Wielka zielona tyrada
Witam,
W ten weekend widziałem mały przepis do zrobienia i wziąłem mielone mięso, którego mi brakowało, z Delhaize.
Kiedy wyjęłam paczkę z lodówki, zdziwiła mnie etykieta.
Ta świnia, która oddała swoje ciało do kuchni, przebyła niesamowitą odległość i żyje, by dobrze sobie radzić.
Przyjrzyj się uważnie etykiecie, a zobaczysz:
urodzenie: Kanada
hodowla: Australia
ubój: Belgia
oddział: gdzie indziej w Belgii
(patrz skan poniżej)
Między Kanadą a Australią jest mniej więcej 17000 1500 km, a między Australią a Belgią mniej więcej tyle samo. Gdybym miał przejechać taką samą trasę swoim Fiatem, potrzebowałbym ponad 1500 litrów oleju opałowego po prawie XNUMX euro za litr, czyli około XNUMX euro, a przecież cena za kilogram tego mięsa jest zupełnie normalna.
Nie wiem dlaczego, ale czuję się trochę, jakbym jadła olej, a nie chudą wieprzowinę.
Ja tylko upieram się, że mamy tu producentów i że podstawą ekologii i oszczędzania energii nie jest zabieranie na talerz bestii, która ma objechać planetę.
Podsumowując, uważnie przyjrzyj się etykietom tego, co kupujesz w supermarketach, jest się czym dziwić.
Skanowanie etykiety:
Pomysł na podróż:
A) To etykieta belgijska. Nie sądzę, że we Francji istnieje taka możliwość śledzenia opakowań mięsa...
B) Sprawdzimy tę informację następnym razem, gdy pojedziemy do Delhaize (dość rzadko)