Słoń napisał:W karoserii mogą używać tylko farb na bazie wody. Dużo droższe niestety.
Arf, tak, ale fundusze są zawsze wypłacalne, jeśli chcesz czegoś, co się trzyma. W przeciwnym razie jest świetny podkład epoksydowy (ale wtedy też uwalnia maksimum, a do czyszczenia pistoletu potrzebne są rozpuszczalniki, które łzawią: ponieważ to KLEJ ;) A potem na to jeszcze potrzebny podkład nawierzchniowy ...
A poza tym zależy to również od tego, co miałeś wcześniej, kwestionuj kompatybilność chemiczną!
Więc prawdopodobnie jest to zabronione, ale produkty i tak ci je sprzedają
A problem z farbami na bazie wody polega na tym, że prawie niemożliwe jest ich nałożenie, jeśli nie masz kabiny (respektującej temperaturę, idealną wilgotność, suszenie itp.) i oczywiście obowiązkowej maski na wszystko!
Jeśli chodzi o rozpuszczalniki, trzeba powiedzieć prawdę, że są najgorsze: to one są najwięksi niszczyciele odporności organizmu, ponieważ – nie tylko – niszczą nieprzepuszczalność błony komórkowej, ale rozpuszczają odpowiedzialne za jej odbudowę wielonienasycone kwasy tłuszczowe! (Oczywiście, ponieważ są to tzw rozpuszczalniki i że są one zmuszone do rozpuszczania tłuszczu, czy to przez wdychanie, czy dotyk…). Więc nie, farba „wodna” nie jest krokiem wstecz, wręcz przeciwnie! Powiemy, że to mniejsze zło. Ale znowu lakier na bazie wody nie jest świetny!
Z drugiej strony nigdy nic nie rozumiałem w karoserii, dlatego używamy tłustego estru naftowego do przesmarowania spodu tuż przed nałożeniem warstwy nawierzchniowej (i/lub w tym lakieru, jeśli nie jest 2k) - rzekomo do usunięcia silikonu - podczas gdy pozostałości silikonu zmieszane z wazeliną są idealnymi repelentami dla lakieru!!! (nawet w śladowych ilościach). Jeśli ktoś ma wyjaśnienie...? Ponieważ z chemicznego punktu widzenia stwierdzam na moim skromnym poziomie, że nie ma w tym żadnej logiki! (Ale oczywiście muszę się mylić)