eclectron napisał:Dziękujemy za szczegółową informację zwrotną.
Na papierze światową energią mogłaby rzeczywiście być energia jądrowa i to przez ponad 1000 lat.
Oznacza to przejście na wszystko, co jest transportem, a nie na wodór a priori. Święta renowacja lub adaptacja parku maszynowego.
Niestety obawiam się, że wszystkie te technologie nie zdążą na czas zadziałać, aby znacząco wpłynąć na klimat i uniknąć kryzysów naftowych.
To „moglibyśmy” nie uspokaja mnie co do faktu uniknięcia poważnych kryzysów, kwestii terminów i zakresu przekwalifikowania.
Nie jestem pewien, czy pożądane jest wytwarzanie całej energii elektrycznej na świecie za pomocą energii jądrowej, nawet z elektrowni na stopioną sól.Miks elektroenergetyczny musi obejmować kilka źródeł energii, a energie odnawialne mają potencjał rozwojowy, znaczny w niektórych krajach, który by bądź niezdarny, aby odmówić.
Oto kilka przykładów: fotowoltaika może być bardzo opłacalna w całej strefie międzyzwrotnikowej (i poza nią), a energia wiatrowa jest szczególnie przydatna na niektórych obszarach, gdzie regularnie wieje wiatr (np. pasaty); energetyka wodna ma w dalszym ciągu ogromny, niewykorzystany potencjał w Afryce, Azji i Ameryce (w tym na północy); ponadto inteligentny system kogeneracji jądrowej dostarczałby niemal bezpłatnie znaczną energię cieplną (ogrzewanie i/lub produkcja świeżej wody lub ciepło przemysłowe); energia geotermalna ma również znaczny potencjał w niektórych regionach...
Wodór stoi dziś przed problemem jego wytwarzania, które ostatecznie jest bardzo energochłonne, oraz niemal całkowitego braku sektora produkcyjno-dystrybucyjnego. Wydaje mi się, że energia elektryczna, dla której mamy techniki produkcji i sieci dystrybucyjne, byłaby bezpieczniejszym i natychmiast dostępnym sposobem eliminacji energii opartej na węglu, w tym w transporcie.
Tak naprawdę dysponujemy wszelkimi środkami technicznymi, a nawet finansowymi, aby wyjść z ery węglowodorów i węgla... Blokady są dziełem człowieka.