Różnica jest taka, że Rossi (nadal nie mogę wypowiedzieć się na temat realności jego twórczości) odnosi sukces!
JMMoreau narzeka co najmniej od 2006 roku i nie wydaje się przyciągać tłumów!
Rossi zwraca się do amerykańskich inwestorów:
http://www.e-catworld.com/2014/01/24/pr ... echnology/ a jeśli zasypuje nas informacjami, to na poziomie teoretycznym jest raczej dyskretny i nie zasypuje nas literaturą w stylu JMM.
Różnica: z pewnością nie przestrzegał naprawdę przekonujących protokołów, ale zwoływał ludzi i informował o tym.
W zasadzie jak miałbym to zrobić?
1) Oczywiście przejrzałbym dwa razy moje protokoły pomiarowe, żeby nie wyjść śmiesznie. Sprawdziłbym krzyżowo pomiary laboratoryjne/pomiary długoterminowe.
2) Publikowałbym dema na Youtube/Vimeo.
3) Zaprosiłbym znane osoby (oczywiście nie modnych piosenkarzy) na demo z ich urządzeniami pomiarowymi, w obecności kamerzysty. Sugerowałbym im protokół, ale postępowalibyśmy zgodnie z ich protokołem, gdyby nie zgodzili się z moim. Oczywiście trzeba będzie zabrać ze sobą kilka tac trapistów i kanapek
4) Wykorzystałbym nr 3 za pośrednictwem prasy
Oczywiście ideałem jest powierzenie działającego urządzenia laboratorium, jednak w tym właśnie tkwi sedno problemu: jak zapewnić, że urządzenie nie zostanie zdemontowane lub skradzione?
Drugie pytanie brzmi oczywiście: kto tak naprawdę ma w piwnicy coś, co działa znacznie poza błędami pomiarowymi?
kwestia protokołu jest bardzo istotna: co dowodzi, że JMM nie oszukał komornika za pomocą rury dobrze ukrytej w jego starym Mitsubishi? Test byłby bardziej przekonujący na dystansie 2000 km. Co świadczy o tym, że Rossi w swoich pierwszych (za krótkich) demach nie ukrył w swoim reaktorze odczynnika chemicznego? W takim przypadku test trwający kilka godzin byłby bardziej przekonujący.