Gaston napisał:Ja też znam „wyżu demograficznego”, którzy przeżywają (duże) trudności, ale znam co najmniej tyle samo osób, które korzystają z emerytury wyższej niż moja obecna pensja i mieszkają w domu większym od mojego, bo spłaciły się w niecałe 20 lat .
Tak i ile? większość? Z całą pewnością nie!
Żadna epoka nie umknie „walce klas”.
Zatem zawsze będą bogaci i nieliczni uprzywilejowani...
„Trzydzieści chwalebnych lat” pozwoliło na pojawienie się tego, co nazywamy „klasą średnią” (sami podzieleni na: biedną średnią, średnią średnią i wysoką średnią).
Ta ostatnia umożliwiła, aby konsumpcja działała, zapewniając jednocześnie względny podział bogactwa*, niestety proces taki nie został uwzględniony w algorytmie rozwoju gospodarczego, była jedynie kwestią
fazazjawisko to można zaobserwować także w wielu krajach (np. w Chinach).
Błąd polega jednak na tym, że croire że ta faza jest normalna.
I to właśnie to przekonanie popycha ludzi, aby nie kwestionowali „systemu”.
To trochę jak historia żaby zanurzonej w rozgrzanej patelni, początkowo jest zimno, potem przychodzi okres ukojenia, przed nieuleczalnym cierpieniem!
*To wysoka klasa średnia skłoniła pewną liczbę obserwatorów do wniosku, że pokolenie wyżu demograficznego było szczęściarzami. Analiza ta nie wytrzymuje badań przeprowadzonych we wszystkich warstwach francuskiego społeczeństwa.
„Inżynieria czasami polega na wiedzy, kiedy przestać” Charles De Gaulle.