Wracając z tygodniowej pracy w stolicy, skorzystałem z okazji, aby porozmawiać z miejscowymi
aw szczególności samochodu elektrycznego, ponieważ Paryż wydaje się wymarzonym celem dla tych samochodów.
Wbrew temu, co myślałem, to nie echa przesłali mi paryżanie (słychać paryską metropolię)
Jedną z głównych przeszkód jest problem z ładowaniem, w rzeczywistości, aby naładować samochód w nocy, musisz mieć pawilon na terenie, z którego możesz bezpiecznie naładować samochód w nocy.
Tak więc paryżanom mieszkającym w apartamentach trudno wyobrazić sobie ładowanie samochodu w nocy.
A dla szczęśliwych właścicieli, którzy chcieliby wyposażyć małe wewnętrzne dziedzińce w terminale, spotykają się z wrogością/wetem pozostałych współwłaścicieli, których to nie dotyczy
Jeśli odległości są małe w km, z drugiej strony są długie w czasie i że „sprzedawcy ci nie mówią” (sic).
Samochód faktycznie może przejechać 200 km, ale nie 60 km w ciągu dnia z włączonymi 4 godzinami reflektorów, wycieraczkami i ogrzewaniem, nie mówiąc już o radiu i innych energochłonnych ekranach dotykowych.
Wyczerpanie soku na obwodnicy (żywe doświadczenie) wieczorem o 20:XNUMX w korku to piekło i kosztuje rękę i nogę… w naprawie, ponieważ firmy ubezpieczeniowe tego nie pokrywają.
Jeśli chodzi o plotki gatunkowe to mam znajomego, który.....
Wydawać by się mogło, że te auta elektryczne są często kupowane jako drugie auto dla Pani, która „nie umie sobie radzić z autonomią”: krótko mówiąc ma działać (co zrozumiałe nie dbając o nic) i żeby się nagrzewała (raczej mocno) i że odparowuje przednią szybę... że ładuje telefon... itd. a jak się zepsuje, to cóż, samochód "wylatuje przez okno" i pani już nigdy nie chce go dotykać.
Krótko mówiąc, spadłem trochę z góry.
Wreszcie mały elektryczny jest być może lepszy na wsi i w rozproszonym środowisku