Obamot cześć
Nadal jesteś spuchnięty!
NIE, w żaden sposób nie roszczę sobie prawa do przywrócenia „dysfunkcji”.
Nie, ALE! Szukasz mnie tam... Przyjacielu!
Nie, to ja, udaję. Po prostu uważam, że chociaż mamy dość podobne podejście do niektórych aspektów, istnieją zauważalne różnice w niektórych innych. To nie są ataki osobiste, tylko różnice w perspektywie i doświadczeniach.
Nie chodzi o to, że odgrywa „ważną” rolę. Odgrywa co najmniej tak samo ważną rolę jak to, co jesz.
Wszystkie poniższe odpowiedzi w dużej mierze wynikają z braku tego rozważenia! (Powinieneś przeczytać jeszcze raz) Więc nie odpowiem na wszystko. Ale są rzeczy, których nie możesz odpuścić...
Nie, psychika i gra fizyczna na różnych poziomach, ale które mogą mieć również bliskie powiązania. Jeśli połkniesz truciznę i przekonasz się, że to nie jest trucizna, twoje ciało zwycięży nad twoją psychiką. Ale i tutaj się z tobą zgadzam, jeśli się martwisz, najlepsze jedzenie nie przejdzie, ale nie zamieni się w truciznę.
Obamot napisał:
Pffff, zauważam:
— abyś w końcu liczył na jakąś formę przymusu, aby nawrócić ludzi! (Pomimo tego, że temu zaprzeczasz, wydaje się...)
Nie, nie chodzi tu o nawracanie kogokolwiek, to zmiana sytuacji, która narzuca się niczym susza, która spali roślinność i ograniczy ilość pożywienia dostępnego na osobę (lub nic, jeśli wszystko będzie upieczone).
— zapomniałeś wspomnieć o porażkach! Żony, które nigdy nie zgodziły się na zmianę stylu życia męża (i odwrotnie) do tego stopnia, że stało się to wyzwaniem (przynajmniej jedna na dwie rodziny ponoszą porażkę, niezależnie od przyczyny) i oczywiście dzieci, które nie są uprawnione do rozdziału ...I niestety mówię ze znajomością faktów, bo znam mnóstwo przypadków...! Po piętnastu latach audycji radiowych na temat profilaktyki... W każdym razie.
Dlatego powiedziałem, że istnieje pomieszanie wyboru, który może skutkować porażką (zwłaszcza gdy nie towarzyszy mu przekonanie i bez przekonania można równie dobrze nie próbować), a planetarnym obowiązkiem wynikającym z konieczności dystrybucji środków spożywczych.
W przeciwnym razie, i tutaj masz rację, gdy w domu panuje różnica lub sprzeciw, może to się zepsuć. Pytanie brzmi: kto ma rację? Ponieważ w parze omni, tak samo jak w parze VG, dzieci nie mają nic do powiedzenia.
Na forums Ja jestem VG, tego typu sytuacje zdarzają się często i kiedy dziecko staje się świadome swoich nawyków żywieniowych (a tym samym świadomości, że musi zabijać, żeby się wyżywić), rodzice omnis sprzeciwiają się temu przez większość czasu wszystkimi argumentami propagowanymi przez mediach podlegających lobby lub gdy jedno z małżonków dowie się o sytuacji.
Teraz, jeśli w domu każdy może jeść według własnego gustu, staje się to oczywiście kwestią sumienia, gdy w domu są dzieci.
W parach, które nie są zbyt sztywne, dziecko ostatecznie wybiera to, co mu się podoba; w parach rozdzielonych dziecko jest VG w jednym i omni w drugim, ale taką sytuację możemy spotkać w sektorach innych niż spożywczy, więc nie jest to specyficzne.
— zdumiewające jest to, że nie wziąłeś pod uwagę utworu „mięsa w umiarkowanej ilości” za obowiązującą, dla wszystkich osób, dla których dieta VG nie jest odpowiednia (bez względu na przyczynę)! I oczywiście mam tu na myśli zwłaszcza Azjatów, którzy prawie w ogóle nie jedzą czerwonego mięsa....
Nie mogę rozważać pojęcia „umiarkowanej ilości” nawet na poziomie kwantyfikacji; Tego rodzaju :
dzień dobry, trzy dzień dobry szkody podczas gdy z naukowego punktu widzenia szkody zaczynają się od jednego.
Jaka jest umiarkowana ilość zanieczyszczeń, odpadów nuklearnych, leków chemicznych, tytoniu, narkotyków obecnie nielegalnych lub nie itp.
Dla „diety VG” (
to nie dieta, ale sposób na życie), wypadałoby przytoczyć konkretną sytuację, bo na dzień dzisiejszy nie znam żadnego przypadku niepowodzenia poza wcześniejszą niezwykle poważną patologią... i jeszcze raz!
— Uważam, że mięso można jeść tylko raz w tygodniu (na diecie mięsnej nie potrzeba więcej). zmniejszyłoby już konsumpcję niektórych gospodarstw domowych o pięć (jeśli nie więcej!!!). Tak, byłoby to bardzo wykonalne. I być może wśród tych, którzy by to zrobili, o wiele łatwiej byłoby zostać VG.
Oczywiście ! Ograniczenie produktu, którego skutki są wątpliwe, jest zawsze pozytywne, tak jak ktoś, kto pali i zmniejsza jego spożycie z 20 do 3. Jednak fakt drastycznej redukcji podkreśla jeden z głównych aspektów spożycia każdego produktu, jakim jest kulturowy i społeczny wymiar i z tym (o ile nie ma głęboko zakorzenionych przekonań) najtrudniej „walczyć”.
co więcej, samo pojęcie: „(prawie nie potrzebujemy więcej w diecie mięsnej) opiera się na czym? Oficjalni dietetycy uparcie starają się wykazać, że pewne związki są zrównoważone i kompletne, podczas gdy od tego czasu wykazano, że było to całkowicie fałszywe i że te składniki odżywcze znaleziono w wystarczających ilościach w innych produktach, które wytwarzają mniej odpadów i są bardziej akceptowalne ekologicznie, ale ten dyskurs jest ostry i nie zniknie tylko wraz z następnym pokoleniem, lepiej poinformowanym i mniej uwarunkowanym.
Ponieważ wszystkie podejścia typu „dieta” zawodzą w ponad 80% przypadków.
Całkowicie się zgadzam, jeśli uważa się to za dietę, ale VG
Na pewno nie jest to dieta. (w medycznym znaczeniu tego słowa), ponieważ powszechnie uważa się, że dieta wiąże się z tymczasowymi zakazami, które zwiastują powrót do starych nawyków.
Wybór życiowy jest inny,
nie ma zakazu po prostu wybór odpowiadający własnej filozofii życia i dlatego nie jest bolesny, ale wręcz wyzwalający, jak ktoś, kto odstawia alkohol czy tytoń i którego pozytywne skutki wtedy ujawniają się.
Arf, traktowanie spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego na równi z uciążliwością, jak rafinowany cukier, jest całkowicie nadużyciem!
Tak i nie ! Uciążliwość jest uciążliwością, a dopiero potem jej poziom jest subiektywny. Przez długi czas uważano, że szkodliwość produktu ujawnia się w ilości, dziś uważamy, że liczy się poziom tolerancji tego produktu, gdyż jest on indywidualny. Co więcej, niektóre produkty wykazują swoją toksyczność na bardzo niskim lub nawet homeopatycznym poziomie, z pozytywnymi lub negatywnymi efektami synergicznymi, co jeszcze bardziej komplikuje zadanie.
Gdyby teraz każdy z nas (w tym ja oczywiście) musiał dokonać podsumowania wszystkiego, co szkodzi w naszym życiu, wiele byłoby do zmiany. Dokonujemy więc wyborów: tak, nie! i zakładamy zalety lub wady.
Rafinowany cukier powoduje duże szkody, ale nikogo to nie obchodzi, ponieważ przyjemność jest silniejsza niż jej konsekwencje (bardziej lub mniej znane konsumentowi) mięso to samo, przyjemność ze stołu przeważa nad innymi względami jak w przypadku innych przyjemności.
W tym momencie dyskusja schodzi całkowicie na dalszy plan. Poza tym mówisz o ilościach mięsa, których nie należy uwzględniać w kontekście umiarkowanego spożycia. Szczerze mówiąc, przesadzasz.
Nie ma w tym przesady, gdy nie dzieje się to na poziomie emocjonalnym, ale na poziomie racjonalnym. Nawet gdyby Francuzi stali się rozsądni (sic!), spowodowałoby to jedynie złagodzenie pogarszającej się sytuacji, a nie zapewnienie globalnego rozwiązania. Lasy będą w dalszym ciągu niszczone, aby zapewnić żywność dla zwierząt gospodarskich, rolnictwo przemysłowe będzie się nadal rozwijać, rzeźnie będą kontynuować swoją pracę pełną śmierci i cierpienia, cielęta będą odbierane matkom i zabijane, aby zapewnić ludziom mleko zwierzęce itp. oczywiście w rozsądny sposób.
Wreszcie tak, ci, którzy przestają być VG, kiedy jest to dla nich bardziej wygodne, jest to katastrofalne. Bo szansa na ich wznowienie jest naprawdę niewielka.
Kiedy przestają, dzieje się tak dlatego, że nie zrozumieli znaczenia i zakresu lub dlatego, że zostają odebrani przez społeczeństwo, które osądza i potępia tych, którzy są inni, a jeśli nie zaczynają od nowa, dzieje się tak dlatego, że „nie zrozumieli filozoficznego znaczenia, ale to ich wybór
Obamot napisał:
Ale zawsze przyznaję, że ideałem byłoby dać sobie radę bez tego. W obecnej sytuacji wątpię, czy jest to realistyczne na poziomie ogólnym.
Oczywiście wegetarianizm jest filozofią życia podobną do ekologii, a zatem ultra mniejszością kulturową [...]
[…] Dlatego wspominam o tym jako o obowiązku ekologicznym i ekonomicznym, a nie filozoficznym
Tak, ale albo uznasz ten argument za słuszny (a jest on pod wieloma względami słuszny), a siła tkwi w zrozumieniu, że „radykalna” ścieżka niekoniecznie jest właściwa. Albo nadal pozostajesz głuchy i zamykasz się w sekciarstwie/ekstremizmie.
Dziwne, bo wcześniej nie doszedłeś tak daleko...
Nie jest to ani radykalizm, ani ekstremizm, kiedy rolnictwo i hodowla zwierząt osiągną swoje maksymalne możliwości przy stale rosnącej populacji, jest to sytuacja, która sama z siebie wygeneruje ten radykalizm.
No to odpuściłem, bo wszystko wrzuca się do jednego worka: leki, alkohol, tytoń, mięso…
Wrzucam to do tego samego koszyka, bo to różne systemy
podlegają tym samym mechanizmom nie dlatego, że są lepsi lub gorsi od innych. Niezależnie od tego, czy chodzi o mięso, alkohol, tytoń czy cokolwiek innego, każdy z nich jest częścią nawyków kulturowych, które w końcu są samousprawiedliwiające, a ich kwestionowanie jest długie i trudne oraz rozciąga się na kilka pokoleń, co pozwala na podniesienie świadomości. Obecną zaletą jest to, że środki badań naukowych są coraz bardziej rozwinięte i odkrywanie szkodliwości produktu jest coraz szybsze, ale to nie znaczy, że kulturowo przebiega w tym samym tempie! W rezultacie dopiero po kilku latach lub dziesięcioleciach pojawia się świadomość i zmienia się styl życia.
Wciąż się cieszę, że wiesz, jak wrócić na ziemię! Przyznasz, że te słowa stoją w dość wyraźnej sprzeczności z resztą wypowiedzi, którą zastosowałeś powyżej! (mówię o tym razem)
Co więcej, tak, utrzymuję, że popełniasz pewne pominięcia (przypuszczam, że niezamierzone... ale które nadal służą Twojemu punktowi: więc bądź bardziej ostrożny).
Jestem po prostu realistą, społeczeństwo nie wywróci się nagle do góry nogami, nawet w sytuacji awaryjnej, tak jest w przypadku ekologii, gdzie świadomość jest nowa (kilka dekad), powolna i trudna do zastosowania w ogólnym planie.
Na koniec, nie zamierzam jeszcze zamieszczać przeciwwskazań do bolusa pokarmowego VG, ponieważ uważam, że jest to właściwa droga. Tylko, że trzeba zadzwonić po pik, po pik! Nie jest to takie proste do osiągnięcia jak mówisz, i nie jest konieczne zachowanie zdrowia!
To całkowicie indywidualne pytanie!!!
W tym miejscu się nie zgadzamy, wręcz przeciwnie, jest to bardzo proste, samo podjęcie decyzji jest trudne (jak ktoś z nadwagą, kto musi zdecydować się na dietę lub ćwiczenia, palacz rzucić papierosy itp.), ale kiedyś stracony; działa samoistnie i osoba zastanawia się, dlaczego nie zaczęła wcześniej. Ale oczywiście to kwestia indywidualna
80% to ile:
— organy ds. zdrowia;
— tak samo jak w grę wchodzi Edukacja Narodowa!
— i oczywiście agrobiznes dużej dystrybucji, nie mówię o producentach, którzy są zobowiązani do naśladowania...)
— i nieuchronnie rozluźnienie konsumentów! To jest przerażające!
„Metoda” będzie najtrudniejsza i najdłuższa… Być może będziemy musieli zacząć od dwóch pierwszych: a nawet na pewno!!!
błędem jest właśnie przekonanie, że musi to pochodzić z góry. AB powstało oddolnie, z indywidualnej świadomości i rozwijało się powoli w świadomości ludzi, pomimo oficjalnego sprzeciwu lobby. Z VG jest tak samo, im więcej będzie świadomości oddolnej (duży ruch po tej stronie dzięki Internetowi), tym bardziej opozycja będzie się zmniejszać i tym bardziej będzie jej przychylna opinia publiczna (nawet media tradycyjnie przeciwne). dopiero zaczynają, więc jest nadzieja po tej stronie).