GuyGadeboisLeRetour napisał:(A najgorsze w tym wszystkim jest to, że pisząc swoją „pamflet”, wyobraża sobie, że coś powiedział… to żałosne)
Tak, powiedziałem coś sprzecznego z GuyGadebois.
Jego występ w tym wątku:
"
Jak zabawny jest ultraliberalny humor!!!„[ironia lub żart, bez uzasadnienia]
"
to wciąż zakamuflowana propaganda„[darmowa afirmacja]
"
Zawsze taki szczery z kołnierzykiem„[tryb ironiczny ataku osobistego]
"Bo to jest chuj"[wulgarne i obraźliwe uwagi]
"
Siedzę na twojej ławce.„[Numer Laurel i Hardi]
"
Pan Cliché przemówił... „[argumentum ad personam, dodatkowo bezpodstawne]
Jak widać, używając jego języka, te słowa GuyGadebois to gówno.
Dla porównania, oto co napisałem. Możemy się nie zgadzać, a wtedy możemy też wyrazić swój punkt widzenia inaczej niż zachowując się jak agresywny makak.
-------------------------------------------------- ---------------------------------------
Zaprawdę, są tacy, którzy nie są świadomi.
Są też zazdrośni i skomplikowani; ci proletariusze to burżuazja, którym się nie powiodło. A ci, którym zazdroszczą, stają się kozłami ofiarnymi i są odpowiedzialni za wszystkie ich bolączki.
Wiemy jednak, że w społeczeństwach bez bogatych nie ma klasy średniej, są tylko biedni. Tak długo, jak długo życie pozostaje na godziwym poziomie, musimy sobie radzić z nierównościami dochodowymi, ponieważ jest to oczywiście warunek tworzenia bogactwa. Jaki byłby pożytek z solidarności, gdyby nie powstało żadne bogactwo? I dlaczego ludzie mieliby tworzyć bogactwo, jeśli sami z niego nie korzystają? Niech ci, którzy wierzą w filantropię, dają przykład i wytwarzają bogactwo dla wszystkich.
Ja, który nie mam poczucia pieniędzy, nie będę winił Billa Gatesa czy Zuckerberga za ich miliardy (o ile ich firmy płacą podatki), bo nie mógłbym rozwinąć takiego biznesu, z którego korzystają wszyscy. świat. Ale dużo, tak, szczególnie owrzodzenia, takie jak tutaj. Narzekanie na społeczeństwo, z którego czerpią zyski, oczernianie wielkiego przemysłu i odcinanie gałęzi, która ich niesie, to ich ulubione zajęcie.
Niezależnie od systemu opieki społecznej w kraju, zaprzeczają, wszystko byłoby „zgniłe” zgodnie z ich ulubionym określeniem, co postrzegam jako konsekwencję ich nieadekwatności i zazdrości wobec możnych. Skarżą się na to, że zabieramy majątek innych ludzi. Aby go wygenerować, nie ma już nikogo. Chcieliby być kalifami zamiast kalifami, tylko że nie mają poziomu. Chcą, abyśmy dzielili się tym, co należy do innych, ale nigdy nie mają nic do przekazania poza lekcjami moralnymi. Wpadają w psychiatrię i zawsze stają się niebezpieczni, gdy przejmują władzę, co jest właściwie ich kwaśnym marzeniem.