Obamot napisał:
Ty i Sen-no-Sen nie podchodzicie do tej kwestii w ten sam sposób, ale z radością czytam Was oboje!
Jeśli posłuchasz i zrozumiesz, co mówi Sen-no-sen, jest to warte zainteresowania i myślę, że zrozumiesz.
Dziękuję również za zainteresowanie
Powiedzmy, że
Sen nie jest sen które znam (wszyscy ewoluujemy), jest pod ogromnym wpływem
François Roddier który postrzega człowieka/cywilizację jako rozpraszacza energii, którego jedynym celem jest maksymalizacja tego rozpraszania.
Krótko mówiąc, dość głupi trybik, w mechanizmie, tak samo.
Sen nie jest sen postrzega obecną cywilizację ludzką jako błysk na patelni. (także ABC)
Kiedy nie ma już słomy, wszystko się zatrzymuje.
Ahmed jest/było? trochę w tym samym duchu, nawet jeśli, to, co nazywam fatalizmem
Ahmed broni się
.
Jest to wizja deterministyczna, w której ostatecznie, niezależnie od indywidualnej świadomości każdego człowieka, jest napisane...
Tym, co sprawia, że człowiek jest człowiekiem, jest właśnie jego świadomość.
Jest całkowicie możliwe i pożądane, aby Człowiek skierował SWOJĄ cywilizację na większą świadomość, a tym samym na zrównoważony rozwój.
Chodzi oczywiście o wyrwanie się z determinizmu, w którym jesteśmy zamknięci, determinizmu wzrostu, determinizmu kapitalizmu… i w związku z tym wyrwanie się z kapitalizmu.
Ja widzę tylko takie radykalne rozwiązanie ale jeśli ktoś ma bardziej subtelne rozwiązanie to jestem zainteresowany.
Obamot napisał:
Problemem nie jest sama koncepcja (zawsze możemy znaleźć tę najbardziej odpowiednią), ale chyba to, jak ją zastosować wobec znacznej masy ludzi?
Rzeczywiście, w tym miejscu dołek boli.
Możliwe rozwiązania, z których niektóre powinny Cię rozśmieszyć, przede wszystkim mnie. Jeśli widzisz inne, nie wahaj się:
Moje uwagi kursywą.
1 Politycy świadomi problemów, usiądźcie przy stole i zbudujcie zrównoważony świat
Ani przez chwilę w to nie wierzę, jestem zbyt zajęty nawigacją na podstawie wzroku, żeby poświęcić czas na sprawdzenie.2 oświecony polityk/partia decyduje się na wdrożenie zrównoważonego rozwoju i zostaje wybrany.
Jest to mało prawdopodobne w najbliższej przyszłości, ale nigdy nie wiadomo… a przede wszystkim wybrani urzędnicy, a nawet mniej prawdopodobne
zbyt wielu ludzi jest ostrożnych i nieświadomych problemów3 grupa ludzi tworzy wspólnotę opartą na zrównoważonym rozwoju (wizja
Artur Keller) i służy jako przykład, służy jako dowód, że jest to możliwe i godne pozazdroszczenia. wielkość społeczności może wahać się od wsi do miasta.
Młodzi ludzie, być może, niezwiązani z obszarem geograficznym, a zatem mobilni i gotowi gdzieś się przegrupować, ale do tego doświadczenia potrzebujemy także starszych ludzi. Uważam, że „powrót” istniejącego miasta do projektu jest mało prawdopodobny4 Nikomu nie udaje się zjednoczyć geograficznie, aby stworzyć znaczącą społeczność, dlatego ma miejsce bierny i rozproszony opór na całym terytorium. W miarę możliwości świadomy, pustynny kapitalizm. To ludzie, którzy ustanawiają dla siebie autonomię, są gotowi stawić czoła załamaniu we wszystkim lub prawie.
Konsumują bardzo mało i bardzo mało uczestniczą w pracy kapitalistycznej.
Kiedy masa dezerterów jest znaczna, elita nie jest w stanie utrzymać swojego trybu życia z powodu braku owiec i wpadamy do 1, jeśli elity się obudzą, lub do 3.
Moje rozwiązanie z wczoraj.Możliwe, dzieje się to samo, tyle że nie ma jeszcze znaczącej masy5 Covid stworzy sporo dodatkowego chromowania. Według
Gaela Girauda, czas bezrobocia we Francji przed pandemią wynosił już 30%… i prawie taki sam w krajach takich jak USA i Niemcy.
To ludzie, którzy mają lub będą mieli wolny czas i nauczą się żyć bez pracy, żyć bez presji hierarchicznej. Jeśli napływ covidów plus osoby starsze nie będą miały perspektyw na płatną pracę, społeczeństwo będzie w kryzysie, ci ludzie nie pozwolą sobie na śmierć głodową i zajmą się wolnym czasem i myśleniem.
Kto ma ogród, kto ma balkon, kto przeprowadza się na wieś, gdzie wszystko jest tańsze (nawet jeśli oznacza to brak pracy, równie dobrze mógłby żyć) i zakłada ogródek warzywny, tworzy odporność. Pewnego dnia przechodzimy na 5 lub nawet 3, potem 1 (lub nie, 3 wystarczą). W rzeczywistości nastąpi impas, który zmusi elity do ostatecznego zrewidowania swojej wizji, bo nie ma owiec do strzyżenia.
6 Opcja „ja” sprzed 10 lat, opcja ABC i
Sen nie jest sen od dzisiaj:
Nie następuje żaden początek, docieramy do końca układu, zostaje tylko kilku żebraków i zniszczony biotop planetarny. To jest sąd cudów.
Wizja ta jest konsekwencją obserwacji, bez rozważenia rozwiązania.
A nieuwzględnienie tego zamyka nas w obserwacji.
Musimy pamiętać, że świat jest tym, czym myślimy.
Jeśli więc pomyślimy, że tak będzie: pozostanie tylko kilku żebraków i spustoszony biotop planetarny, umysły wszystkich nie dojdą do żadnych rozwiązań i nadejdzie ta godna ubolewania przyszłość.
Przez ślepotę na możliwości, złapani w reflektory obserwacji, będą mieli rację.
(nie polubownie )Obamot napisał: Jeśli chodzi o EnR, daleko im do reagowania ilościowego.
Taka jest wola polityczna, termodynamiczna i fotowoltaiczna energia słoneczna może, z tego, co wiemy, bardzo dobrze zastąpić energię jądrową (Désertec). Technologia istnieje, jest opanowana, przechowywanie również przez 5 dni, trzeba tylko tego chcieć!
Pewne jest, że istnieją sposoby na wykorzystanie energii odnawialnej, ale nadal wątpię, czy to wystarczy.
Pewne jest, że w obliczu Boga rynku wola polityczna powinna odzyskać większą wagę.
Na podstawie moich indywidualnych doświadczeń.
Życie w zimnym regionie
który się rozgrzewa, dom z lat 80-tych przeznaczony do ogrzewania elektrycznego, a więc ocieplony, ale daleki od obecnych standardów, trudno być we wszystkim niezależnym, zwłaszcza w ogrzewaniu.
Z pewnością izolację można i będzie udoskonalać, nie zawsze osiągając standardy bioklimatyczne.
Podobnie dom jest słabo zorientowany, wiedziałem o tym przy zakupie, ale to musiał być zakup tymczasowy... i jeśli to nie ja tam będę mieszkał, to ktoś inny będzie miał te same problemy.
Krótko mówiąc, ogrzewam się energią atomową, od teraz mogę przejść na drewno, ale tego rozwiązania nie można uogólniać na miliony ludzi mieszkających w takich domach. Francuskie lasy nie przetrwałyby.
Nie wspominając o bardzo starej obudowie, która nie jest izolowana termicznie.
Mógłbym wytwarzać energię elektryczną, wyłączając ogrzewanie, dzięki fotowoltaice, mikroenergii wiatrowej i bateriom, to możliwe.
Całkowita autonomia w zakresie energii odnawialnej nie jest jednak oczywista bez szkody dla sąsiadujących lasów.
Moja ziemia nie wystarczyłaby na samowystarczalność w zakresie drewna i żywności.
Energia jądrowa ma tę zaletę, że jest bardzo skoncentrowana, nie wymaga dużych zasobów i powierzchni na kWh. Jest zaprojektowana tak, aby przetrwać (
lepsza!)
O energii dla transportu nawet nie mówię, nawet o transporcie lokalnym oddalonym o jakieś dziesięć kilometrów.
Poniżej mój pojazd przyszłości, ładowany fotowoltaiką?
Poważnie o tym myślę, bo nie będę już młodsza, a jazda na rowerze ma swoje granice, ceny są w okolicy dobre, a zakupy z miasta trzeba umieć sprowadzić albo sprowadzić produkcję do miasta .
Krótko mówiąc, jestem zakłopotany tą kwestią energii... Zbudowaliśmy cywilizację na ropie... albo znajdziemy zamiennik, albo obejdziemy się bez niej, ale byłby to wtedy duży krok w tył do życia dziadka...
to nie ma znaczenia.
Spróbujemy maksymalnie 3 posty dziennie