makro
Janic napisał:
Ani przez chwilę nie wątpię, że mówisz jak wszystkożerca (wręcz przeciwnie byłoby zaskakujące), ale moje myśli były celowe i precyzyjne: jakie masz doświadczenie w VG, żeby móc o tym mówić jak ekspert ds. temat? Na pierwszy rzut oka: żadne!
Z jednej strony nie wypowiadam się na ten temat jako ekspert... Ale jako obserwator tego, co widzę wokół siebie... Marie Jeanne, Sabrina i kilka innych, których ścieżki skrzyżowałem, gdy byłem w liceum. ..
Nawet nie mam zamiaru udowadniać Ci, że się mylisz! Kiedy konsultuję się z forums VG Jestem przerażony nieznajomością tematu przez tych młodych ludzi, poruszonych losem zarezerwowanym dla zwierząt, a którzy wydają się obojętni na swój własny. Z dnia na dzień oni (najczęściej chłopcy chcą grać twardzieli, nieczuli) porzucają mięso, jajka, ryby, nabiał, bez ostrożności i postępowości. To nie tylko dietetyczny absurd, ale i spore ryzyko patologii na skutek późniejszych niedoborów.
A więc tak, ta VG nie gloryfikuje filozofii, którą dotychczas realizowała, a mianowicie poprawiania wadliwej maszyny bez uciekania się do trucizn dodawania do wszystkich już zaabsorbowanych przez lata i przy jednoczesnym zachowaniu niepotrzebnego uboju wielu zwierząt.
Dlatego też uważam, że opinia kilku tysięcy dietetyków non-VG z dwóch krajów różniących się warunkami życia, kulturą itp. jest lepsza niż kilka okazjonalnych spotkań.
Mam 44 lata...Zawsze byłem na diecie wszystkożernej....Z tego co przeczytałem i zrozumiałem, masz ponad 70 lat, jesteś VG od 40 lat....
Dokładnie 46 lat! Całkiem nieźle liczysz!
więc zacząłeś być wegetarianinem, weganem lub przynajmniej zmienić sposób odżywiania w wieku około 30 lat. Czy w fazie wzrostu Twojego organizmu jadłeś wszystkożernie? albo nie mam racji ?
Nie mylisz się, nawet gdybym miał psychologiczną skłonność, aby stać się jednym z nich, obawiającym się krwi i przemocy (zarówno wobec ludzi, jak i zwierząt), ale spożywającym bardzo mało roślin, jak wszystkie duże rodziny o niskich dochodach. . (zwykły makaron, ziemniaki, fasola, słodycze)
Jesteś zdrowa (i mam nadzieję, że tak zostanie), ale niestety w Twoim przypadku nikt nie będzie w stanie tego potwierdzić, czy jest to spowodowane zmianą diety pod koniec życia (a tak, to jest brzydkie, zaczynamy stracić od około 26 roku życia) lub dzięki temu, co jadłeś w okresie dorastania.
Właśnie na tym polega problem tego rozumowania, ponieważ wiąże się ono z nieznajomością tematu (tematu, który interesuje bardzo niewiele osób). Zawsze miałam bardzo wątłe zdrowie (prawie umarłam jako dziecko), kruchość, która trwała aż do dorosłości i zmiany nawyków żywieniowych (zmienił się jeden jedyny element) i ta tendencja do kruchości zmalała, aż zanikła prawie całkowicie (można nie robić czegoś nowego z czegoś starego!) w zależności od poziomu oczywiście dokonanych zmian. Dla porównania: tym, co odróżnia kanapowego sportowca przed telewizorem od zwycięzcy igrzysk olimpijskich, jest aktywne i trwałe zaangażowanie.
Jeśli Twoje dzieci i wnuki od początku były VG, będą dobrymi elementami statystycznymi...
Nie dokładnie ! Francja nie zajmuje się tego typu statystykami (dotyczącymi zbyt małej liczby osób, aby w najmniejszym stopniu zainteresować (dla kogo innego?)). W takim razie warunkowanie medialne (wkuwanie, można by rzec) bez weryfikacji lub ważnej, a przede wszystkim istniejącej kontroli statystycznej nie pozwolić na to. Pozostają małe grupy VG, które są częścią stowarzyszeń i które mogłyby służyć jako punkt wyjścia do poważnych badań, ale niewiele, jeśli w ogóle, czuje pociąg do tego typu ankiet lub pseudoankiet, które ogólnie zniekształcają temat (to normalne, że badacze sami nie byliby VG i przesiąknięci apriorią, a gdyby byli VG, zostaliby oskarżeni o brak neutralności) Amerykanie mają mniej „łaciński” umysł i są bardziej otwarci na różnicę.
Kilka stron podjęło tę przygodę bez żadnego realnego wpływu na media, które nie są zbyt wrażliwe na ten temat (kiedy mają pewną niezależność), a w każdym razie jest to mało interesujące (lub żadne) dla ogółu społeczeństwa ze względu na psychologiczne i społeczne skutki spożycia bidoche, które WHO,
sobie, uznawana za markę promocji społecznej (podobnie jak samochód). Zobacz Chiny i ich konsumpcję śmieci i samochodów, która gwałtownie rośnie, podobnie jak we wszystkich populacjach, które zauważają wzrost poziomu życia.
A wracając do tematu....Nie toleruję nieuzasadnionych barbarzyńskich czynów na istotach żywych..Nawet jeśli dołożę trochę do talerza. Po studiach pracowałam w rzeźni w inspekcji sanitarnej przez dwa lata... Rzeźnicy z tamtej epoki (której częścią był mój ojciec) byli znacznie mniej barbarzyńcami niż drużyna Cousteau z lat 60-tych...
Wszystkie akty śmierci są same w sobie „barbarzyńskie” w oczach jakiejkolwiek czującej jednostki. To pogrzebanie tej wrażliwości pozwala na tę niepotrzebną przemoc.
Nazizm był (po wielu innych ideologiach tego typu) uważany za obrzydliwe barbarzyństwo, a mimo to oprawcy wrócili do swoich domów, z czułością i wrażliwością opiekując się swoimi rodzinami i potomstwem. Jednakże w duchu wmówili sobie, że te obozy zagłady były uzasadnione, ponieważ uważali swoich rówieśników z innej kultury za zwierzęta, gorsze jak meble, surowiec, który można przerobić na kostki mydła.
Gandhi rozumiał i nauczał, że przemoc jest najpierw w głowie i że nie będzie pokoju na tej ziemi, dopóki ludzie nie położą jej kresu, zaczynając od relacji ze zwierzętami. Gandhi został VG, to oczywiste!
W przemówieniu wygłoszonym 20 listopada 1931 roku przed Londyńskim Towarzystwem Wegetariańskim Gandhi potwierdził swoje przywiązanie do etycznego wegetarianizmu: „Aby pozostać wegetarianinem, człowiek potrzebuje podstawy moralnej. »
Po zabiciu pozostaje zabójstwem...
Nie do końca ! Dopóki jednostki nie czują się bezpośrednio zaangażowane, obojętność i samousprawiedliwianie są na porządku dziennym. Ale kiedy trzeba ubrudzić sobie ręce (a raczej łapy i co się z tym wiąże), to już inna historia. Dlatego w ciągu ponad czterdziestu lat wielokrotnie zadawałem kolegom z pracy, krewnym (VG nie spędzają czasu na patrzeniu na swój pępek, społeczeństwo składa się w większości z „kulturowych wszystkożerców”), że: jeśli musieli zabić, oskórować, te zwierzęta, które mają na talerzu, ile by to zrobiło? A odpowiedź (zwłaszcza w ośrodkach miejskich) jest negatywna. Nieugiętym majsterkowiczom zaproponowałem bardzo prosty eksperyment mający sprawdzić ich skłonność do wszystkożerstwa i, o dziwo, wszyscy odrzucili tę propozycję: co mieli do stracenia? Teoretycznie nic i nawet możliwość genialnego udowodnienia, że twierdzenie VG, że wszystkożerność jest fałszywa, nie ma podstaw?
Jednak Twoja reakcja, Twoje refleksje są standardowe, klasyczne, jak na każdy temat, który kwestionuje niemal uniwersalny system o odległych korzeniach. Jest to naturalny odruch obronny, ochrony osiągnięć, nawyków. Następnie, w zależności od jednostki, niektórzy wykraczają poza te kultury, te pozory „prawdy”.
Ale dajmy spokój oszustom, jest to sytuacja wyjątkowa, a nasze społeczeństwo jest przygotowane na jeszcze wiele lat raka i chorób układu krążenia (musimy zostawić miejsce młodym ludziom… którzy niestety cierpią na to również w coraz młodszym wieku) .: przeczytaj statystyki z pierwszej połowy XX wieku) i obietnicą słynnej cudownej szczepionki (jeszcze jedna), która rozwiąże wszystkie te patologie.