Rekordowe poziomy mikrodrobin plastiku w Oceanie Arktycznym
Naukowcy odkryli do 12 000 cząstek na litr zamrożonego lodu.
ŚWIAT 25.04.2018 Sylvie Burnouf
Do 12 000 cząstek mikroplastiku na litr: liczba jest tak kolosalna, że trudno w to uwierzyć, ale właśnie to odkryli naukowcy z Instytutu Badań Polarnych i Morskich im. Alfreda-Wegenera (AWI, Niemcy) poprzez topnienie próbek lodu morskiego pobranych z region arktyczny.
Na pokładzie statku badawczego Polarstern, ich lodołamacza, przeprowadzili trzy ekspedycje w latach 2014-2015, zbierając rdzenie lodowe wzdłuż Transpolar Drift (główny prąd oceaniczny w Arktyce) i Cieśniny Fram (na skrzyżowaniu środkowej Arktyki i Północy). Atlantic), w celu scharakteryzowania zawartości i składu mikrodrobin plastiku.
Ich wyniki, opublikowane 24 kwietnia w Nature Communications, są przerażające: żaden z pięciu analizowanych obszarów nie był wolny od zanieczyszczeń. Bloki lodu, podobnie jak zamrożone koktajle, zawierały pozostałości siedemnastu rodzajów plastiku, w tym polietylenu i polipropylenu (wykorzystywanych w szczególności w opakowaniach), farb, octanu celulozy (z filtrów papierosowych), nylonu i poliestru. Łącznie od 1 do 100 12 mikro-zanieczyszczeń na litr schłodzonej wody – wskaźniki znacznie wyższe niż te odnotowane gdzie indziej, nawet jeśli pewne różnice metodologiczne ograniczają bezpośrednie porównania.
siódmy kontynent
Cząsteczki te zostały tam przeniesione przez prądy oceaniczne - wyjaśniają naukowcy. A „przy globalnej produkcji tworzyw sztucznych zbliżającej się do 300 milionów ton rocznie, nic dziwnego, że nie oszczędza się już żadnych obszarów”, podkreśla Johnny Gaspéri, wykładowca na Wydziale Wody, Środowiska i Systemów Miejskich (LEESU, Uniwersytet Paris-Est-Créteil ).
Pak lodowy gromadzi je następnie na początku swojego formowania lub gdy rozszerza się, dryfując z prądami arktycznymi. W rzeczywistości, w zależności od obszaru pobierania próbek, skład mikrodrobin plastiku był różny, podobnie jak ich pochodzenie. Korzystając z danych satelitarnych w połączeniu z termodynamicznymi modelami formowania się lodu morskiego, biolodzy byli w stanie prześledzić ścieżkę swoich próbek, a tym samym zidentyfikować możliwe źródła zanieczyszczenia.
Na przykład wysokie poziomy polietylenu obserwowane w niektórych obszarach Arktyki mogą, ich zdaniem, pochodzić z siódmego kontynentu, tej gigantycznej masy plastiku, która pływa w Oceanie Spokojnym. Jeśli chodzi o pozostałości farby i nylonu, wydaje się, że są one wynikiem lokalnego zanieczyszczenia związanego z działalnością człowieka – w szczególności z rozkładu malowanych kadłubów łodzi i sieci rybackich – co sugeruje, że rozwój tej działalności w Arktyce „pozostawia ślady”, jak mówi Ilka Peeken, pierwsza autorka badania.
Jeśli mikroplastiki są zdefiniowane przez rozmiar mniejszy niż pięć milimetrów, dwie trzecie tych zebranych podczas wypraw Polarstern mierzy najwyżej jedną dwudziestą milimetra. „Oznacza to, że mogą z łatwością zostać połknięte przez arktyczne mikroorganizmy, takie jak orzęski czy widłonogi [główny składnik zooplanktonu]”, podkreśla Ilka Peeken.
Jakie są skutki dla środowiska i zdrowia? Badania na ten temat są w powijakach. Na razie „nikt nie może z całą pewnością powiedzieć, jak niebezpieczne są te małe cząsteczki plastiku dla organizmów morskich, podobnie jak my nie możemy wiedzieć o ludziach”, zauważa Ilka Peeken.
Jednakże, dodaje Françoise Amélineau, biolog z Institut Littoral Environnement et Sociétés (LiEnSs, University of La Rochelle), wiemy, że „tworzywa sztuczne mają tendencję do wiązania zanieczyszczeń” i że istnieje zjawisko „biomagnifikacji”, w wyniku którego stężenie zanieczyszczeń wzrasta przy każdym etapie łańcucha pokarmowego. Zwłaszcza, że „zamrożone” mikrodrobiny plastiku nie pozostają uwięzione w paku lodowym: po kilku latach zostają uwolnione. W taki czy inny sposób prawdopodobny powrót na nasze ziemie.