Nie mogę uwierzyć, że nie mierzymy skutków covid... Powinniśmy przynajmniej zobaczyć -5% ruchu lotniczego, prawda?
Nie ma bezpośredniego związku
ABC2019 napisał:jest to wartość średnia, ale w rzeczywistości z roku na rok wahania wynoszą kilka dziesiątych ppm. Nie z powodu pożarów, ale z powodu wahań temperatury powierzchni oceanów (oscylacje typu ENSO), które wpływają na absorpcję węgla przez oceany. Więc nie ma szans na zobaczenie czegoś istotnego statystycznie na krzywej.
Musimy pamiętać, że nawet jeśli obniżymy emisje, CO2 i tak będzie rosnąć, nieubłaganie (nawet jeśli wolniej), dopóki nie spalimy wszystkich skamielin dostępnych pod ziemią. Nie ma szans na spadek przed końcem stulecia.
Skamieliny spalone czy nie, Janco pisze to od dawna
Z powodu wielkiej bezwładności niektórych elementów maszyny klimatycznej, ewolucja, którą uruchomiliśmy, będzie miała konsekwencje przez kilka tysięcy lat, cokolwiek zrobimy od teraz. Odważmy się narysować paralelę: maszyna klimatyczna zachowuje się trochę jak samochód, którego pierwszym zachowaniem po naciśnięciu pedału hamulca jest nieco większe przyspieszenie. Dość łatwo zrozumieć, że jeśli będziemy czekać z działaniem, aż sytuacja już się pogorszy, to jedyną gwarancją, jaką będziemy mieli w tym czasie, będzie to, że „za sobą będzie gorzej”, cokolwiek zrobimy.
https://jancovici.com/changement-climat ... t-arreter/.
Absorpcja przez oceany to blisko 90%... Roślinność odrzuca prawie tyle samo, ile pochłania.
Nawet po całkowitym zatrzymaniu emisji szereg efektów wstecznych będzie nadal pogarszał sytuację.
Przez milion lat, kiedy życie na ziemi się ustabilizowało, średnia temperatura nigdy nie przekroczyła 1°, a CO2 w atmosferze 2 ppm. Zmiany nigdy nie były tak szybkie, więc nie chodzi tylko o to, czy pozostałe skamieniałości zostaną spalone, ABC