„Musimy, mówią Dominique Bourg i Kerry Whiteside”, nie zastępować demokracji przedstawicielskiej, ale całkowicie ją zastępować przez instytucje, w których wiodącą rolę odgrywają eksperci i organizacje pozarządowe, a nie wybierani urzędnicy".
[...]
Oto, co socjolog Jean-Pierre Le Goff podsumowuje wyrażeniem „ekofaszyzm”.
Organizacje pozarządowe nie są reprezentatywne dla ludzi, ci, którzy do nich wchodzą, to dlatego, że już zgadzają się z ideologią, której bronią. I staną się sędziami i stronami w decyzjach angażujących społeczeństwo ?! Dodatkowo wspierani przez "ekspertów", technokratów, którym należy dać carte blanche pod pretekstem, że ludzie nic nie rozumieją w kwestiach technicznych lub odrzucą opcje, które te organizacje pozarządowe i ci "eksperci" uznaliby za niezbędne?
Chęć, aby o przyszłości społeczeństwa decydowali „eksperci” i „organizacje pozarządowe”, zamiast obywateli i ich wybranych przedstawicieli, jest oczywiście faszyzmem, to ekofaszyzm w rozumieniu Jean-Pierre'a Le Goffa. I ten ekofaszyzm jest hipokryzją, przedstawiając tę ewolucję pozbawiającą obywatela małej władzy, którą już posiadał, jako „Ku ekologicznej demokracji”, tytuł pracy dwóch omawianych ekologów, który jednak nie ma z tym nic więcej wspólnego. z demokracją.
Prostym faktem dodania etykiety do „demokracji” jest jej ograniczenie, ograniczenie do jedynego kaprysu tych, którzy ją określają. Nie można twierdzić, że ekologia jest jedyną ramą lub dominującą strukturą organizacji społeczeństwa, życie ludzkie nie ogranicza się do niej.
To wezwanie do ekofaszyzmu jest motywem przewodnim samych ekologów. Ich powracającym przesłaniem jest to, że skoro istniałoby zagrożenie dla ludzkości - ogrzewanie, zanieczyszczenie lub inne - że zagrożenie byłoby nie do powstrzymania, gdybyśmy nie zastosowali się do ich zaleceń, a wybrani urzędnicy nie są w stanie ich wyegzekwować. Lub odmówić im, wówczas należałoby narzucić je „silną” mocą.
GuyGadebois i jego oburzające uwagi pod adresem ludzi, którzy głośno mówią, lub jego oszczerstwa na temat organizacji takich jak UNSCEAR ONZ, bez żadnych dowodów, krystalizują dokładnie ten ekofaszyzm: są to tylko nikczemne stalinowskie procesy.
pogardę, jaką darzy ludzi i ogólnie żywe istoty. Już nie istniejesz, Tryphonie.
Oto typowa reakcja Zielonych Khmerów: skierowanie się do gułagu, a nawet całkowite wyeliminowanie, za pomocą powiewu intencji, subiektywnych i fałszywych interpretacji, oszczerstw i zaprzeczania człowieczeństwu wśród tych, którzy nie myślą tak jak on.
Dzieje się tak, ponieważ Khmer Vert twierdzi, że ma monopol ludzkości, monopol na poznanie dobra dla wszystkich i monopol na prawdę.
Więc ci, którzy nie zgadzają się z Khmerskim Vertem, twierdzą, że byliby źli na ludzkość, a nie że woleliby dla niej zupełnie inną ścieżkę, którą uznaliby za znacznie lepszą.
Właśnie dlatego mówimy o ekofaszyzmie. CQFD.
Dziękuję, że upadłeś tak nisko, GuyGadebois, że to bardzo ilustruje dryf ekologizmu w kierunku neo-stalinizmu, ale nie będzie trzeba cię zbytnio naciskać.