Exnihiloest napisał:Dyktaturę widzę głównie we Francji, marginalnie we Włoszech i Hiszpanii.
Dyktatura ta wyraża się poprzez represje: 1,2 mln kar finansowych oraz środki infantylizujące, takie jak zaświadczenia o wyjeździe czy zakaz podróżowania na odległość większą niż 1 km od domu, gdy nie należy zapobiegać odległości, ale kontaktowi.
Nie mamy czegoś takiego w Niemczech czy Holandii, żeby wymienić tylko kilka.
A ja odpowiem ci to samo: nie bierzesz pod uwagę specyfiki każdego kraju, a twoja perspektywa jest zdecydowanie zbyt ograniczająca.
Dla informacji, 3 najbardziej turystyczne kraje europejskie na świecie to 1) Francja 2) Hiszpania i 3) Włochy...
Porównując kraje Północy i Południa, różniące się wielkością, populacją i modelami kulturowymi, faktycznie udaje nam się wyjaśnić nam, tak jak Tobie, fakt, że żyjemy w dyktaturze. Ja ze swojej strony będę mówił raczej o idiokistanie lub absurdzie i że już nie jest źle!
Bo gdybyśmy żyli w dyktaturze,
powinniśmy zatem chwycić za broń, a nie klawiatury...jest pewien niuans.
Z drugiej strony niezrozumienie niebezpieczeństw ciążących na naszych społeczeństwach (mówię tu o wszystkich społeczeństwach technologiczno-przemysłowych) gwarantuje dyktaturę na jutro.
Te punkty, które wskazuję, nie mają nic wspólnego z „modelem socjaldemokratycznym”, który wyciągasz z kapelusza, ale z konkretnymi opcjami wybranymi przez rząd Macrona. Należy zauważyć, że broń, która okaleczyła żółte kamizelki, nie jest używana ani nawet zakazana przeciwko demonstrantom w innych krajach europejskich. Trwająca dyktatura jest francusko-francuska.
Użycie superpro flash ball lub 40 mm LBD nie jest niczym nowym i nie zostało wdrożone przez Macrona ani Castanexa.
Ci drudzy to tylko menedżerowie w sprzecznościach, niezdolni do przewidywania.Tak się dzieje, gdy mamy do czynienia z neoliberalnymi technokratami.
„Inżynieria czasami polega na wiedzy, kiedy przestać” Charles De Gaulle.