Janic napisał:
Masz rację, naturalność nie jest synonimem nieszkodliwości, stąd naukowa forma rolnictwa ekologicznego, która nie próbuje zastąpić toksycznych produktów syntetycznych toksycznymi produktami (dla człowieka) naturalne..
Z pewnością!
ale:
a) czy zauważyłeś, że istnieje coś w rodzaju omerty, swego rodzaju dogmatu, który mówi, że „to jest zdrowe, bo jest „organiczne”…
Kto kiedykolwiek widział lub czytał badania dotyczące niebezpieczeństwa tej czy innej naturalnej „cząsteczki”???
Ekstrakt ze złocienia? Rotenon ??
b) I tak nie ma kto takich badań prowadzić! Brak zainteresowania dużymi grupami... I niewiele środków na badania publiczne!
Zatem „przyznajemy się”. Bez żadnego "dowodu"...
b) Doświadczyłam na sobie działania „naturalnego” antycholesterolu, czerwonego ryżu drożdżowego (jest o nim sporo na portalach).
Po zawale serca moim celem jest bardzo, bardzo niski poziom cholesterolu.
Brałem lek „chemiczny”, statynę, który miał skutki uboczne na wątrobę. Gamma-GT eksplodują. Wątroba alkoholowa. Po leczeniu wątroby moja żona musi zeznawać, ponieważ lekarz mi nie uwierzył, gdy powiedziałem, że nie piję!
Zaprzestanie stosowania leku wbrew zaleceniom lekarza. Wątroba regeneruje się całkiem dobrze, ale cholesterol również wzrasta.
„Alternatywny” lekarz poleca mi czerwony ryż drożdżowy (sprzedawany w internecie bez recepty jako „suplement diety!).
3 miesiące później: kontrola. Zbuntuj się przeciwko mojej alkoholowej wątrobie. Ale cholesterol jest dobry.
Mówię sobie: przypadek?
Nie mówiąc o tym żadnemu lekarzowi, przerwałam leczenie drożdżaków. Wątroba regeneruje się, cholesterol wzrasta.
Zbieg okoliczności??
Wciąż nic nie mówiąc, wznawiam kurację drożdżakową.
Rebelotte: gammaGT w górę, cholesterol w dół.
Dwa razy z rzędu uważam, że to już nie przypadek.
Na kanadyjskiej stronie znalazłem ostrzeżenie i wyniki badania, które wykazało, że czerwony ryż drożdżowy zawiera statynę pod każdym względem porównywalną z aktywnym składnikiem mojego leku. Te same „cząsteczki”, te same efekty…
Jeden jest na kasie! Drugi to lek sprzedawany wyłącznie na receptę!
Świadczę zatem na podstawie tego doświadczenia, że przekonanie: „to naturalne, więc nie może zaszkodzić!” to nonsens. A jednak jest to dogmat założycielski „organicznego”. I silna wiara.
Stąd moja wrażliwość na podkreślenie tej kwestii.
[ale spożywaj produkty „organiczne”; po prostu nie bądź naiwny! Są też granice...]