Targol napisał:
Wiesz vttdechaine, istnieją pewne wypróbowane i przetestowane przepisy, które pozwalają znacznie ograniczyć zależność energetyczną mieszkania bez ponoszenia kosztów.
- Twórz małe kolektywy zamiast jednostek
- właściwie izolować z zewnątrz (a nie z okładzinami wewnętrznymi, jak ma to miejsce w 98% budynków we Francji)
- przestudiować układ pomieszczeń w celu ustalenia stref buforowych od północy (piwnica, garaż) w celu odizolowania pomieszczeń mieszkalnych od strat,
- przestudiować położenie budynku pod kątem klimatu i otworów (chciałbym wiedzieć ilu budowniczych zadaje sobie pytanie o orientację wykuszy i panujące wiatry)
Tak, tak, jestem tego wszystkiego świadomy... na szczęście. Ale to właśnie dzięki tym wszystkim wskazówkom konstrukcyjnym dotarliśmy do 100. Kiedy mówię o 100 to mam na myśli przemyślaną konstrukcję... nie bez.
Ponadto istnieje GŁÓWNY element, o którym zapomina się wziąć pod uwagę: jeśli koszt własny domu zależy w dużej mierze od kosztu jego budowy, znaczenie tego początkowego kosztu maleje wraz z upływem czasu. konserwacji i eksploatacji. Ponieważ generalnie buduje się dom, aby mieszkać w nim przez pewien czas, nawet w stosunkowo krótkim okresie (5 lat) może się bardzo opłacać zainwestowanie trochę więcej w budowę, aby ograniczyć powtarzające się wydatki.
Nie bardzo wierzę w amortyzację paneli fotowoltaicznych, zbiorczej kotłowni na drewno czy kompletnej instalacji geotermalnej w ciągu 5 lat. Co więcej, powiedzenie kupującemu „wydaj więcej, bo później wydasz mniej” jest bardzo ładne, ale bardzo teoretyczne. Rzeczywiście, jeśli Twój budżet wynosi 250 000 euro, nie będziesz w stanie wydać więcej pieniędzy na środowisko tylko dlatego, że nie będziesz jego właścicielem. Nieważne, jak bardzo powiemy, że w ostatecznym rozrachunku zaoszczędzimy, będziemy musieli zmniejszyć gdzie indziej (na przykład powierzchnię), aby móc pozwolić sobie na panele i całą resztę.vttdechaine napisał:Już dawno przestałem wierzyć w Świętego Mikołaja lub uważać (co gorsza), że jedni posiadają wiedzę, a inni nie są w stanie o tym myśleć i niczego nie rozumieć.
Z niecierpliwością czekam na Twój "magiczny przepis" na zejście do 50kW przy rozsądnych kosztach pracy. Z entuzjazmem zastosuję Twoje pomysły i zobaczymy, czy 100 kW jest tak oburzające, jak mówisz.
Myślę, że zły stosunek kosztów inwestycji do kosztów energii w przypadku większości domów wynika z faktu, że większość pojedynczych nowych konstrukcji jest wykonywana przez deweloperów.
Te, aby obniżyć koszty projektowania, mają katalog gotowych domów (zaprojektowanych 10 lat temu i od czasu do czasu nieco aktualizowanych). Jednak główną specyfiką tych domów jest stosowanie standardowych technik, aby zaoszczędzić na realizacji i móc powierzyć ją dowolnej firmie.
Gdy ktoś chce kupić dom, wybiera z katalogu i udaje nam się "postawić" dom na ziemi, nie patrząc zbytnio na orientację.
+1. Stąd czasami nazwa tych obiektów noclegowych to „dom z tektury”. Jednak nie wszystkich deweloperów, promotorów i budowniczych gruntów należy wrzucać do tego samego koszyka.
Krótko mówiąc, bez wiary w Świętego Mikołaja, myślę, że możemy przynajmniej zmniejszyć konsumpcję tego typu mieszkań o jedną trzecią. BEZ DOTKNIĘCIA FAKTURY po prostu projektując je lepiej, zmieniając techniki budowlane i dostosowując je do miejsca, w którym się znajdują.
+1. Z drugiej strony nie sądzę, że te konstrukcje są obecnie na poziomie 100 tys., ale dużo więcej.
Któregoś dnia mała pogawędka z kimś z ADEME. Jeśli mam operację remontową o wartości poniżej 100 tys., dotacja jest w porządku. Więc mówię sobie 50....