Quartz, miałeś światło rozeznania, którego inni nie mieli. To naprawdę mnie zaskoczyło i uważam to za dobre. Niestety, naturalność szybko wraca w galopie. Nie, nie możemy zaakceptować tego, co mówisz. NIE MA ODRZUCIA, jest tylko brak samodyscypliny. Pasek punktowy.
Wykonanie odcisków ucha jest konieczne, abyśmy mogli stworzyć Twoje monitory
„układy scalone, których poziom integracji przekracza wyobraźnię, nie mówiąc już o układach cyfrowych lub analogowych, które można dowolnie programować” które bierzesz za przykład, są odzwierciedleniem namacalnego sukcesu oficjalnej nauki: czy dostrzegasz paradoks w pozostałej części swojego wystąpienia?
(Poza tym to ty sprawiasz, że połączenie oficjalnej nauki VS jest paralelne czy coś w tym stylu, to nie ja, ale chciałem od razu to wyjaśnić, ponieważ masz fałszywe wyobrażenia o swoich rozmówcach, być może dlatego, że pasuje ci to widzieć tak, ale wiedz, że będąc jednym z nich, nie jestem gotowy się do tego przyznać, bo to nieprawda.)
Janic napisał:obamot komentarzy
Widzisz, Cuicui, niezależnie od tego, jak mało piszemy, każdy jest ukształtowany tak, aby rozumieć na swój własny sposób lub – w przypadku najbardziej „uczciwych” – udawać, że nie rozumie, kiedy im to odpowiada
Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni!
Niepokoi mnie to zastępowanie religii boga religią nauki, tak jakby ta z kolei była depozytariuszem prawdy absolutnej. Nie ma znaczenia, czy jest to dzieło wyrafinowanych naukowców, czy majsterkowiczów, prosty fakt odrzucenia jednej możliwości (nieważne, jak małej) oznacza zamknięcie drzwi innej możliwości.
Cześć Janik,
Nie o to chodzi (i chętnie nad tym debatuję), ale dziękuję za tę uwagę, pozwala nam ona na ponowne ustalenie ram tej sytuacji. Jako przykład:
— należy wziąć pod uwagę, że ci krytycy przyznają, że ich podejście nie jest naukowe, ale jednocześnie w określony sposób się bronią;
— te, których bronisz w swoim poście, być może przedkładają zapał nad rygor, jest to bardzo ciekawe podejście do problemu i wyraźnie pokazuje wtargnięcie do debaty zagadnień poznawczo-behawioralnych (i które nie ma z tym nic wspólnego, a w na różne inne sposoby) i tak naprawdę nie możemy walczyć z obecnym modelem teoretycznym!
— moim skromnym zdaniem jedynym sposobem jest postawienie jeszcze bardziej rygorystycznych żądań, aby je uciszyć! Albo przynajmniej równoważne. To właśnie ten brak możemy ewentualnie skrytykować Francka Delplace'a, który dokonuje bardzo ciekawej mieszanki gatunków, posuwając się nieco szybko do teorii będącej jedynie hipotezą, podejmującą z grubsza elementy nurtu modelu teoretycznego i dodającą rozważania pseudo- psychologia, niewątpliwie chcąca nawiązać mitologiczne powiązanie czy coś takiego... (Zrozum, kto może) Ale nie ma to prawdziwego powodu;
— z mojej strony nigdy nie było mowy o zaprzeczaniu (czy cokolwiek w tym względzie) innej możliwości. Co stwarza problem w forum:
— nieuwzględnienie w debacie kwestii spornych;
— wykluczenie wspomnianych protestujących z dyskusji, co sugeruje funkcjonowanie sekciarskie;
— powtarzanie do znudzenia komunikatów i wątków (co jest istotą jednej z praktyk trollizmu);
— możliwe, lecz wyrażone de facto zaprzeczenie prawom fizyki, bez podania przeciwnego wyjaśnienia;
— ewentualne zaprzeczenie (ale wyrażone wręcz przeciwnie, ponieważ zostało przyznane), że pomiary nie są przeprowadzane zgodnie z zasadami sztuki;
— możliwe zaprzeczenie (ale wyrażone inaczej, odkąd zostało przyznane), że sposób, w jaki wykonane są montaże, może prowadzić do błędnych lub wprowadzających w błąd wyników;
— względne użycie forum, nie jako platforma, ale aby skorzystać z jej możliwości promocyjnych;
— ataki osobiste, które pojawiają się w celu uniknięcia odpowiedzi na pytania merytoryczne i zastrzeżenia techniczno-naukowe.
Itp
I to była słoma, która stworzyła
był (nie był..) Dowodem na to, że tak nie jest, jest to forum ma sekcję poświęconą darmowej energii. Ale bardziej prawdopodobne jest to, że wśród mówców jest duża doza amatorstwa, że nie biorą pod uwagę tego, co się do nich mówi i przedłużają tu debatę, której nie mogą mieć. forums z identycznych powodów. Co wpłynęło na zaostrzenie tonu.
Nawet tutaj ktoś, kto przez kilka lat decydował się nie opowiadać po żadnej ze stron, musiał wbrew sobie trochę się wycofać, bo zaczynało to być oburzające i nie możemy pozwolić, żeby ludzie mówili cokolwiek. Podobnie jak wątpliwe metody i techniki, a nie odrzucenie czegokolwiek, co nie jest „normalnym sposobem”!
Jak już powiedziałem, w tej grupie prawdopodobnie występuje rażący brak rozeznania (jest to widoczne i zawstydzające, prawda...?), a nieinterweniowanie nie świadczy im przysługi.
Co więcej, z wymienionych powodów (i ze zwykłymi zastrzeżeniami) niektórzy eksperymentatorzy lub komentatorzy pozwalają sobie na kwestionowanie samych zasad etycznych (bezpośrednio, pośrednio lub przez zaniechanie), a z drugiej strony praktykowanych przez wszystkich uczciwych badaczy. ci, którzy nie są wielkimi fanami ogólnie uznanego modelu teoretycznego (bez wstawiania czegokolwiek innego na jego miejsce, bez debaty czy czegokolwiek) poprzez czyste i proste odrzucanie oficjalnej nauki en bloc! Jest to obraza dla badaczy z przeciwnych obozów, poddanych ogromnemu rygorowi (tak jak na przykład zespoły Kousmine’a: udowadniali tezy sprzeczne z obowiązującymi, wytwarzając wyniki i powtarzalność swojej pracy, zarówno w laboratorium i w terenie...). Jest to więc rzeczywiście upokarzające, ponieważ na świecie, który odrzucają, są także naukowcy, którzy podporządkowują się zasadom i walczą o uznanie ich własnej pracy badawczej, BEZ OPUBLIKOWANIA NICZEGO ZANIM ZOSTAŁO UWODNIONE (lub bez rzucania oskarżeń przeciwnie), jak w przypadku niedawnej afery Séraliniego z GMO. Przypadek sam w sobie wystarczający do udowodnienia problemów i szarych stref w świecie naukowym, bez konieczności uderzania w sedno poprzez wykorzystywanie nieprawdopodobnych hipotez w celu potwierdzenia za pomocą jeszcze jednego pięknego sylogizmu, że każde działanie niepodlegające samokrytyka stałaby się wówczas uzasadniona sama w sobie – wewnętrznie i automatycznie obowiązująca w odniesieniu do problemów świata naukowego, zbyt szybko uznawanych za „oficjalne” – w porównaniu z czymś, co byłoby marginalne, ale trzymałoby się prawdy! Absurdalny!!!
Nawet nie, to nie ma powodu istnieć, nie ma sensu mieszkać w getcie tylko dlatego, że reszta świata chciałaby nas tam umieścić (lol) albo dlatego, że byłoby wygodnie tam być, bo tak , moglibyśmy ćwiczyć zasady, jakie chcieliśmy...!
Następnie, w imię widocznej formy paranoi, dochodzimy do ataków osobistych, zamiast przystąpić do merytorycznej debaty, co jest bardzo mało prawdopodobnym kątem ataku. To takie praktyczne... Ale w żaden sposób naukowe. Obudźcie się, bo ja uważam, że ze stwardnieniem jest raczej tak.
Janic napisał:Podobnie racjonalizm, który ma swoją rację istnienia, za bardzo stawia się w opozycji do irracjonalności, która jest tylko inną stroną tej samej rzeczywistości.
Ponieważ oboje mają prawo do wspólnego zamieszkania, jak już powiedziano. Nie widzę problemu. Ci, którzy to widzą, to właśnie ci, którzy mają trudności z uporządkowaniem spraw i, niestety, de facto odchodzą od rozeznania.
Janic napisał:Niemożność wyjaśnienia, udowodnienia nie jest właśnie dowodem na nieistnienie.
Ani dowód istnienia... (Nigdy nie zapominaj o antytezie, może być przydatna do zrozumienia...)
Pytanie to zostało postawione w związku z brakiem pewnej irytującej pokory, a nawet zostało postawione przez Cuicui, który potrafił na to trzeźwo spojrzeć.
Janic napisał:Miejmy trochę pokory, bo zbyt wiele rzeczy wciąż nam umyka (może na szczęście), bo „nauka bez sumienia jest ruiną duszy"
Dobrą rzeczą jest to, że można go znaleźć (lub nie) w obu obozach... I nie wydaje się, aby dusił tych, którzy się w nim tarzają .
Janic, wciąż jest ciekawe, że twoja wielka mądrość nie zwraca ci uwagi na niektóre z powyższych punktów! Mam nadzieję, że wielka dyscyplina, jaką wykazujecie i jaką stosujecie wobec planu VG, znajdzie odzwierciedlenie w krytycznej ocenie opisanych kwestii. Przepraszam, ale wydaje mi się, że nie posunąłeś się wystarczająco daleko.
widzisz, mój punkt widzenia jest paradoksalny, jednocześnie bronię bocznych dróg, ale jednocześnie nie chciałbym bronić byle czego, bo podejście jest tak kruche.