sicetaitsimple napisał:
Nie jestem obrońcą metaldehydu lub gołej ziemi, ale nie rozumiem związku ... Możesz bardzo dobrze być w gołej ziemi i używać ferramolu.
Osobiście już wiele razy to wyjaśniałem, to bardziej mój sposób na robienie rzeczy: odsłaniam osłonę podczas siewu lub sadzenia i odkładam ją z powrotem (lub nie, to zależy, na przykład nie od rzodkiewki !), gdy tylko roślina nabierze wystarczającego wigoru. A jeśli to przysmak na ślimaki, to ferramol w okresie pierwszego wzrostu. Krótko mówiąc, przebywam w "wirującej gołej ziemi" średnio przez około dwa miesiące w roku, a biomasa pokrywa pozostałe dziesięć miesięcy!
Nie „odwracaj” moich argumentów.
Mówię, że ogrodnik „gołej ziemi” (domniemany, przepraszam, nie sprecyzowałem, konwencjonalny), 95 razy na 100 nie przeszkadza i używa metaldehydu. W przeciwnym razie miałby też problemy ze ślimakami, które nie mając nic innego do jedzenia w gołej ziemi, idą prosto do warzyw.
Ale to nie jest „problem” dla tego ogrodnika, ponieważ ma bezwzględnie skuteczny metaldehyd. A więc nie ma problemu ze ślimakami. I odkrywa to, kiedy się nawraca! Jego wniosek jest zatem prosty. Zbyt proste: to wina siana (lub słomy)!
Ogrodnik „organiczny”, fenokulturysta, przyjazny dla środowiska ogrodnik „gołej ziemi”, dla nich będzie to trochę bardziej skomplikowane, ponieważ Ferramol wydaje mi się mniej skuteczny (czy działa na wszystkie gatunki, mam pewne wątpliwości), w każdym razie dużo wolniej. Kilka razy zdarzyło mi się, że nałożyłem Ferramol... i ślimaki były na mojej marchwi, sałacie czy kapuście. Czego nie wiedziałem od czasu, kiedy o tym nie myślałem i używałem niebieskich kulek (w każdym razie bardzo sporadycznie - już mi się to nie podobało, ale w przypadku zmasowanego ataku zdarzało mi się).