Sen-no-sen napisał:Jeśli silniki są ograniczone... dzieje się tak dlatego, że możemy je odblokować i utrzymać wspomaganie powyżej 25 km/h.
Tu i ówdzie w Internecie można znaleźć także tutoriale.
Kilkakrotnie zdarzyło mi się „podrzucić” na miejsce rowery elektryczne, gdy jechałem z prędkością 35/40 km/h, a także osoby, które nie wydawały mi się jeździć na EPO.
Po zdjęciu zacisków ma bardzo oczywistą konsekwencję ograniczenia autonomii i zwiększenia zużycia silnika.
Jak możesz mieć pewność, że rowery elektryczne, które Cię wyprzedziły, miały oryginalny silnik bez blokady, a nie silnik z rynku wtórnego?Silnik bezszczotkowy faktycznie można „odblokować”: zwiększając (nieznacznie) jego napięcie zasilania.
Jest to możliwe tylko wtedy, gdy:
a) napięcie znamionowe silnika jest niższe niż napięcie akumulatora (a zazwyczaj tak nie jest)
b) sterownik umożliwia sterowanie wyższym napięciem (zazwyczaj tak nie jest: sterownik ma napięcie znamionowe odpowiadające napięciu jego silnika: nigdy nie widziałem sterownika z możliwością wyboru napięcia)
Zatem silnik 36 V z pewnością mógłby pracować „długoterminowo” przy napięciu 48 V, ale wiąże się to z większymi ograniczeniami technicznymi niż zmiana silnika + sterownika... na mocniejszy silnik 36 V...
Od 2 lat zajmuję się badaniami i rozwojem w dziedzinie napędów elektrycznych, chyba się nie mylę...
Z drugiej strony, co jest dość łatwe do wykonania na większości kontrolerów,
to ominięcie PAS (wykrywanie ruchu pedałów) w celu zastąpienia go pedałem przyspieszenia (lub prostym przyciskiem), aby z jednej strony mieć stałe wspomaganie i podnieść limit wspomagania do 25 km/h... co pozwoliłoby nawet przy mocy zaledwie 250 W przekraczać 25 km/h (ale nie pod górę: wat pozostaje watem...) pod warunkiem, że silnik ma wystarczająco wysokie kV...(kV = obroty na wolt)
W obu przypadkach korzystanie z dróg jest nielegalne, ale hej, kiedy widzimy hulajnogi jadące z prędkością 2 km/h na obwodnicy… Myślę, że są gorsze rzeczy, jeśli chodzi o przestrzeganie kodeksu drogowego!