Ach, trudność w zrozumieniu się w skrócie. Moja odpowiedź jest ściśle powiązana z tym, co podkreśla Did (częściowo, ale tylko częściowo, słusznie), dlatego też moja odpowiedź uwzględnia dwie refleksje (a nie intencje) i poprzednią aluzję do ran.Janic, przepraszam, ale niewiele rozumiem z Twojej reakcji na moją uwagę, która miała na celu uzupełnienie wypowiedzi Did, a nie kwestionowanie treści Twojej wiadomości, która ją poprzedzała...
Rzeczywiście sformułowanie, którego używasz, można rozumieć na dwa różne sposoby: albo jako prostą obserwację, że za wszystko trzeba zapłacić po uczciwej cenie (nie kupujesz Rollsa po cenie 2CV), ale resztę sformułowanie " jeśli uda nam się go przekonać, że ilość etykiety ma wpływ na „wartość” produktu » sugeruje, że klientem tego typu produktu jest albo gogo, albo bobo, a nie konsument oświecony, który na podstawie refleksji i dlatego z uzasadnionych powodów, takich jak ekologia, etyka, zdrowie, dokonuje wyboru innego niż reszta populacji obecnie najpowszechniejsze przyczyny.Cytat:
Powiedziałbym, że kolejną z zasad ekonomicznych, o których wspomina Janic, jest także sprzedaż tego, za co klient jest skłonny zapłacić, jeśli uda nam się go przekonać, że ilość etykiety ma wpływ na „wartość” produktu. Wiele przykładów potwierdza tę psychologiczną stronę.
Jeżeli nie ma już niejasności, na tym kończę moją wypowiedź.