izentrop napisał: Kraj być może pokrył się turbinami wiatrowymi i panelami słonecznymi, ale jego emisje gazów cieplarnianych utrzymują się na tym samym poziomie co w 2009 roku. 160 miliardów dolarów zainwestowane w ciągu ostatnich pięciu lat nie przyniosło praktycznie żadnych rezultatów, zauważyła audytor generalny Kay Scheller. Przyczyny tej awarii sięgają od braku linii przesyłowych energii elektrycznej z północy na południe po brak ministerstwa… Energii! Jednak wśród nich znajdziemy przede wszystkim błąd, jaki stanowi podjęta osiem lat temu decyzja o wycofaniu się z energii jądrowej. Źródło energii, które nie emituje jednak ani uncji CO2.
Nie jestem zagorzałym wielbicielem niemieckiej polityki energetycznej, ale należy zachować ostrożność z wyciąganiem być może zbyt pochopnych wniosków...
W artykule przywołano pewną liczbę niezaprzeczalnych faktów, w szczególności nagłe zamknięcie kilku elektrowni jądrowych po Fukushimie, co z konieczności nieco skomplikowało oczekiwaną trajektorię. Odniesienie do roku 2009 jest, powiedzmy, „dobrze wybrane” (konsekwencje obecnego kryzysu gospodarczego).
- 20180326-uba-german-greenhousegasemissions1990-2017.png (350.74 KiB) Przeglądano 2501 razy
Jednak 10 lat to wciąż bardzo mało i moim zdaniem powinniśmy widzieć, oczywiście stopniowo, efekty w kolejnych latach. „Komisja węglowa” zaplanowała odejście od węgla do 2038 r., pozostaje do przełożenia na prawo i jest planowane do końca tego roku, przy a priori dość znaczących zamknięciach elektrowni węglowych/brunatnych w ciągu najbliższych 4 lat, oprócz pozostałych 9000 MW energii jądrowej.
Z których nie można się śmiać, to na przykład Holendrzy czy Włosi przez Szwajcarię, którzy nie będą już mogli tak łatwo importować kWh „niemieckiego węgla”, pozostawiając emisję CO2 wliczaną do niemieckich bilansów.