmierny kredyt (w tym sensie, że jest on nie do utrzymania dla pożyczkobiorcy) nie jest rozwiązaniem; To właśnie robią Stany Zjednoczone i widzimy rezultaty. Innym problemem jest to, że w pewnym momencie musi być wystarczająca ilość kapitału, aby pożyczyć. Jankesi rujnują swoje rezerwy, a ryzyko kredytowe w USA jest bardzo niskie, zwłaszcza, że kultura amerykańska jest silnie zakorzeniona w pożyczkach i trwałym zadłużeniu.
Podstawowym problemem kryzysu finansowego, przez który przechodzimy, jest to, że banki wyszły poza swoją rolę: stali się cyfrowymi potworami wytwarzającymi produkty o szaleńczej złożoności i odłączonymi od produkcji konkretnego bogactwa: warrantów, funduszy funduszy, produktów spekulacyjnych, ubezpieczeń na życie z efektem zapadkowym z procentem największych wzrostów i spadków…
Żaden oszczędzający nie wie, w jaki sektor inwestuje, zaciągając ubezpieczenie na życie, ani co mu to przyniesie: nawet „doradca” (który jest tylko bladym podwładnym bez wiedzy) nie wie: jest świeżo po jej sprzedaży BTS siłą i jest całkiem szczęśliwy, nosząc krawat, zmuszając naiwnych klientów do podpisywania dokumentów.
Giełda akcji w kasynie jest jedynie mirażem nawet dla banków, które dobrze zrobią, jeśli skupią się na swoich podstawach: gromadzeniu depozytów i udzielaniu kredytów osobom fizycznym i firmom. I to wszystko.
Nie zapominaj, że zaciągnięcie kredytu to przede wszystkim zmniejszenie siły nabywczej!!
to dyskusyjne... to zależy od stawki. Jeśli jest to kredyt konsumencki na poziomie 18% TEG (i jest to powszechna „waluta”), jest to oszustwo.
Jeżeli chodzi o zakład produkcyjny z uzyskiem 8% przy stawce 4% lub dzierżawę przy uzysku 4% przy kredycie 3,5%, to moc cena zakupu wzrasta, a nawet dochodzi do powstania aktywa.
Dobrze rozumiem Twój punkt widzenia i ostatecznie uważam, że mój nie jest aż tak odległy.
Być może jedyny punkt, w którym się nie zgadzamy, dotyczy konieczności lub niedopuszczalności odsetek.
@+