Ciemna strona drukarek 3D
ŚWIAT NAUK I TECHNOLOGII 26.08.2013
Jest znane. Każda technologia ma swoje wady. A jeden z najnowszych w modzie nie jest wyjątkiem od reguły. Są to tak zwane drukarki „3D”, które umożliwiają wytwarzanie trójwymiarowych obiektów poprzez nakładanie warstwy po warstwie materiału. Maszyny te, początkowo zarezerwowane dla przemysłu, zaczynają być znane ogółowi społeczeństwa, albo za pośrednictwem stron internetowych, które wytwarzają wszelkiego rodzaju produkty na żądanie (figurki, zabawki, biżuteria, części zamienne itp.) lub przez hackerspaces i „fablabs” („laboratoria produkcyjne”), miejsca spotkań majsterkowiczów, wynalazców lub zwykłych pasjonatów.
Nie ma nic złego a priori, poza tym, że zespół z Illinois Institute of Technology w Chicago właśnie po raz pierwszy zmierzył mikroskopijny pył emitowany przez te maszyny w pomieszczeniach, w których są zainstalowane. Drukarki 3D rzeczywiście używają termoplastów, które są topione, osadzane warstwa po warstwie, a następnie ponownie zestalane; proces, który emituje maleńkie tak zwane „ultradrobne” cząsteczki.
Dokładniej mówiąc, naukowcy, jak donoszą w czasopiśmie Atmospheric Environment, które ma zostać opublikowane w listopadzie, zmierzyli emisje cząstek o wielkości od 11,5 do 115 nanometrów, przy natężeniu przepływu od 20 do 200 miliardów na minutę, zgodnie z rodzaj użytego materiału. Pięć drukarek, marka utrzymywana w tajemnicy, by nie „obciążać konkretnego producenta”, służyło przez dwie i pół godziny. W pomieszczeniu, w którym znajdują się drukarki, zastosowano detektor drobnych cząstek amerykańskiej firmy TSI.
"DROBNE CZĄSTKI"
„Liczby te są porównywalne z danymi dotyczącymi codziennych czynności, takich jak gotowanie, spożywanie świec, palenie papierosów czy drukowanie laserowe” - podsumowuje Brent Stephens, kierownik badania. "Wielkość i liczba cząstek to nie wszystko. Przeważa natura chemiczna" - dodaje badaczka, która niemniej jednak przytacza zidentyfikowane zagrożenia związane z termoplastami, obserwowane u szczurów czy myszy.
"Eksperyment jest interesujący, ponieważ jeszcze kilka lat temu pomiar tych emisji w środowisku zawodowym był niemożliwy. Uzyskane wartości są stosunkowo wysokie. Drobne cząstki mogą osadzać się w drogach oddechowych i należy zachować ostrożność", zauważa Olivier Witschger, specjalista metrologii aerozoli w Krajowym Instytucie Badań i Bezpieczeństwa ds. Zapobiegania Wypadkom przy Pracy i Chorobom Zawodowym (INRS).
Takie jest również stanowisko amerykańskiej grupy, która pisze: „Wyniki te sugerują ostrożność, gdy te technologie są używane w niewentylowanych lub niefiltrowanych środowiskach”. Na poparcie tego wniosku Brent Stephens przypomina, że niedawne badania ujawniły obawy dotyczące drukarek laserowych. Amerykański zespół z University of Massachusetts-Lowell wykazał w ten sposób, że niektóre nanocząsteczki użyte w tych kopiarkach powodują zapalenie (M. Khatri i wsp., Nanotoxicology, sierpień).
Pracy nie brakuje. „Początkowo to jeden z naszych uczniów, który pracował w sklepie przy użyciu tych maszyn, ostrzegał nas z powodu zapachów, które wąchał. Ostatecznie nie badaliśmy emitowanych gazów, ale cząsteczki”, wspomina Brent. Stephens. „Chcielibyśmy teraz zbadać emitowane gazy. I porównać nasze wyniki z innymi drukarkami 3D i innymi materiałami. Poszukujemy również partnerów w dziedzinie toksykologii, aby przetestować działanie tych cząstek. Pracujemy również nad rozwojem systemów filtracyjnych. do zainstalowania na maszynach ”, kontynuuje badacz. Dlatego ciemna strona drukarek 3D jest również zgodna z duchem czasu.
http://www.lemonde.fr/sciences/article/ ... 50684.html