bambus napisał:bernardd napisał:Citro napisał:- Pod względem ceny są po prostu PRZEŁADOWANE, podobnie jak akumulatory mojego Peugeota 106, które kosztują Saft mniej niż 2.000 €, ale są fakturowane na 8.000 € przez PSA, które ma WYŁĄCZNOŚĆ produktu.
Gdyby to była prawda, wszelkie podobieństwo do czysto komercyjnej strategii, aby zapobiec nadepnięciu innej technologii na odciski silników spalinowych, byłoby czysto przypadkowe.
To podejście jest takie samo we wszystkich obszarach: baterie telefoniczne są droższe, gdy mają markę, niż gdy są „bez nazwy”.
Właściciel marki gra na tym, żeby zarobić, nie jest to specyficzna cecha pojazdów elektrycznych.
Założę się również, że jeśli pójdziesz do producenta butli, zapłacisz za nią mniej, niż gdybyś kupił ją od dealera! Co za niespodzianka !
Nie: pojazdy elektryczne to wciąż rynek niszowy...
Pod tym względem Bernard i Citro mają całkowitą rację, ale pytanie brzmi
"Dlaczego"?Ponieważ rynki niszowe są często dziurą dla inwestycji w badania i rozwój. A twierdzenie, że uzasadnienie dla telefonów komórkowych bez nazw (rynek o wysokim popycie) byłoby takie samo, jest poważną aberracją, po prostu dlatego, że inżynierowie muszą być opłaceni, a koszty rozłożone globalnie! Jeśli tak jest (mówię „jeśli”, ponieważ nie mam zamiaru wdawać się w sylogizm), to mnie to nie szokuje, o ile nazywa się kota „kotem”!
Oczywiste jest, że brak zrozumienia elementarnych mechanizmów, takich jak zrozumienie mechanizmu amortyzacji I/LUB inwestycji, jest fatalny w skutkach dla poprawnego rozumowania!
Ta refleksja pokazuje, że bim-bam-bou ma pewne pojęcia, ale tak naprawdę nie rozumie, jak działa rynek w tym konkretnym przypadku. Wydaje się być w tej dziedzinie równie ignorantem, jak w księgowości prywatnej i biznesowej czy reformie rolnej i gospodarce wodnej! Wydaje się, że to prawie wszystkie tematy, o których tutaj mówi.
Najlepsze na koniec: prawdziwe pojazdy elektryczne nie potrzebują zbiorników paliwa!
(cześć przykład!!!)
bambus napisał:Problem z samochodem elektrycznym polega na tym, że producenci nie mają do niego zaufania (słusznie czy nie, nie jest to w tej chwili problemem). Żaden spisek. Oni po prostu myślą, że nie zejdą na zero. Gdyby klienci wykazali duże zainteresowanie REVA, wszyscy producenci wypuściliby na rynek swój model elektryczny.
Klienci są tak samo winni jak dostawcy.
Jak nie być arcybiskupem samochodu elektrycznego?
Ale znowu, patrzenie na problem z tej perspektywy jest całkowicie błędne.
Budowniczowie mają inne ryby do usmażenia:
— główny problem z motoryzacją elektryczną — poza kosztami
— jest masa pojazdu, który ma być przemieszczany, oraz wydajność akumulatorów i ich niezawodność. I oczywiście dostępność stacji ładowania i zasilania sieciowego w okolicy!
— chodzi nie tyle o to, czy producenci mają (lub nie) „zaufanie” do tego rodzaju transportu, ile raczej o to, czy
jeśli jest na to potrzeba i klientela! O ile inne równania zostaną rozwiązane! Faktem jest, że tak, zapotrzebowanie istnieje od dziesięcioleci, ale nadal nie widzimy niczego ze strony władz lokalnych, aby wszędzie instalować standardowe stacje ładowania!
- jednak nie jest to trudne do zrozumienia, najwyraźniej muszą nadal oszczędzać kozę i kapustę, wyłącznie między swoimi pojazdami termicznymi i innymi. Czy to po to, aby zbytnio nie przestraszyć czołgistów, z którymi mają różnego rodzaju umowy i dzielenie się technologią! Nie ma co do tego wątpliwości, musisz ponownie przeczytać, co powiedział Bernardd!
— cokolwiek mówią niektórzy, akumulatory litowo-jonowe mają swoje ograniczenia. Właśnie dzisiaj taką naładowaną w 100% baterię podarowałem członkowi rodziny, który chciał zrobić serię zdjęć w pobliskim miasteczku. Po około 25 zdjęciach lustrzanką cyfrową (która teoretycznie może zrobić prawie tysiąc na jednym ładowaniu) całkowicie się rozładował po zrobieniu zaledwie 4... To było denerwujące, skończyło się na iPhonie 10 , ale co by to było z pojazdem wyposażone w ten sposób? Awaria akumulatora, musimy holować! Witaj kłopoty i strata czasu! I to z bateriami za 000 XNUMX €...
— dopóki nie rozwiniemy na dużą skalę branży fotowoltaiki, nie będzie sensu rozwijać rynku pojazdów elektrycznych, bo to tylko wzmocniłoby przemysł jądrowy poprzez wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną, ponieważ główni operatorzy nie są jeszcze w stanie zastąpić jedną produkcję inną.
— w takim razie można śmiało założyć, że rozwiązanie drażliwej kwestii obecnych akumulatorów, które mogłyby zostać zastąpione przez typy hybrydowe (ultrakondensatory-akumulatory grafenowe), da impuls temu rynkowi, w szczególności poprzez drastyczny wzrost niższych kosztów tych pojazdów .
— wniosek, że potrafimy układać piękne zdania, nie zmienia sprawy: w obecnej sytuacji priorytetem numer jeden powinny być masowe inwestycje w słoneczną energię cieplną (lub odnawialną energię geotermalną).
Bez tego....