Julienmos napisał:Did67 napisał:[ byliny o „małej mocy” (na przykład trawa, która zaczyna normalnie, z „szczepu”, który pozostaje itp.).
rośliny jednoroczne wytwarzające nasiona, zwykle „drobne”, nie zgromadziły wystarczającej energii, aby przebić się przez siano w następnym roku; niektóre byliny (trawy).
muszę wierzyć, że w moim domu trawy są trwalsze niż gdzie indziej, ponieważ są nie tylko najbardziej inwazyjne ze wszystkich chwastów, jakie mam, ale przechodzą przez wszystko, łącznie z bardzo grubymi warstwami sztucznego RCW, które rozsypałem wokół krzaków malin, gdzie nie mogę powstrzymać wyrywania (kosztem wielkiego wysiłku , są tak dobrze zakotwiczone!), ale to zawsze odpycha innych...
wszędzie też bardzo szybko skubają obrzeża ogródka warzywnego (otoczonego łąkami)
Nie mam ostu, rumeksu ani niczego innego, ale te cholerne trawy w zupełności mi wystarczą, żeby mnie uszczęśliwić, dziękuję!
Pytanie brzmi: czy warto je wyciągać?
Nie mam odpowiedzi
Pozwalamy im rosnąć.
Już dlatego, że wśród nich są bardzo piękne kwiaty.
A potem dlatego, że robi darmową osłonę na lato i na dole tej osłony świeżość trwa bardziej niż gdyby był razibus....
Następnie na wiosnę... to znaczy teraz mamy 2 taktyki: mówię o ogrodzie przyjemności
Pani grabi wszystko (w SWOJEJ części), co jest martwe (a od niechcenia robi tego cholernie dużo) i wyschnięte zimą, a następnie używa tego jako ściółki (no, ja też Nie obchodzi mnie to, ale nie mów tego): w końcu to „siano” tanie
Nadal produkuje około 15 kopców trawy, liści i xxx zmieszanych razem.
Ja ze swojej strony obcinam tylko wysuszone łodygi ale niczego nie usuwam i zachowuję to nierozerwalne przeplatanie POWIERZCHNI.
To powiedziawszy, poniżej to naprawdę szalona sprawa... Zrobiłem kilka plantacji na początku wiosny i przy 3-4 cm jest to bardzo, bardzo gęsta bariera małych korzeni, które są cholernie trudne do „otwarcia”..
Trochę walczę, żeby zostawił nie zagrabione tereny... nie bezużyteczne, bo to właśnie na tych terenach rośnie dużo fiołków...
Krótko mówiąc, wracając do ogrodu warzywnego... czy warto WSZYSTKO obrócić?