Wycena zapasów książek w niebezpieczeństwie
opublikowane: 29/06/20, 14:07
Halo
Niepokoi mnie trochę przedstawianie wam mojego aktualnego, pilnego problemu.
Mam zapas książek po mamie, która szalała na punkcie kupowania…
Obejmuje to 10-tomowe encyklopedie, słowniki, kolekcje atlasów… po mnóstwo książek France Loisirs, książki detektywistyczne i szpiegowskie w miękkiej oprawie oraz wiele, wiele różowych powieści i arlekinów…
Encyklopedie, biblioteki już ich nie chciały, pchle targi i antykwariaty już ich nie mają, bo to zajmuje za dużo miejsca i nie znika… (ale tomy kupowane od 1000 do 2000F…).
Co z tym zrobić?
Mam teraz problemy z pamięcią masową po 3 latach… i naprawdę utknąłem. W przeciwnym razie kupiłbym szopę, żeby znowu to odłożyć… I żeby dzieci szybko wszystko wymachiwały…
Zawsze się "pocę" gdy wkładam to do centrum recyklingu, a także do Emaus, bo nie bardzo podoba mi się polityka przywódców.
Co z tym zrobić? Cała ta praca, sortowanie i przechowywanie, teraz bezużyteczne, bez żadnej rekompensaty z daniny mojej mamy, pozostawia mnie z gorzkim posmakiem...
Zawsze wracam do myśli, że spalenie ich pozwoli mi przynajmniej zapłacić za opał, za ogrzewanie.
Mała rekompensata emocjonalna i pieniężna.
Wiem, że nie było to ani moralne dla kultury, ani ekologiczne. Ale co tak naprawdę jest zielone? Jeśli użyjemy innej energii lub bardzo losowego recyklingu...
Wykonanie pieca do ogrzewania szopy zimą byłoby dla mnie oczywiście bardzo przydatne.
Co myślisz, jeśli rozumiesz moje poczucie przydatności i opłacalności?
Niepokoi mnie trochę przedstawianie wam mojego aktualnego, pilnego problemu.
Mam zapas książek po mamie, która szalała na punkcie kupowania…
Obejmuje to 10-tomowe encyklopedie, słowniki, kolekcje atlasów… po mnóstwo książek France Loisirs, książki detektywistyczne i szpiegowskie w miękkiej oprawie oraz wiele, wiele różowych powieści i arlekinów…
Encyklopedie, biblioteki już ich nie chciały, pchle targi i antykwariaty już ich nie mają, bo to zajmuje za dużo miejsca i nie znika… (ale tomy kupowane od 1000 do 2000F…).
Co z tym zrobić?
Mam teraz problemy z pamięcią masową po 3 latach… i naprawdę utknąłem. W przeciwnym razie kupiłbym szopę, żeby znowu to odłożyć… I żeby dzieci szybko wszystko wymachiwały…
Zawsze się "pocę" gdy wkładam to do centrum recyklingu, a także do Emaus, bo nie bardzo podoba mi się polityka przywódców.
Co z tym zrobić? Cała ta praca, sortowanie i przechowywanie, teraz bezużyteczne, bez żadnej rekompensaty z daniny mojej mamy, pozostawia mnie z gorzkim posmakiem...
Zawsze wracam do myśli, że spalenie ich pozwoli mi przynajmniej zapłacić za opał, za ogrzewanie.
Mała rekompensata emocjonalna i pieniężna.
Wiem, że nie było to ani moralne dla kultury, ani ekologiczne. Ale co tak naprawdę jest zielone? Jeśli użyjemy innej energii lub bardzo losowego recyklingu...
Wykonanie pieca do ogrzewania szopy zimą byłoby dla mnie oczywiście bardzo przydatne.
Co myślisz, jeśli rozumiesz moje poczucie przydatności i opłacalności?