Śmierć pszczół stawia świat w niebezpieczeństwie
opublikowane: 31/08/07, 10:44
Śmierć pszczół stawia świat w niebezpieczeństwie
[20] -
W ostatnich miesiącach pszczoły wymierały miliardami. Ich zniknięcie może oznaczać koniec gatunku ludzkiego.
To niesamowita epidemia o ogromnej przemocy i skali, która rozprzestrzenia się z ula na ul na planecie. Zeszłej jesieni opuścił lęgowisko na Florydzie, najpierw rozprzestrzenił się na większość stanów amerykańskich, następnie do Kanady i Europy, aż w kwietniu ubiegłego roku dotarł do Tajwanu. Wszędzie powtarza się ten sam scenariusz: miliardy pszczół opuszczają ule i nigdy nie wracają. Żadnych trupów w pobliżu. Żadnych widocznych drapieżników ani lokatorów, którzy szybko zajmują opuszczone siedliska.
W ciągu kilku miesięcy w Stanach Zjednoczonych zniknęło od 60% do 90% pszczół, gdzie według najnowszych szacunków liczba rodzin, które zniknęły w 1,5, wynosi 2,4 miliona (z łącznej liczby 27 miliona uli). W Quebecu brakuje 40% uli.
Według krajowego stowarzyszenia pszczelarzy w Niemczech jedna czwarta rodzin została zdziesiątkowana, a w niektórych gospodarstwach straty sięgały nawet 80%. To samo w Szwajcarii, Włoszech, Portugalii, Grecji, Austrii, Polsce, Anglii, gdzie syndrom ten został ochrzczony „fenomenem Marii Celeste” od nazwy statku, którego załoga rozpłynęła się w powietrzu. 1872. We Francji, gdzie pszczelarze doświadczyli duże straty od 1995 r. (od 300.000 400.000 do 15 95 pszczół rocznie) do czasu wprowadzenia zakazu stosowania obciążającego pestycydu Gaucho na polach kukurydzy i słonecznika, epidemia również ponownie się nasiliła, a straty wahały się od XNUMX% do XNUMX% w zależności od stad .
„Syndrom zapaści”
Naukowcy, słusznie zaniepokojeni, znaleźli nazwę współmierną do tych masowych dezercji: „zespół zapaści” – lub „zaburzenie zapadania się kolonii”. Mają powody do niepokoju: 80% gatunków roślin wymaga zapłodnienia przez pszczoły. Bez nich nie ma zapylenia i praktycznie nie ma owoców ani warzyw. „Od tego zależy trzy czwarte upraw stanowiących pokarm dla ludzkości” – podsumowuje Bernard Vaissière, specjalista ds. zapylaczy w INRA (Krajowy Instytut Badań Rolniczych). Przybywszy na Ziemię 60 milionów lat przed człowiekiem, Apis mellifera (pszczoła miodna) jest tak samo niezbędna dla jej gospodarki, jak i przetrwania. W Stanach Zjednoczonych, gdzie zbieracze zapylają 90 roślin spożywczych, zależne od nich uprawy wycenia się na 14 miliardów dolarów.
Czy należy winić pestycydy? Nowy mikrob? Zwielokrotnienie emisji elektromagnetycznej zakłócającej nanocząsteczki magnetytu obecne w odwłokach pszczół? „To raczej połączenie wszystkich tych czynników” – zapewnia profesor Joe Cummins z Uniwersytetu w Ontario. W komunikacie prasowym opublikowanym tego lata przez Isis Institute (Institute of Science in Society), organizację pozarządową z siedzibą w Londynie, znaną ze swojego krytycznego stanowiska w sprawie wyścigu o postęp naukowy, stwierdza się, że „dowody wskazują, że pasożytnicze grzyby wykorzystywane do biologicznej kontroli i niektóre pestycydy z grupy neonikotynoidów oddziałują ze sobą iw synergii, powodując zniszczenie pszczół. Aby uniknąć niekontrolowanego rozprzestrzeniania się, środki owadobójcze nowej generacji powlekają nasiona tak, aby penetrowały całą roślinę, aż do pyłku przynoszonego przez pszczoły do ula, który zatruwa. Profesor twierdzi, że nawet przy niskich stężeniach stosowanie tego typu pestycydów niszczy układ odpornościowy pszczół. W wyniku efektu kaskadowego zatruty głównym stosowanym składnikiem aktywnym - imidachloprydem (oczyszczonym w Europie, ale szeroko kwestionowanym za Atlantykiem i we Francji, jest dystrybuowany przez firmę Bayer pod różnymi markami: Gaucho, Merit, Admire, Confidore, Hachikusan, Premise, Advantage) ...) - zbieracze staliby się podatni na działanie owadobójcze patogenów grzybowych dodatkowo opryskiwanych upraw.
Apatyczni zbieracze
Naukowiec uważa, że na dowód tego pasożytnicze grzyby z rodziny Nosema występują w dużych ilościach w zapadających się rojach, w których stwierdzono apatycznych zbieraczy zakażonych pół tuzinem wirusów i drobnoustrojów.
W większości przypadków grzyby te są włączane do chemicznych pestycydów w celu zwalczania szarańczy (Nosema locustae), niektórych ćm (Nosema bombycis) lub omacnicy prosowianki (Nosema pyrausta). Ale podróżują także szlakami otwartymi dzięki wymianie handlowej, jak Nosema ceranae, pasożyt przenoszony przez pszczoły azjatyckie, który zanieczyszczał jego zachodnie odpowiedniki, które ginęły w ciągu kilku dni.
Właśnie to wykazano w badaniu przeprowadzonym na DNA kilku pszczół przez zespół badawczy Mariano Higesa z siedzibą w Guadalajarze, prowincji na wschód od Madrytu, znanej z kolebki hiszpańskiego przemysłu miodowego. „Ten pasożyt jest najniebezpieczniejszy w rodzinie” – wyjaśnia. Jest odporny na ciepło i zimno i zaraża rój w ciągu dwóch miesięcy. Uważamy, że 50% naszych uli jest zakażonych. » Jednak w Hiszpanii, która ma 2,3 miliona uli, żyje jedna czwarta pszczół domowych w Unii Europejskiej.
Na tym nie kończy się efekt kaskady: występuje on także pomiędzy pasożytniczymi grzybami a biopestycydami wytwarzanymi przez rośliny zmodyfikowane genetycznie, zapewnia profesor Joe Cummins. Właśnie wykazał, że larwy omacnicy zakażone Nosema pyrausta mają czterdziestopięciokrotnie większą wrażliwość na niektóre toksyny niż zdrowe larwy. „Organy regulacyjne potraktowały wymieranie pszczół w sposób wąski i ograniczony, ignorując dowody na to, że pestycydy działają w synergii z innymi niszczycielskimi elementami” – podsumowuje. Nie tylko on bije na alarm. Naukowcy obawiają się, że bez masowego zakazu stosowania pestycydów o działaniu ogólnoustrojowym planecie grozi kolejny syndrom zapaści: gatunek ludzki. Już pięćdziesiąt lat temu Einstein podkreślał związek zależności łączący zbieraczy z człowiekiem: „Przewidywał, że jeśli pszczoła zniknie z kuli ziemskiej, człowiekowi pozostaną tylko cztery lata życia. »
PAWEŁ MOLGA