sicetaitsimple napisał:czy mamy przed sobą dziesięciolecia na naprawienie sytuacji?
co robimy?
Robimy najlepsze, przynajmniej najgorsze.
Rozwijamy odnawialne źródła energii, ET jądrowy.
Prawdopodobnie nie wystarczy na czas (z pewnością nie, jeśli nabój jądrowy zostanie wyrzucony).
Ponadto należy również ograniczyć emisje CO2.
Aby to zrobić, trzeba być realistą, nie ma innej drogi niż obniżenie standardu życia krajów rozwiniętych (czego nie można wymagać od krajów wychodzących z niedorozwoju). Siła nabywcza krajów rozwiniętych musi zostać zmniejszona.
Ta perspektywa jest przerażająca, dlatego wymyślamy fortele, by tego nie osiągnąć: proponujemy oszczędzać, dzielić się, inaczej konsumować.
To jest iluzja. Prędzej czy później siła nabywcza zawsze będzie wydatkowana przez niego samego lub przez jego spadkobierców, z oszczędnościami lub bez, z podziałem lub bez. Oszczędności nie istnieją.
Oszczędności nie istnieją
Ale skoro mężczyźni są jacy są, nie wiemy, jak zmniejszyć siłę nabywczą bez fal. Mężczyźni są jacy są, na przykład oznaczają, że bogaci uważają się za biednych i nie zaakceptują zmniejszenia ich siły nabywczej.
Trzeźwość nie jest naturalna
Więc co robimy, nie mam gwarantowanego rozwiązania, ale przynajmniej wiem, że istnieją iluzje rozwiązań, które jeszcze szybciej wbijają nas w ścianę. Na przykład wycofaj się z energii jądrowej i włóż wszystkie swoje kulki w odnawialne źródła energii. Idea energii odnawialnej jest piękna, sprawia, że marzysz o obfitości czystej energii z wiatru i słońca. W dodatku zawiera w sobie część prawdy: rzeczywiście, można pozyskiwać energię zaczynając od wiatru i słońca. Ale nie obficie, taka jest różnica między snem a realizmem.
PS: Sama krzywa wzrostu OZE nie jest interesująca. Pouczające jest porównanie tego z krzywą zużycia paliw kopalnych. Dokładniej do globalnego zużycia energii kopalnej, a nie tylko do zużycia energii kopalnej w produkcji energii elektrycznej.