Makro napisał:Osobiście... Korsykanie... Mam u nich mały dług... A gdyby państwo francuskie zaczęło ich zaopatrywać... Bardzo chętnie pojechałbym i zatopił kilka łodzi... Nawet nie 10 lat na obozie wakacyjnym... Zostałem ukamienowany przez dorosłych w centrum Ajaccio.... Potem zrozumiałem... Chcą swojej niezależności... Niech jedzą swoje świnie i swoje sery... Ta banda współhodowli Morze Śródziemne...
Czyli masz historię z 3 dupkami, a nie z Korsykanami ;)
Oczywiście, że wszędzie zdarzają się idioci. Może na Korsyce są bardziej agresywni niż gdzie indziej, ci idioci, nie jest to niemożliwe. Dzieje się tak niewątpliwie we wszystkich regionach o silnym poczuciu tożsamości (Bretania i inne). Krótki.
Wracając do lokalnej produkcji, kiełbasa ośle zawsze była legendą...Jeśli przychodzimy zjeść osła, to tak naprawdę dlatego, że jesteśmy w M...
Z drugiej strony, co ciekawe, Korsykanie parzyli kawę z żołędziami podczas wojen światowych, z powodu braku… kawy. Oczywiście jestem o wiele za młody, ale rozmawiając ze starszymi ludźmi, wydaje mi się, że było… znośnie.
Krótko mówiąc, Korsyka produkuje wiele rzeczy. Nie martwiłbym się zbytnio o owoce i warzywa, bo klimat pomaga. Zboża nigdy nie byłyby w stanie wyżywić obecnej populacji. Mięso dalekie od bezpieczeństwa. Może jajka. Ser prawdopodobnie też?
Ale bez liczb mówimy tylko o wrażeniach...