Petrus napisał:Więc co ? Nie wiem, gdzie jest PB, jeśli chodzi o pracownika, który woli odejść z pracy i przejść do bardziej trzeźwego stylu życia, zamiast poświęcać swój czas i często swoje zdrowie fizyczne i/lub psychiczne na rzecz pracy, która zarabia jedynie na tyle, aby przetrwać.
Nie mówię tu o aspekcie ludzkim, ale raczej o aspekcie politycznym wdrożenia takiego środka.
B. Hamon sam jest zmuszony do wycofania się, ponieważ część jego obozu uważa go za zbyt lewicowego.
Duża część elektoratu (i niekoniecznie wielka burżuazja!) jest bardzo wrogo nastawiona do idei pomocy społecznej, co potwierdzają intencje wyborcze...
Oczywiście nie ma powodu obwiniać osoby, która rezygnuje z kiepskiej pracy, aby skupić swoje życie na innych, bardziej fundamentalnych kwestiach.
Jednakże taka możliwość jest możliwa jedynie w ramach systemu wysoce skoncentrowanego na produktywności i wydaje mi się całkiem sprzeczne mówienie o bardziej trzeźwym sposobie życia, gdy jest on zastosowany w systemie technicznym obejmującym wszystkie aspekty życia.
Słabo płatne głupie zawody, takie jak operatorzy telemarketingu, znikną, a przydatne zawody zostaną przewartościowane w górę.
Nie mówiłbym o zniknięciach, ale raczej o przemieszczeniach w postaci platform
na lądzie za granicą, co jest już w dużej mierze trendem.
O inflacji cen już wiemy, Wielka Brytania również doprowadzi do inflacji płac.
Klasy zamożne zapłacą więcej niż Wielka Brytania dodatkowych podatków, więc nie będzie premii za zatankowanie SUV-a.
Inflacja płac możliwa jest jedynie w kontekście stabilności gospodarczej, bezpośrednio skorelowanej z ilością dostępnej energii i surowców.
Nie widzę, w jaki sposób pensje mogłyby wzrosnąć (obietnica składana od 1980 r.!), podczas gdy najbliższa przyszłość będzie się rozwijać w wyniszczającym świecie.
Powiedzenie „nie dawajcie pieniędzy biednym, bo i tak je wydadzą” kojarzy mi się z tą pogardą klasową, bardzo modną obecnie i wykorzystywaną już do usprawiedliwiania ograniczania pomocy społecznej.
Nie sądzę, żeby można było tak interpretować pewne rzeczy.
Istnieje – i mówi tu obywatel z klas niższych – ludzka tendencja do naturalnego ciągnięcia się w dół w przypadku braku celu.
Wręcz przeciwnie, bardzo burżuazyjne jest myślenie, że ludzie mieszkający w Wielkiej Brytanii będą uczyć się o teatrze, malarstwie i rzeźbie…
Trendem, który potwierdza się na co dzień w klasach najbardziej potrzebujących, jest spożycie alkoholu, konopi indyjskich i programów typu reality show zarówno na przedmieściach, jak i na wsi, gdzie panuje duże bezrobocie.
Dochód uniwersalny jest sposobem dystrybucji bogactwa. Irytuje mnie tych „dziennikarzy”, „ekspertów”, którzy mówią tylko o kosztach, udając, że nie rozumieją, że Wielka Brytania nie jest prezentem, ale środkiem dystrybucji.
Tak, z wyjątkiem tego, że ta dystrybucja ma miejsce w ograniczonej domenie ekonomicznej.
Aby jednak umożliwić taką dystrybucję, konieczne jest uciekanie się do zaostrzonego ekstraktywizmu, a co za tym idzie, do ekobójstwa.
Wzrost siły nabywczej może jedynie skutkować ożywieniem wzrostu, jak więc pogodzić taką koncepcję w wyczerpującym się świecie?
Praca nie jest jeszcze gotowa do zniknięcia, ale nieuchronnie będzie jej brakować (automatyzacja, zerowy/ujemny wzrost).
Niekoniecznie, nie ma takiej nieuniknionej sytuacji.
Niedobór zatrudnienia wystąpi tylko wtedy, gdy będzie kontynuowana polityka wykładniczego wzrostu gospodarczego, co w rzeczywistości doprowadzi nas do recesji zamaskowanej sztuczkami gospodarczymi (jak w Wielkiej Brytanii...).
Przeciwnie, w świecie (dobrowolnego) upadku nastąpi bardzo znaczący wzrost liczby miejsc pracy, zwłaszcza w świecie mniej energochłonnym.
Bezrobocie strukturalne jest konsekwencją nadprodukcji i jak nasze elity próbowały z nim walczyć? Przez większy wzrost (nadprodukcję)!
„Inżynieria czasami polega na wiedzy, kiedy przestać” Charles De Gaulle.