Christophe napisał:
„Zbyt wysokie podatki zabijają wzrost, więc podatki”
Wiecie chłopaki, to hasło, którym ultraliberaliści bronią wycofania się państwa (Szkoła eMiltona Friedmana, aplikacja: Thatcher i Reagan, dziś znowu w Anglii)...
Jeśli tak myślisz, śmiało!
Nie będąc marksistą, zauważam, że oznacza to również:
- płacisz za swój szpital (bogaci mają lepszy szpital niż biedni, którzy go nie mają!)
- to samo w szkole
- to też ogromne wahania np. cen pszenicy (zostawiłem podatki, ale to TEŻ ten sam pakiet, ten ultraliberalizmu): tu znowu bogaci zawsze będą jeść kawior, biedni będą głodować.. .
itd., dalej nie chce mi się iść. To znacznie bardziej złożone. I to jest całość (ultraliberalizm, mam na myśli: brak podatków = brak państwa = brak regulacji = integralna gospodarka liberalna…).
Jestem po prostu przerażony, widząc, jak ultraliberalne tezy są bronione na stronie…ekonomicznej.
Ponieważ ultraliberalizm to RÓWNIEŻ prawo do schrzanienia, sprzedaży itp.… natury i zasobów.
To nie jest mój model. Mieszkałem w krajach, w których prawie nie ma państwa (Czad, Niger). Mogę zapewnić, że to nie bogaci są wkurzeni. I że nawet niewielki podatek i tak zostanie oszukany - rozejrzyj się wokół siebie.
Więc to wszystko wydaje mi się niezwykle niebezpieczne i totalnie naiwne.
Ale cóż, każdy ma swoje zdanie.