nie, to nie ma z tym nic wspólnego i dobrze o tym wiesz, dalej nękasz. Wydaje się, że wszystko jest w porządku, z tą różnicą, że używam twoich własnych sposobów wyrażania się (jak wyjaśniono powyżej), które są celowo sfałszowane.
Kontrowersje toczą się wokół pojęcia „
ludzie zagrożeni„, którego nie używam dobrowolnie w charakterze osobistym, co prowadzi do „sfałszowanych prognoz ryzyka śmiertelności”, niejasnego pojęcia, które nie jest szczegółowo zdefiniowane (w ortomolekularnym znaczeniu tego terminu).
A ty surfujesz po tym, żeby siać głupią dezinformację i obrzydliwe zachowanie. Odkładam, bo udajesz, że nie zrozumiałeś mojego wyjaśnienia:
Zawsze umieszczam tę kategoryzację w cudzysłowie
Obamot napisał:PÉDRO: Zawsze mylisz „ryzyko śmierci” (projekcje) z konkretnym i konkretnym przypadkiem PRAWDZIWEGO „osoby zagrożonej”.
O ile nie wprowadziłeś Cię w błędne rozumowanie, nie zobaczysz, jak dokonuję tego rodzaju prognoz, które spowodowały, że przez rok ponosiłeś porażkę. Poza tym, dopóki będziecie bronić tego, czego nie da się obronić – kompromisu z firmami farmaceutycznymi – nigdy nie osiągniemy porozumienia i nigdy nic nie zrozumiecie.
Nie potrzebuję:
— aby udowodnić, że moje 99,81% osób, których to nie dotyczy, nie jest dotkniętych tą chorobą („zagrożone”), wyróżniają się same w sobie!
— ustalenie a priori KTO to będzie "ludzie zagrożeni" na poziomie 0,19% – prawdopodobnie obawia się, że kwalifikuje się do tego „zaszczepić”, ponieważ te pseudoszczepionki zwiększają ryzyko faktycznego zarażenia o pięć osób – i z tych samych powodów, które wyróżniają się w przypadku zachorowania. A w każdym razie ta pseudoszczepionka”nie szczepić” (trzecia dawka, czwarta, piąta itd. aż do śmierci...) Zdecydowanie wolę MOJĄ obronę immunologiczną (lub ludzką) i jeśli nadejdzie ten hipotetyczny dzień, weź kilka tabletek iwermektyny. Bo w międzyczasie zapobiegłabym pojawieniu się chorób współistniejących, gdybym prowadziła odpowiedni tryb życia.
Dlatego NIE mam zamiaru wpaść w tę samą pułapkę błędnego rozumowania co Wy, „zabawnicy”, którzy skupiają się na skutkach bez leczenia przyczyn, a którzy przyjmują na siebie prawie nieistniejące ryzyko w celu zastraszenia ludzi. Nie boję się (i w zasadzie nikogo) ryzyka na poziomie 1/99,8x z możliwością wyjścia z niego poprzez wczesne, nieinwazyjne leczenie i/lub suplementację, która „dobrze idzie”, a która przywraca organizm do stanu pierwotnego. paznokcie.