Christophe napisał:
Może powinniśmy wymyślić pojęcie częściowego fałszerstwa?
Cóż, według mnie większość „podróbek” to rzeczy, które istnieją. Wykorzystane zdjęcia zostały gdzieś zrobione. Mają kontekst. Coś pokazują. Można powiedzieć, że mają sens... Czasem nawet się przy nich nie „majstruje”.
Użycie ich jako podróbki polega po prostu na tym, że twierdzi się, że „demonstrują” coś innego. Albo nawet bez udawania gramy czuły akord, który sprawia, że „wibrujesz” w kierunku czegoś innego…
W ostatnich przypadkach pojawiło się zdjęcie małpy-matki „płaczącej” za swoim dzieckiem, powiązane z płonącym lasem amazońskim (chociaż zdjęcie zostało zrobione w Indiach). W tym przypadku doszło do "fotomontażu", dodaliśmy w tle obraz ognia...
Dobrym przykładem jest przypadek, który nas dotyczy: dokument istnieje (a priori). Ale sugerujemy, nie wiem co, na poziomie francuskiego Ministerstwa Edukacji. Dowód: wylądował w tym wątku. I gdyby nie Twoje pytanie o to, czym jest batonik mleczny, to pewnie by przeszło.
Dla mnie to typowa podróbka.
I całkiem miło jest, że strona informacyjna (która w dodatku jest publiczna) sprawdza. I potępia tego typu próby manipulacji opinią (oraz szerzej, nawet jeśli nie jest to manipulacja, rozpowszechnianie fałszywych informacji).