Tym bardziej, że bez przeprowadzenia rzeczywistych testów osiągów, zanieczyszczenia i zużycia bardzo trudno jest pochwalić się tą technologią bez poparcia konkretnymi danymi i rzetelnymi danymi dotyczącymi niezawodności (dokładnie) przerobionych silników. .
Rzeczywiście, dla amatorów nieco kwadratowe testy z oprzyrządowaniem i pomiarami, które wytrzymują, są bardziej snem niż rzeczywistością....
Kiedy przyrost zużycia jest stosunkowo niski (około 10% na moim R19), ale niepewność końcowego pomiaru wynosi od 5 do 10%…..ziemia jest śliska….Potem ci, którzy ogłaszają niesamowite zyski (50 %) na silnikach, które na starcie mają normalnie pracować....... tylko je włączają.... lub ci, którzy chcą im wierzyć.
Jeśli chodzi o niezawodność, gdy jest w centrum uwagi (Gillier Pantone), wysoki silnik czyści się / pozostaje czysty, to z pewnością plus. André mówił o (40000 XNUMX km?) przeprowadzonym w Gillier Pantone bez incydentów.
Z drugiej strony, w trakcie rozwoju i pewnych „niebezpiecznych” modyfikacji można łatwo zrobić c…y i sprawić, że górny silnik połknie łyk wody. Mały kaszle dobry strzał i to dobrze. Większy lub powtarzalny, można pierdnąć wszystko (turbo, głowica, tłok, wał korbowy, zawory….). Krótko mówiąc, nie jest to przygoda dla pierwszego, który chce mieć wszystko od razu.