W linku podanym przez Momotopo coś do mnie przemawia:
Należy zauważyć, że Francja jest generalnie eksporterem energii elektrycznej (*), ale sytuacja jest zupełnie inna w przypadku Niemiec: zakreślone na czerwono powyżej saldo „eksportu” do Niemiec jest… ujemne. To są importy.
(*) Francja eksportuje energię elektryczną, gdy ceny są niskie, ale importuje jej dużo, gdy zużycie jest wysokie, a zatem gdy ceny są najwyższe. Wynik: w 2006 roku Francja wyeksportowała 4,1 miliarda euro energii elektrycznej, ale mimo to zaimportowała 1,5 miliarda!
Uwaga dotycząca emisji CO2:
Większość tego importu ma miejsce, gdy miliony konwektorów elektrycznych zainstalowanych we Francji przez EDF i państwo francuskie działają, aby „uzasadnić” budowę reaktorów jądrowych. Ostatecznie jednak to niemieckie elektrownie cieplne – emitujące duże ilości CO2 – częściowo zasilają francuskie konwektory elektryczne. Logicznie rzecz biorąc, te emisje CO2 należy przypisać Francji, a nawet francuskiej energii jądrowej. Wydaje się zatem, że przemysł nuklearny, oprócz swoich własnych wad (zagrożenie, odpady radioaktywne, emisje do środowiska, proliferacja), jest także współodpowiedzialny za pogorszenie globalnego ocieplenia.
Niemcy od 4 lat są eksporterem netto energii elektrycznej do Francji:
Wstępne dane za rok 2007
W tych tabelach zauważamy, że „eksport” francuskiej energii elektrycznej do Niemiec jest… ujemny: jest to import. Dane za 2007 r. są tymczasowe, ale już widać, że sytuacja uległa pogorszeniu w porównaniu z 2006 r. (import z Niemiec wzrósł o 8%, eksport spadł o 16%).
Tym samym Francja importuje energię elektryczną z Niemiec już od czterech lat z rzędu. W rzeczywistości kłamstwem jest twierdzenie, że Niemcy wycofują się z energetyki jądrowej „dzięki francuskiej energii jądrowej”. CO BYŁO DO OKAZANIA.
