Niech żyje kryzys!
Skorzystaj z kryzysu, aby odbudować społeczeństwo, Gérard Mermet
ŚWIAT | 13.10.08 | 13:34 • Zaktualizowano 13.10.08/13/34 | XNUMX:XNUMX
Wybucha bańka finansowa, bieda, głód i nierówności stają się coraz powszechniejsze na świecie w momencie, gdy zdaje sobie sprawę, że planeta jest zdegradowana, zasoby są ograniczone i że przetrwanie żywych gatunków nie jest bardziej pewny. W tym nasz. Ta bezprecedensowa kombinacja trudności, ograniczeń i zagrożeń stanowi historyczną okazję do transformacji świata i lepszego życia w nim. Francja mogłaby, gdyby chciała, stać na czele tej walki.
Jeśli kryzys jest niepokojący, wręcz obsesyjny w większości krajów rozwiniętych (w innych brakuje ankiet), to w naszym kraju jest jeszcze bardziej. Morale jest niższe niż gdzie indziej, niepokój gorzej przeżywany, silniejsza nieufność, bardziej widoczny cynizm, trudniejsze współżycie. Niektóre wyjątki krajowe to utrudnienia w adaptacji (nie wspominając nawet o innowacjach): nierealizm; jednolitość; amoralizm; „petizm”; kultura konfrontacji… W ten sposób nasze „dyskretne” społeczeństwo kultywuje pesymizm i strach. Gospodarka cierpi na anemię, a społeczeństwo na anomię (zanik zbiorowych wzorców i wartości kierujących indywidualnym zachowaniem).
Jak w tych warunkach pomóc Francuzom utrzymać (a raczej odzyskać) morale? Możemy przedstawić trzy sugestie. Pierwszym, w postaci mrugnięcia okiem, byłoby odejście od rzeczywistości. Oprócz (już masowego) stosowania leków przeciwdepresyjnych można było zastosować się do chińskiej zasady trzech małp: nic nie widzieć (rzucać telewizorami, nie czytać gazet); nic nie słyszeć (wyłączaj radio, nie słuchaj rozmów); nie mów (z wyjątkiem komentowania dobrych wieści, jeśli nadal coś znajdziesz!). Ale ta rozmyślna nieświadomość nie przyniosłaby lekkomyślności. Dla demokracji i przyszłych pokoleń lepiej jest zachęcać do debaty między Mutantami i Mutantami niż obserwować wzrost liczby owiec (lub strusi).
Drugą sugestią, a priori łatwiejszą do wdrożenia, byłoby ujęcie narodowej nędzy w perspektywie. Pauperyzm, nędza, odbarwienie i otoczenie wiktymizacji rzeczywiście nie są czynnikami rewitalizacji, ale niezadowolenia i napięcia. Nie powinno to uniemożliwiać nam uznania i potępienia niedawnego wzrostu nierówności dochodów, a przede wszystkim bogactwa.
Wzrost nie przyniósł wszystkim równych korzyści, a solidarność narodowa będzie musiała lepiej wykonywać swoją pracę polegającą na redystrybucji. Warunkiem koniecznym do osiągnięcia tego jest znaczne zmniejszenie lub wyeliminowanie pewnych niedopuszczalnych różnic: opcje na akcje; złote spadochrony; luki podatkowe; „hat trick” wycofuje się; Renty sytuacyjne i inne „wysokiej klasy” przywileje.
Zanim poprosimy klasy średnie o podjęcie wysiłku, konieczne będzie zwrócenie się (lub narzucenie) wyższej transzy o większy udział w solidarności, trochę więcej przyzwoitości i cnoty. Nie ma znaczenia, czy wpływ makroekonomiczny jest niewielki, wymiar symboliczny będzie znaczny, podobnie jak jego konsekwencje dla klimatu w pomieszczeniu. W obecnej sytuacji egzemplaryczność jest pierwszym warunkiem pokoju społecznego, adaptacji poprzez reformy i innowacje.
Trzecia sugestia ma inny charakter. Chwila ta nigdy nie była bardziej odpowiednia do ponownego opracowania modelu społeczeństwa konsumpcyjnego, z którym żyjemy od pięćdziesięciu lat i który coraz mniej satysfakcjonuje tych, którzy z niego skorzystali. Rzeczywiście istnieje dość słaba korelacja między poziomem wydatków a poziomem zadowolenia.
Konsumpcja jest podobna do pocieszenia wyszukiwania, sposób, aby wypełnić pustkę egzystencjalną rośnie. Z kluczem, dużo frustracji i trochę winy, rosnącej świadomości ekologicznej. Do tego dochodzi, wśród wielu Francuzów, poczucie bycia zmanipulowanym przez system komercyjny, który wydaje się być bardziej „wzmacniaczem” niż spełnieniem pożądania.
Tym samym zbiorowej regulacji rynków, która jest dziś pożądana, mogłaby towarzyszyć indywidualna regulacja pragnień. Jest to już widoczne w niektórych strategiach przystosowania się do kryzysu lub przeciwstawienia się społeczeństwu konsumpcyjnemu, wdrażanych przez jednostki, rodziny lub społeczności. Możemy zacytować zwolenników taniego lub twardego rabatu (którzy nie są rekrutowani tylko z gospodarstw domowych pod koniec trudnych miesięcy), nabywców produktów ekologicznych, zwolenników uczciwego handlu lub solidarności, tych, którzy faworyzują w przeciwnym razie lokalni producenci lub apostołowie oszczędności.
Wśród kontrkonsumentów niektórzy fundamentaliści czerpią przyjemność raczej z abstynencji niż z dostatku. Ale dla największej liczby poszukiwanie polega przede wszystkim na harmonii. W każdym razie trend „eko” zapowiada się na zrównoważony rozwój. Łączy to, co ekonomiczne i ekologiczne, dzięki czemu przyszłość należy do „ekonologii”. Chyba że jest w „ekolonomii”.
Wyzwaniem na nadchodzące lata jest nie tyle reforma podaży (co oznacza uregulowanie kapitalizmu lub liberalizmu planetarnego), ile towarzyszenie trwającej transformacji popytu. Ci, którzy wyobrażają sobie, że kryzys przemija, łudzą się. Ale ci, którzy przewidują katastrofę dla rozwiniętych społeczeństw, dokonują złej analizy. Wręcz przeciwnie, ten moment jest szczególnie korzystny dla przeglądu systemu, w celu wzbogacenia życia jednostki, ponieważ bardziej autonomiczna i odpowiedzialna, planeta zdrowsza i bardziej zrównoważona, relacje społeczne są bardziej zrelaksowane.
Nowe możliwe społeczeństwo konsumpcyjne nie odpowiadałoby już tak, jak dzisiaj, priorytetowo na motywacje „obronne”, polegające na naprawie szkód spowodowanych jego funkcjonowaniem: stres; dyskomfort; zmęczony; trzeba się bawić ... Odmówiłoby bycia zabawką różnych nacisków wywieranych na jednostki, aby obdarzały się stale odnawiającymi się atrybutami nowoczesności. Nie opierałby się już wyłącznie na mimetycznym pragnieniu, porównaniu i konkurencji z innymi. Nowa konsumpcja byłaby zatem bardziej zwierciadłem odzwierciedlającym głęboką tożsamość jednostek niż okno ukazujące ich status społeczny, ich różne role i awatary. Służyłby już nie tylko zaspokojeniu zmysłów, ale także nadaniu sensu życiu i długowieczności planecie. Należy podkreślić, że jedynym możliwym horyzontem tego przesłuchania nie jest „dekonsumpcja”, czynnik spadku, który miałby bolesne, a nawet katastrofalne konsekwencje dla wielu osób.
W kontekście udowodnionych trudności, zapowiadanych katastrof konieczna jest zbiorowa refleksja nad wartościami i stylami życia. Zwłaszcza, że jest to mniej luksus dla zamożnych, a odruch przetrwania. Może prowadzić do „realistycznej utopii”, zakładającej nowy model cywilizacji, prowadzący do bardziej satysfakcjonującego stylu życia w bardziej zrównoważonym świecie. Jeśli nam się uda, możemy powiedzieć z perspektywy czasu: niech żyje kryzys!
http://www.lemonde.fr/opinions/article/ ... _3232.html