http://www.liberation.fr/actualite/economie_terre/268239.FR.php
Chiński cud zamienia się w ekologiczny koszmar
Pekin nie sprzeciwia się już niepokojącej degradacji środowiska.
autorstwa Pascale Nivelle
CODZIENNIE: sobota, 21 lipca 2007 r
Napędzane mianem trzeciej potęgi światowej, Chiny nie zwracają na siebie uwagi. Główne media, zawsze entuzjastycznie nastawione do rekordów krajowych, niemal bezgłośnie przekazują informacje o wzroście. Dzień po ogłoszeniu wyjątkowego wzrostu w Chinach skupiają się na przegrzaniu gospodarki, wzroście stóp procentowych (patrz ramka) i najnowszych kataklizmach środowiskowych. Bez żadnego triumfalizmu.
W innych przypadkach wyprzedzenie Niemiec, podążających po piętach za Japonią i Stanami Zjednoczonymi, wywołałoby pewną dumę w kraju, który pozostaje biedny, około setnym na świecie pod względem PKB na mieszkańca. Dzieje się tak dlatego, że spodziewany na koniec roku 12-procentowy roczny wzrost skrywa bardzo ciemne niebo. Nierówności, zanieczyszczenie, bezprecedensowy wzrost „incydentów masowych” (termin używany do określenia konfliktów społecznych), wzrost cen żywności i nieruchomości, ryzyko krachu na giełdzie, brak bezpieczeństwa żywnościowego. alerty się piętrzą. Chiński cud gospodarczy z każdym dniem coraz bardziej przypomina koszmar, którego przywódcy nie udają już ignorować. Nawet jeśli w ostatnich dniach destylowali dane gospodarcze, aby uniknąć zbyt brutalnego efektu ogłoszenia, nie ukrywają już swoich obaw. „Tendencja do przegrzania jest wyraźna” – stwierdziła Komisja ds. Gospodarczych i Finansowych Zgromadzenia Narodowego – „inflacja rośnie”.
Nieposkromiony. To przede wszystkim środowisko, powiązane ze zbyt szybkim rozwojem, wykrystalizowało w ostatnich miesiącach wyraźny niepokój. Kolejną nagrodą zdobytą przez Chiny w 2006 roku jest nagroda dla najpotężniejszego emitenta CO2 na świecie, ujawniona na początku tygodnia przez Agencję Monitorowania Środowiska (MNP). Rekord, który ukazuje, podobnie jak nieposkromiony wzrost, niezdolność do realizacji celów „harmonijnego społeczeństwa”, szczegółowo omówionych. Jednocześnie przywódcy nie robią już tajemnicy z problemów. Nie kwestionują już nakazów OECD dotyczących podwojenia wysiłków na rzecz walki z zanieczyszczeniami: „Aby zgodnie z planem czterokrotnie zwiększyć PKB w latach 2002–2020, konieczne będzie zwiększenie w tych samych proporcjach finansowania zarządzania środowiskiem” – określiła na początku organizacja międzynarodowa tygodnia, przypominając, że zanieczyszczenie niektórych chińskich miast, „najgorsze na świecie”, stanowi problem wykraczający poza granice Chin.
Pan Yue, szef chińskiej agencji rządowej Sepa, nie jest odległy od tego przemówienia w Beijing News. „Władze lokalne chronią duże gałęzie przemysłu zanieczyszczającego środowisko” – mówi po tym, jak jednemu z jego zespołów odmówiono wstępu do fabryki miedzi w prowincji Anhui (wschodnie Chiny).
Niebiesko-zielone algi. Sepa, choć może być rządowa, nie ukrywa już rzeczywistości, której doświadczają miliony ludzi. Według agencji jedna czwarta z siedmiu głównych rzek jest tak zanieczyszczona, że zwykły kontakt z wodą byłby niebezpieczny. Niedawna inspekcja Sepa obejmująca 529 fabryk położonych wzdłuż Rzeki Żółtej, Jangcy oraz innych głównych rzek i jezior wykazała, że 44 procent z nich narusza przepisy dotyczące ochrony środowiska. Rząd niedawno wezwał, z akcentami przypominającymi rewolucję kulturalną, do „walki” z podmiotami zanieczyszczającymi wodę. Co więcej, od tygodni gazety zalewają zdjęcia i artykuły na temat błękitnych alg, odpowiedzialnych za zanieczyszczenie kilku dużych jezior. Czarna seria rozpoczęła się w maju wraz z zanieczyszczeniem jeziora Taihu, pozbawiając 5 milionów mieszkańców wody pitnej. Agencja informacyjna Xinhua, choć entuzjastycznie nastawiona do pozytywnych informacji, wkrótce potem podała, że środki mające na celu walkę z zanieczyszczeniami „natrafiają na poważne trudności”. W zeszłym tygodniu z Rady Ministrów zajmującej się środowiskiem wyciekła informacja: „Obecna sytuacja pozostaje całkowicie ponura” – powiedział przywódca przy wyjściu. Po dziesięciu latach dwucyfrowego wzrostu przebudzenie jest brutalne.