Od jakiegoś czasu wiecie, że nie rozmawiam z państwem inaczej niż z obywatelami. Państwo nie jest bardziej cnotliwe niż obywatele. Której większość jest niewiele większa niż państwo!!! Nawet jeśli możemy tego żałować.
Więc tak, bądźmy na tyle liczni, by przyznać bez narzekania, że karne opodatkowanie tego, co obiektywnie jest pięknym brudem, jest sposobem na zmianę sytuacji. To będzie, w państwie prawa, państwo, które wyda dekret. Koniecznie. Wiesz, że nie sądzę, aby „rewolucjoniści”, poza ramami prawa, zrobili coś innego niż dyktatury.
Więc tak, myślę, że ci, którzy mają „wrażliwość ekologiczną”, muszą przestać ociągać się w imię różnych wspomnianych „wymówek” (bogaci nie zostaną dotknięci, karalne podatki zostaną odrzucone...). Zacznijmy Tam.
To nie wystarczy, zgadzam się.
Ale co jeszcze???? Sznurkowe perły typu „bogaci…”, „to jeszcze tylko po to, żeby nas opodatkować” itp. A przede wszystkim zapewnić, takimi barowymi kontrargumentami, że nic się nie rusza? Albo marzyć o n-tej rewolucji, która skończy się dyktaturą (która na gruncie ekologii mogłaby się udać - ekologiczny dyktator - ale za cenę, której nie jestem skłonny zapłacić)?
To, co piszę, może być bardzo śmieszne! W każdym razie sprawia, że bardzo się śmiejesz, biorąc pod uwagę liczbę małych rzeczy, które wkładasz. To twoje prawo. Lubię rozśmieszać ludzi.
Ale co robimy??? Po raz kolejny jesteśmy przeciw. Bo nie jest tak idealnie, jak bycie rewolucjonistą, „czystym” jak Che, Mao, Castro czy jakikolwiek inny wybrany przez ciebie…
I tak kontynuujemy. I śmiejemy się z tych, którzy zadowalają się małym krokiem naprzód, oszałamiającym...
To jest wybór.
ja swoje podtrzymuję. Śmiech innych nigdy do mnie nie dotarł. Kiedy zacząłem uprawiać ogród z sianem, rolnik, który mi je przyniósł, i inni, najpierw się śmiali... Więc, wiesz, śmiech może ukryć wiele rzeczy.