przez Bardal » 31/03/19, 07:14
Cóż, oto forum kto się trochę budzi...
@Christophe: to jest argument! Więc jeśli dobrze rozumiem, to mniej niż puszka? No powiedz tak...
@Maximus Leo: nie chodzi o formułę wody trytowanej (pomimo mojej słabej znajomości japońskiego, chyba rozpoznaję tę, którą znałem), ani nawet o wpływ na DNA energii elektronu emitowanego przez tryt (nie ma potrzeby dodać, że neutrino nie oddziałuje z materią i nie ma działania jonizującego), jest to ryzyko bliskie 0 związane z trytem, ze względu na bardzo małe ilości tego pierwiastka i jego równie słabą aktywność. Jeśli chodzi o pamięć (co więcej, złowrogie), atmosferyczne testy atomowe z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych rozproszyły w atmosferze kilkaset kilogramów trytu (około 50, jeśli dobrze pamiętam) bez mierzalnego efektu; dziś więcej mierzymy w dziesiątkach gramów… Zatem rzeczywiście atom trytu (związany biologicznie, a nie w postaci wody) wprowadzony do nici DNA niewątpliwie będzie w stanie ją rozbić; komórka umrze i zostanie wyeliminowana przez organizm, jak kilka tysięcy na sekundę w każdym ludzkim ciele… My tam głównie bawimy się w strach… ryzyko też jest statystycznie małe… jeśli chodzi o ryzyko raka…
@être chafoin: debata nie dotyczy skutków zdrowotnych Fukushimy (chociaż byłaby to interesująca debata); to powiedziawszy, kilka poprawek
- strzeżcie się jak zarazy tego, co gazety rozpowiadają na tematy związane z Fukushimą; opowiada sobie bzdury, najczęściej z nieznajomości tematu, czasem z zamiłowania do sensacji; tak usłyszeliśmy, jak Claire Chazal ogłasza, w nie wiem, w którą rocznicę wybuchu w Fukushimie, 19 000 ofiar śmiertelnych w wyniku działania elektrowni jądrowej... Corinne Lepage, energiczna prawniczka, jest specjalistką od tych sensacyjnych zapowiedzi, obficie przekazywanych przez naciskać. Jeśli chodzi o Reiko Hasegawę, z całym szacunkiem dla tej badaczki, nie wiem, na jakich badaniach ona się opiera, podając tę liczbę zgonów w 1979 r.; według mojej wiedzy Sciences Po nie przeprowadziła żadnych konkretnych badań terenowych w Fukushimie i nie jest to jej powołaniem. Wolę pozostać przy badaniach, które są poważniejsze i opierają się na badaniach terenowych prowadzonych przez uznanych ekspertów, takich jak WHO czy UNSCAER. Przepraszam za nią, ale jej opinia jest nieistotna.
-tak, po Fukushimie były nowotwory; jak było wcześniej i jak jest wszędzie na świecie; ale w przypadku tej 50-letniej ofiary, u której wykrywalny rak płuc rozwinął się w niecałe 6 miesięcy po ekspozycji, musi to być przypadek podręcznikowy... Nawiasem mówiąc, nikt dzisiaj nie jest w stanie określić przyczyny raka inaczej niż metodą statystyczną ( co więcej, epidemiologia radzi sobie bardzo dobrze), porównując częstość występowania nowotworów w populacji narażonych na działanie wirusa z populacją nienarażoną. Nie jesteśmy tutaj w tym scenariuszu i nie bez powodu…
- Dane japońskiego Ministerstwa Zdrowia rzeczywiście mówią o około 1700 ofiarach śmiertelnych związanych z katastrofą w Fukushimie, ale nie jest to spowodowane rakiem; są to szkodliwe skutki stresu związanego z ewakuacją i sytuacją „uchodźców” wysiedlonej ludności; taki jest także główny wniosek badania WHO na temat zdrowotnych skutków katastrofy: radioaktywność wyemitowana przez elektrownię miała jedynie niezmierne konsekwencje, ale ewakuacja miała wiele, znaczących (na ryzyko to zwrócono ponadto uwagę w Czarnobylu, oprócz bardzo realne konsekwencje zdrowotne wynikające z radioaktywności); obserwację tę należy odtąd uwzględnić przy podejmowaniu środków, ponieważ nakaz ewakuacji nie jest wcale nieistotny i niekoniecznie uzasadniony.
- niewątpliwie prawdą jest, że w ciągu 116 lat u 6 dzieci zdiagnozowano raka tarczycy; zapominamy powiedzieć, że w innych regionach Japonii odsetek ten jest porównywalny, jak za każdym razem, gdy przeprowadzamy systematyczne badania przesiewowe; to samo zjawisko zaobserwowano we Francji podczas badań rozpoczętych po chmurze w Czarnobylu; eksperci mówią o „błądzie w badaniach przesiewowych”, co zresztą nie przeszkadza w prowadzeniu badań epidemiologicznych i porównywaniu zachorowań... Trzeba tylko uważać na surowe liczby. Władze japońskie (w przeciwieństwie do Czarnobyla) podjęły surowe środki, aby zapobiec narażeniu na jod 131 (dystrybucja jodu wysycającego tarczycę, ścisły monitoring medyczny, wczesne interwencje itp.), z zauważalnymi rezultatami.
Podsumowując, nie próbuję minimalizować katastrofy w Fukushimie, a tym bardziej katastrofy w Czarnobylu… Proszę po prostu, abyśmy przestali się straszyć tajemniczymi, nieznanymi ogółowi społeczeństwa rzeczami i wymachiwać „ryzykiem”, które w rzeczywistości jest tylko szmatą papier bez konsystencji; radioaktywność jest zjawiskiem naturalnym, wszechobecnym, w pełni kontrolowalnym i znacznie mniej niebezpiecznym niż większość działalności człowieka; można do niej podejść racjonalnie i kartezjańsko, bez nieuzasadnionych udręk i tabu.
Tryt, obecnie bardzo modny (nie wiem dlaczego), nie jest jednym ze znaczących zagrożeń, na jakie naraża się ludzkość, a bliscy Christophe'owi pijący piwo ryzykują marskość wątroby znacznie bardziej niż pęknięcie DNA spowodowane trytem w Fukushimie.
Uwaga: aby zadowolić chafona: w ciągu 50 lat pracy elektrowni jądrowych, które wyprodukowały miliony TWh, nie było ani jednej śmierci (ŻADNEJ) z powodu radioaktywności tych elektrowni w krajach OECD. I odwrotnie, liczba zgonów spowodowanych węglem i węglowodorami w tym samym okresie, przy tej samej produkcji, liczy się w milionach...
1 x