Prawdą jest, że długotrwałe studia z pewnością niosą ze sobą tego rodzaju żenujące patologie, ale z pożytecznymi celami w przypadku sukcesu społeczno-zawodowego.
Nie, mówię raczej o czasie spędzonym na graniu, czacie, oglądaniu filmów, co jednak ma miejsce w przypadku większości młodych internautów, jak mi się wydaje.
Z pewnością jest więcej osób, które „surfują” z tych powodów niż w celach edukacyjnych, a poza tym, jeśli biorę mój osobisty przypadek, spędziłem niekończące się godziny zanurzone w wszelkiego rodzaju książkach (dla mnie ucieczka od „czasu”) i ja Jednak nie jestem krótkowzroczny. Powód: tyle samo czasu spędziłem zamknięty w książkach, co na świeżym powietrzu, zwiedzając, odkrywając i spacerując po naturze, która była moim drugim schronieniem.
Książki nie emitują wtedy tego ciągłego światła, które męczy i uwydatnia pogorszenie wzroku (oczywiście poza e-bookami
).
Co do ostatniego punktu: przyjęliśmy znajomych z ich 9-letnim synem, 15 dni temu na wsi. Cały weekend spędził na swoim tablecie, odmawiając nawet przyjścia wieczorem na posiłek do stołu.
Mój 24-letni syn był zbulwersowany brakiem władzy rodziców wobec maleństwa, który śmiał się, gdy ojciec powiedział mu, że czas jeść. Zajęło mi tylko 5 sekund, zanim podszedł do stołu.
Żadnych krzyków, żadnych gróźb, po prostu powiedziałem mu, że czas jeść, podano. Próbował mi wmówić, że jego gra się jeszcze nie skończyła (kłótnia, która zadziałała w przypadku jego ojca), nie dałam mu wyboru.
„Nie, teraz wyłącz tablet i podejdź proszę do stołu”… co zrobił bez mrugnięcia okiem.
Tak też postępowałem z moim synem, który jak wszyscy młodzi ludzie spędza dużo czasu na komputerze, ale też dużo czasu spędza na uprawianiu sportu (parkour, jazda na rowerze zjazdowym, wspinaczka), bo już się do tego przyzwyczaiłem .
Wielu rodziców zrezygnowało i to jest najbardziej przerażające. Nie bardzo liczę na to, że dzisiejsi rodzice „postąpią właściwie”, wręcz przeciwnie. W swojej obronie są bombardowani zaletami komputerów i technologii w szkole i w domu, nie mówiąc im o niebezpieczeństwach.
I nie mówię tu o rodzicach, którzy „pozbywają się” dziecka, kładąc je przed telewizor (ale to było wcześniej) lub przed serial na tablecie. Różnica polega na tym, że wcześniej poza kreskówkami i innymi programami dla dzieci nie było innych form rozrywki i były one nadawane w rozsądnych porach, powiedziałbym dostosowany! Dziś młodzi ludzie (co więcej, coraz młodziejsi) nie mają już żadnych znaczników czasu, ponieważ gry i programy rozrywkowe są dostępne o każdej porze i przez całą noc, jeśli chcą (powtórki, powtórki).
Który rodzic obudzi się o 3 w nocy, żeby sprawdzić, czy jego dziecko śpi, czy bawi się na tablecie/smartfonie?
Mówisz: „To nie jest nieuniknione, wiedząc o tym, rodzice mają możliwość postępowania we właściwy sposób”
Jeśli posuniemy tę koncepcję nieco dalej, jaki jest cel umowy CSA i innych środków ostrożności dla nieletnich? Musimy po prostu pozwolić rodzicom decydować o tym, na co pozwalają, a na co nie pozwalają swoim dzieciom!
Jeżeli CSA powstało, to nie miało ono na celu ochrony dzieci ani nawet pomocy rodzicom! Chodzi o to, żeby uwolnić się od wszelkiej odpowiedzialności wobec rodziców, którzy jej nie mają i pozwalają swoim dzieciom cokolwiek oglądać. Aby uczynić ich odpowiedzialnymi za brak czujności.
Czy wiesz, że większość dyrektorów dużych firm cyfrowych wysyła swoje dzieci do szkoły w Kalifornii, gdzie są tylko długopisy i papier? Przypadek czy świadomość szkodliwości produktów, którymi zalewają rynek?
A wracając do tematu postu, przewiduje się, że za zaledwie trzydzieści lat „sfera sieciowa” będzie potrzebowała do funkcjonowania prawie połowy zasobów energetycznych planety. Czy wiemy, ile serwerów działa tylko po to, aby utrzymać zapomniane konta, które nie są już używane lub dlatego „właściciele” nie pamiętają już hasła i którzy utworzyli inne konta?
Bezużyteczność w całej okazałości, która jednak nadal pochłania zasoby, których niektórym ludziom bardzo brakuje!
Wykonujemy nawet serwerownie pod krze lodową, aby zaoszczędzić na klimatyzacji.
Powiesz, że jestem pesymistą i że Cię rozumiem, cóż, nie!
Z natury jestem raczej optymistą, ale jedno jest pewne, nie zmierzamy w stronę najlepszego
Żeby było jasne, nie twierdzę, że istnieją tylko nieodpowiedzialni rodzice, po prostu stwierdzam, że coraz trudniej jest im wychowywać swoje dzieci, ponieważ źródła odwracania uwagi są liczne, skuteczne i trwałe. Poddają się prawu rynku, to wszystko.
Ile razy słyszałem rodziców mówiących: „kupiliśmy dziecku telefon komórkowy (często za mały, żeby go mieć, ale jaki jest odpowiedni wiek?), żeby móc go monitorować, żeby mógł do nas zadzwonić w razie problemu, abyśmy w każdej chwili mogli wiedzieć, gdzie on się znajduje itp.
Co robiliśmy przed pojawieniem się telefonów komórkowych? Czy było więcej zgonów, strat dzieci, porwań, wypadków?
NIE ! Było więcej edukacji, to wszystko. Ilu młodych ludzi spotykam (nie tylko młodych, ale skoro o nich mowa), którzy przechodzą przez ulicę, jeżdżą na hulajnogach, a nawet w samochodach, ze wzrokiem utkwionym w telefonie komórkowym! Czy telefon komórkowy zapewnia bezpieczeństwo?! To żart!!! Ale tak to sprzedajemy: edukacyjny, uspokajający i tak niezbędny!!!
Wreszcie przestaję Was upijać i życzę Wam wszystkim (tak, tak, Wam też Izentropa
) miłego weekendu!
"Nie jest oznaką dobrego zdrowia psychicznego, aby być dobrze przystosowanym do chorego społeczeństwa" Jiddu Krishnamurti.