Sen-no-sen napisał:...
Daesh jest bezpośrednią konsekwencją ingerencji bloku amerykańsko-zachodniego na Bliskim Wschodzie, jeśli się nie zgadzasz, przynieś mi dowody przeciwne...
Rewolucja islamska, która umożliwiła dojście do władzy ajatollaha Chomeiniego był w swoim czasie także konsekwencją tej ingerencji.
...
To jest prawicowe myślenie, które czytam niemal wszędzie w lewicowym myśleniu, ale nie wśród tych, którzy dobrze znają tę kulturę, jak Salman Rushdie czy Wafa Sultan. Niestety, odmawianie muzułmanom ich odpowiedzialności poprzez twierdzenie, że nic nie jest ich winą, a wszystko Zachodu, poza tym, że postrzegam to jako formę rasizmu, ponieważ założenie, że te populacje nie zostaną wyemancypowane, nie napawa optymizmem.
Nie oceniamy historii według kryteriów teraźniejszości. Kiedyś regułą był kolonializm i ekspansjonizm, i to nie tylko ze względu na kwestie gospodarcze czy czysto polityczne, ale także ze względu na ideały. Świat muzułmański również miał swoją epokę ekspansjonizmu i niewolnictwa do 1968 roku w Arabii Saudyjskiej i 1980 roku w Mauretanii! Z epok, z których powróciliśmy, Zachód ma jedynie istotne problemy z muzułmanami. Indianie, choć skolonizowani przez Anglików, nie narzekają dzisiaj, ani Chińczycy, ani Koreańczycy, ani Wietnamczycy, których jednak Francja okupowała.
Dlaczego wszystkie te narody żyją dziś w dobrych stosunkach z Zachodem, a nie z krajami muzułmańskimi? Kwestia kultury i koniecznie kwestia religii. Nie przychodzi mi do głowy wywiad ze zwykłym muzułmaninem, na przykład w Syrii, który nie byłby przerywany słowami „Bóg pozwoli”. To samo na forum Osoby mówiące po francusku z Maroka lub Algierii. Jak możemy chcieć cokolwiek zrobić, jeśli stale polegamy na warunkach zewnętrznych?
Wtedy i przede wszystkim, gdy jedyną rzeczą, która wyróżnia cię spośród innych, jest twoja religia, rodzi się wada: identyfikacja z własną religią. "Obrażasz moją religię? Więc obrażasz mnie, więc poderżnę ci gardło„. Można wyznawać religię, nie będąc swoją religią.
Problemem muzułmanów jest pytanie: „co mogłoby nas połączyć, jeśli nie religia? Coś, co byśmy zrobili i z czego moglibyśmy być dumni? Coś, co zbliżyłoby nas do wspólnego ideału? Coś, co mielibyśmy, a czego pozazdroszczyłby cały świat i czym by się cieszył?„Przez co najmniej pięć stuleci na pierwsze dwa pytania nie ma odpowiedzi. Na ostatnie pytanie, przepraszam za mój sarkastyczny cynizm, poza ropą naftową nie widzę nic. Ich „identytaryzm”, czyli religia.
Kiedy widzę ateistów żyjących otwarcie w krajach muzułmańskich lub homoseksualistów, kiedy widzę, że prawa krajów muzułmańskich nie będą już opierać się na dyskryminacji mężczyzn i kobiet zaczerpniętej bezpośrednio z Koranu, kiedy będzie tam możliwa wolność słowa, kiedy muzułmanie wolą budować własne kraje, mieszkać w nich, niż przysiadać na innych i podnosić swój standard życia, nie będę już przeciwstawiał im zachodniej cywilizacji. Tymczasem bronię jej, i to nie tyle przed nimi, ile przed tymi, którzy plują do zupy.