Nuclear Japan: wiadomość od francuskiego emigranta !! 15 czerwca

Ropa, gaz, węgiel, energia jądrowa (PWR, EPR, fuzja gorąca, ITER), elektrociepłownie gazowe i węglowe, kogeneracja, trójgeneracja. Peakoil, zubożenie, ekonomia, technologie i strategie geopolityczne. Ceny, zanieczyszczenie, koszty ekonomiczne i społeczne ...
dedeleco
Econologue ekspertem
Econologue ekspertem
Wiadomości: 9211
Rejestracja: 16/01/10, 01:19
x 10




przez dedeleco » 10/07/11, 13:39

Japoński koszmar nuklearny, jakiego doświadczył i który miał miejsce oprócz tsunami o długości 15–40 m, ze wszystkimi błędami, brakiem przygotowania, paniką, niezdecydowaniem i chaosem:
http://search.japantimes.co.jp/cgi-bin/ ... 707f1.html
Jak pierwsze 24 godziny ukształtowały kryzys nuklearny w Fukushimie
Chaos, nieodpowiednie przygotowanie, niezdecydowanie, brak słuszności

Fukushima — Kiedy blok nr 2 zaczął się trząść, Hiroyuki Kohno miał pierwsze przeczucie, że coś jest nie tak z turbinami. Przerwał na chwilę, po czym wrócił do rejestrowania dziennych odczytów radioaktywności.

Spodziewał się, że to minie. Dopóki wstrząsy nie zamieniły się w wstrząsy.

Gdy zawyły syreny, wybiegł na otwartą przestrzeń, z dala od ścian i pobiegł długim korytarzem z dwoma kolegami. Wokół nich zawaliły się fragmenty sufitu. Na zewnątrz zastał kolejne pandemonium.

„Ludzie krzyczeli o tsunami” – powiedział. „W tamtym momencie naprawdę myślałem, że umrę”.

Zdyszany Kohno wspiął się na niewielkie wzgórze i odwrócił się, żeby obejrzeć się za siebie. Z jednostek reaktorów unosiły się czarne chmury. Włączyły się awaryjne generatory diesla.

Zobaczył falę. Rozbił się o falochron elektrowni i zatrzymał się dopiero, gdy dotarł do podnóża zbocza, około 460 metrów od miejsca, w którym stał.

Kohno patrzył, oszołomiony.

Blok nr 2, jeden z sześciu reaktorów elektrowni Fukushima nr 1, jest zwyczajny jak na standardy nuklearne: szary labirynt przełączników i zaworów, drabin i grodzi, liczników i mierników. Tak wiedział Kohno, doświadczony specjalista w dziedzinie radioaktywności.

Teraz nic w tym, co zobaczył, nie było normalne.


Poruszał się dalej.

Wydarzenia następnych 24 godzin postawiły pod znakiem zapytania perspektywę energetyki jądrowej, zarówno w Japonii, jak i na całym świecie.

AP odkryła dzięki wywiadom z dziesiątkami urzędników, pracowników i ekspertów oraz setkom stron nowo opublikowanych dokumentów wczesną reakcję na kryzys charakteryzowały zamieszanie, nieodpowiednie przygotowanie, brak szczerości w kontaktach ze społeczeństwem i niechęć do podejmowania szybkich decyzji. Problemy te nadały ton trudnemu wysiłkowi na rzecz odbudowy.

11 marca premier Naoto Kan został pobity na posiedzeniu komisji izby wyższej w związku z tym, czy wziął pieniądze na kampanię od cudzoziemca, co jest nielegalne.

Przesłuchanie ucichło nagle, gdy cały budynek Sejmu zaczął się trząść. Była 2:46. Oczy wszystkich skierowały się na ogromne kryształowe żyrandole powyżej, brzęczące i gwałtownie się trzęsące.

„Proszę wszystkich o zachowanie bezpiecznej pozycji” – powiedział przewodniczący komisji Yosuke Tsuruho, chwytając podłokietniki swojego wyściełanego aksamitem krzesła. „Proszę schować się pod biurko”.

W ciągu czterech minut w biurze premiera po drugiej stronie ulicy uruchomiono sztab kryzysowy. Kan pobiegł tam, gdy tylko drgania ustały. O 3:37 zwołał okrągły stół swoich najlepszych doradców.

Wkrótce po uderzeniu tsunami grupę zadaniową Kan zasypano raportami o ogromnych zniszczeniach na całym wybrzeżu, zdjęciami lotniczymi i filmami pokazującymi, jak zniknęły całe wioski.

Według Kenichi Shimomury, starszego doradcy, który był z nim, Kan, który specjalizował się w fizyce stosowanej w college'u, był jedną z pierwszych, których uwaga skupiła się na 40-letniej elektrowni jądrowej. Premier poprosił o ocenę.

Operator zakładu był w chaosie. Telefony do Tokyo Electric Power Co. pozostały bez odpowiedzi, a otrzymane informacje były sprzeczne.

Zdjęcie aktualności
Prowizoryczna reakcja: pracownicy Tepco obsługują 62-metrową pompę do betonu Putzmeister zamontowaną na ciężarówce, która pompuje zanieczyszczoną wodę z budynku reaktora nr 4 w elektrowni Fukushima nr 1 12 kwietnia. TEPCO/AP

W tych krytycznych pierwszych godzinach rząd działał na ślepo.

Po usłyszeniu tej wiadomości podróżujący prezydent Tepco Masataka Shimizu wsiadł do wojskowego transportu powietrznego z Nagoi. Ale lot został zawrócony. Ministerstwo Obrony napadło na niego, aby zwolnić samoloty na potrzeby reagowania kryzysowego.

Kan cicho powtarzał sobie to, co wszyscy myśleli już z tyłu głowy: „To będzie katastrofa”.

Tego dnia Zespół A, składający się z 13 osób, w tym stażysta, nadzorował reaktory 1 i 2 w jednej sterowni. W innym za reaktory 3 i 4 odpowiadała dziewięcioosobowa załoga. Blok 4 był wyłączony w celu konserwacji, podobnie jak reaktory 5 i 6, które są oddzielone od pozostałych jednostek niewielką odległością.

Pierwsza wiadomość była dobra.

Kiedy rozpoczęły się wstrząsy, wszystkie trzy działające reaktory automatycznie zostały wyłączone awaryjnie. W ciągu minuty wszystkie pręty sterujące zostały prawidłowo włożone do rdzeni, zatrzymując reakcje jądrowe.

To, co nastąpiło później, zmieniło wszystko.

Pierwsza fala uderzyła w elektrownię o 3:27. Na wysokości 4 metrów została z łatwością zablokowana przez falochron elektrowni, który znajdował się 10 metrów nad poziomem morza.

Ale ten, który uderzył osiem minut później, był poza skalą.

Płynęła po barierze, zalewała 10-metrowy zbiornik z wodą i rzucała samochodami w tę i tamtą stronę. Znaki wodne sugerują fala mogła sięgać nawet 15 metrów.

Zespół A z przerażeniem obserwował, jak stan rośliny pogarszał się z minuty na minutę. Szczegółowy dziennik operatora wraz z odręcznym harmonogramem na tablicy w sterowni pokazywały, jak szybko doszło do awarii jednostek.

Nagryzmolony zapis głosił: „15”37' podróż D/G 1B”, wskazując, że zgasł generator diesla jednostki 1. Była 3:37, zaledwie dwie minuty po uderzeniu drugiej fali.

Następnie: „SBO”. Awaria stacji. Nie było prądu.

Cztery minuty później, o 3:41, jednostka 2 straciła moc. Kilka minut później odczyty kluczowych instrumentów ustały.

W ciemności pracownicy odkryli, że główna tablica rozdzielcza została zanurzona, a główna linia energetyczna została zerwana przez lawinę błotną. Piwnica budynku turbiny bloku nr 1 została wypełniona wodą. Dwóch pracowników zostało później znalezionych utoniętych w piwnicy innej turbinowni.

To, co dokładnie działo się wewnątrz reaktorów, pozostawało tajemnicą. O 3:50 Zespół A napisał: „Nieznany poziom wody”. Jeśli nie zostanie uzupełniona, woda w rdzeniu wygotuje się, a pręty stopią się.

Dwie minuty później Zespół A dodał jeszcze bardziej złowrogą notatkę na temat jednostki 2: „Wstrzyknięcie ECCS nie jest możliwe”. Awaryjny system chłodzenia rdzenia, stanowiący ostatnią deskę ratunku, zapobiegający wysychaniu rdzenia, nie działał.

Minęła godzina od tsunami i Zespół A desperacko poprosił o pojazdy z napędem awaryjnym. Zanim dotrą na miejsce i się połączą, będzie już za późno.

Poza sterownią na terenie obiektu przebywało około 755 pracowników, w tym pracownicy Tepco i podwykonawcy.

Yuji Sato przebywał na przerwie w salonie w małym budynku, około 20 metrów od bloku nr 1, kiedy doszło do trzęsienia ziemi. Cały ranek pracował przy turbinach.

Trzęsienie uszkodziło klimatyzator i strąciło telewizor w salonie z podstawy. Kiedy drżenie ustało, Sato wyszedł na zewnątrz. Betonowe budynki zostały poważnie zniszczone, niektóre ściany zamieniły się w gruz.

Wraz z około 100 kolegami popłynął strumieniem na wzgórze za reaktorami. Oni szli.

„Nikt z nas aż tak się nie bał. Japonia to naród trzęsień ziemi. Jesteśmy do nich przyzwyczajeni” – powiedziała Sato.

W momencie trzęsienia jego szwagier, technik pomp Yuta Tadano, przebywał już na wzgórzu w biurze na drugim piętrze. Chudy młody mężczyzna z przekłutymi uszami i długą grzywką, pracował dla podwykonawcy Tokyo Energy and Systems Inc.

Tadano chciał wrócić do domu, aby sprawdzić, co u swojej żony Akane i 4-miesięcznego syna Shomy. Jego szef powiedział, że spodziewa się ich powrotu do pracy w poniedziałek. Biorąc pod uwagę całkowitą dewastację za bramą, zwykle 20-minutowa podróż do domu trwała cztery godziny.

Przez większą część następnych dwóch miesięcy nikt nie będzie mógł wejść do budynków reaktora.

Mimo to kilkudziesięciu pracowników Tepco – później nazwanych z pewną licencją poetycką „Fukushima 50” – pozostało. Keiichi Kakuta był jednym z nich. Pozostał w odpornej na promieniowanie centrali kryzysowej zakładu, dużej sali konferencyjnej bez okien, około 300 metrów od reaktora bloku 2.

Chociaż oznaczało to pozostawienie rodziny w Tokio, Kakuta trzy lata temu skorzystał z okazji i podjął pracę w dziale spraw publicznych w Tepco w Fukushimie. Zawsze podziwiał pracę zespołową firmy i nie mógł się doczekać nowych wyzwań.

Dostał największy w swoim życiu.


Późnym popołudniem blok nr 1 wymknął się spod kontroli, a jego systemy zasilania i chłodzenia przestały działać.

Rośnie ciepło powstające w wyniku rozpadu pierwiastków promieniotwórczych w prętach paliwowych. Gdy rdzeń się przegrzał, spalił wodę chłodzącą, odsłaniając 4-metrowe pręty. Z kolei para z odparowanej wody gromadziła się wewnątrz komory przechowawczej.

Wraz ze wzrostem temperatury i ciśnienia granulki uranu wewnątrz prętów stopiły się w cyrkonowych osłonach. Kiedy cyrkon osiągnął temperaturę 1,200 stopni, zareagował z wodą, wytwarzając wodór.

To oczywiste, że zanim się polepszy, sytuacja się pogorszy.

Twarzą rządu jest Yukio Edano, główny sekretarz gabinetu. O 7:45 jego zadaniem było wygłosić narodowi bezprecedensowe oświadczenie, ale sprawić, by brzmiało rutynowo i uspokajająco.

„Ogłosiliśmy stan nadzwyczajny nuklearny” – powiedział zza mównicy w sali konferencji prasowych w gabinecie premiera. „Powtarzam, że nie ma wycieku promieniowania i nie będzie wycieku”.

On się mylił. Niedawno opublikowane dokumenty Tepco ujawniają, że promieniowanie wykryto na obwodzie zakładu o godzinie 5:30, ale przedsiębiorstwo najwyraźniej przesłało rządowi te odczyty faksem dopiero wkrótce po 9:XNUMX.

W międzyczasie wokół zakładu utworzono 3-kilometrową strefę ewakuacyjną. Później będzie to 10 km, potem 20 km. Ostatecznie ponad 80,000 XNUMX ludzi będzie zmuszonych do ucieczki.

Tymczasem operatorzy Fukushimy nr 1 stanęli w obliczu dwojakiej reakcji: wiatru i powodzi. Odpowietrzanie w celu uwolnienia ciśnienia i zapobieżenia eksplozji, zalanie w celu utrzymania chłodu.

Ale wentylacja uwolniłaby radioaktywność do powietrza. A zalanie wodą morską zniszczyłoby sprzęt z powodu soli.

Około godziny 9:XNUMX, niecałe sześć godzin po tsunami, urzędnicy w biurze premiera zaczęli naciskać na TEPCO, aby dało sobie spokój. Teco zawahał się.

Fukushima nr 1 była złotą gęsią tego przedsiębiorstwa. Zaprojektowany głównie przez General Electric, pojawił się w Internecie w 1971 roku i od tego czasu nieprzerwanie świeci w Tokio. W odróżnieniu od nowszych obiektów był on opłacany i generował zyski z każdego wyprodukowanego megawata.

Tepco wiedziało, że upust radioaktywności podda w wątpliwość bezpieczeństwo przemysłu nuklearnego w kraju i na świecie. Ale możliwości malały.

Awaria zasilania podstawowego i rezerwowego – scenariusz przekraczający środki ostrożności planistów – poważnie utrudniła działalność.

Pierwszy pojazd z napędem awaryjnym wysłany przez Tepco utknął w chaotycznym ruchu ulicznym po tsunami. O godzinie 11:XNUMX przyjechała zastępcza ciężarówka innej firmy energetycznej, ale przywieziony przez nią kabel był zbyt krótki, aby można go było podłączyć.

O godzinie 3:05 Minister Gospodarki, Handlu i Przemysłu Banri Kaieda pobiegł do dyrektora Tepco Akio Komori, aby publicznie ogłosić plan odpowietrzenia kontenerowca bloku 1. Siedem minut później Edano stanął na podium, tym razem aby ostrzec opinię publiczną, że akcja będzie się wiązać z uwolnieniem izotopów promieniotwórczych. Jeszcze raz nawoływał do spokoju.

Dla tych, którzy wiedzieli, co się dzieje, pilność była coraz większa. Komora przechowawcza wokół rdzenia wypełniła się ciśnieniem dwukrotnie wyższym od maksymalnego limitu operacyjnego i prawie odpowiadała wymaganym przez firmę standardom wentylacji.

„Ciągle powtarzaliśmy Tepco, żeby zrobiło to szybko, pytając, dlaczego tak się nie dzieje” – wspominał później Edano.

Prawie cztery godziny po pierwszym ogłoszeniu zirytowana Kaieda nakazała Tepco dać upust emocjom. Była 6:50 rano.

Rosnące promieniowanie zmusiło pracowników do przerwania próby ręcznego otwarcia zaworów. Następnie próbowali otworzyć je zdalnie, ale wielokrotnie kończyło się to niepowodzeniem, prawdopodobnie z powodu przerwy w dostawie prądu, ale prawdopodobnie także wady konstrukcyjnej. Sprzęt nigdy nie był używany podczas rzeczywistego kryzysu.

Jednostka 1 była tykającą bombą zegarową.

W miarę upływu nocy premier zdecydował, że o brzasku sam musi udać się do Fukushimy. Jego helikopter wylądował 7 marca o godzinie 11:12. Podobnie jak wszyscy w otoczeniu, Kan miał na sobie niebiesko-szary mundur roboczy i miał dozymetr zawieszony na szyi.

Jego pomocnik, Shimomura, były dziennikarz telewizyjny, został przydzielony do kroniki wydarzenia. Zaczął filmować, gdy grupa wsiadała do minibusa jadącego do centrali kryzysowej.

Z zewnątrz wyglądało to całkiem normalnie. Wewnątrz jednak znajdował się dom wariatów. Dziesiątki pracowników biegało tam i z powrotem, starając się nie nadepnąć na około 20 innych, którzy albo osunęli się na podłogę, albo spali na kocach na korytarzu.

Shimomura wyłączył kamerę. Ta scena nie uspokoiłaby narodu ani świata.

Eskortowany przez urzędników Tepco Kan minął mężczyzn tak zajętych lub zmęczonych, że nawet nie zauważyli obecności przywódcy swojego kraju.

Kan, znany ze swojego wybuchowego temperamentu, zadawał pytania kierownictwu elektrowni i wskazywał na schematy reaktorów znajdujące się przed nimi na kartce papieru. Płakał wiceprezesa Tepco Sakae Muto i szefa fabryki Masao Yoshidy oraz jego osób eskortujących na miejscu, żądając informacji dlaczego nie doszło do odpowietrzenia i wtrysku wody morskiej.

Dyskusje trwały zaledwie pół godziny. O 8 rano Kan był w drodze powrotnej do Tokio.

Do tego czasu, jak później przyznało Tepco, rdzeń bloku 1 uległ w większości stopieniu, a bloki 2 i 3 nie pozostały daleko w tyle.

O 2:30 robotnicy zaczęli klaskać. Z komina jednostki 1 unosiła się para, a ciśnienie w zbiorniku zabezpieczającym spadło, co potwierdza, że ​​odpowietrzanie działa. Ale w ciągu pół godziny zabrakło im świeżej wody.

Tego właśnie obawiało się Tepco.

Fukushima nr 1 została zbudowana tuż obok największego źródła wody na planecie – Oceanu Spokojnego. Wypompowywanie wody z oceanu to jednak absolutna ostateczność. Reaktory już nigdy nie nadawałyby się do użytku.

Po raz kolejny urzędnicy Tepco byli niezadowoleni. O 3:36, prawie 24 godziny co do minuty po uderzeniu drugiego tsunami, wodór znajdujący się w jednostce 1 połączył się z znajdującym się już w nim tlenem i eksplodował w ognistym podmuchu, który zdmuchnął dach i uniósł w niebo chmurę skażonego dymu i gruzu.

Decyzja o wykorzystaniu wody morskiej była nieunikniona.

W nadchodzących dniach nastąpią eksplozje w blokach nr 2, 3 i 4. Podstawowym zadaniem Tepco przez miesiące, a nawet lata, jest w dalszym ciągu naprawianie szkód powstałych w wyniku eksplozji.

Rozpoczął się nuklearny koszmar Japonii.


We Francji prędzej czy później nie będzie nam lepiej!!
0 x

 


  • Podobne tematy
    odpowiedzi
    widoki
    Ostatni post

Wróć do „Energie kopalne: ropa, gaz, węgiel i energia jądrowa (rozszczepienie i synteza jądrowa)”

Kto jest online?

Użytkownicy przeglądający to forum : Brak zarejestrowanych użytkowników i gości 183