Mniej zanieczyszczający i nieporęczny alternatywny pojazd szybko się zamortyzuje, ale można się zastanawiać, jaki będzie użytek ze środków zebranych z tej „ekologicznej” opłaty?
https://www.huffingtonpost.fr/2018/10/1 ... _23564583/
Już wkrótce przy wjazdach do miast mogą zostać zainstalowane miejskie opłaty drogowe
W Paryżu, Marsylii czy Lyonie przejście na opłatę za wjazd do centrum może kosztować 5 euro.
Rząd zamierza ułatwić instalację opłat miejskich przy wjazdach do dużych miast, aby „ograniczyć ruch samochodowy i walczyć z zanieczyszczeniami”, zgodnie z kopią wstępnego projektu ustawy o orientacji mobilności (LOM) opublikowanej w środę, 17 października przez witrynę informacji o polityce publicznej Context. Według serwisu jest to ostateczna wersja.
Tekst przewiduje umożliwienie aglomeracjom liczącym ponad 100.000 XNUMX mieszkańców zainstalowania opłaty miejskiej przy ich wjeździe. Oficjalny tekst nazywa tę ostatnią „taryfą za wjazd”, zauważa Le Figaro. Będzie on zbierany przez organ organizujący mobilność (AOM) na szczeblu lokalnym, zazwyczaj w miastach lub wspólnotach gminnych. W przypadku Île-de-France jest to „Île-de-France Mobilités”.
„Współczynnik mnożnikowy” dla dużych pojazdów
To do AOM należy określenie ceny myta i godzin jego obowiązywania, kontynuuje Le Figaro, który miał możliwość zapoznania się z całym dokumentem. Tekst przewiduje pułap 2,50 euro, który można pomnożyć przez dwa w miastach powyżej 500.000 4 mieszkańców. Tak jest w przypadku Paryża, Marsylii i Lyonu. Pojazdom uznanym za inne niż lekkie można by również przypisać „współczynnik mnożnika równy co najwyżej XNUMX, w zależności od kategorii pojazdu”.
Mogłyby obowiązywać również stawki ryczałtowe, nawet bezpłatne, w szczególności dla kierowców, „których miejsce zamieszkania lub miejsce pracy znajduje się na obszarze objętym opłatami za wjazd do ruchu drogowego” – czytamy w tekście. Bezpłatny dostęp mógłby dotyczyć również pojazdów użyteczności publicznej, należących do Ministerstwa Obrony lub zapewniających transport publiczny, precyzuje Le Figaro.
W tekście jest też mowa o systemie „teleserwisu”, dzięki któremu użytkownicy mogą uiszczać „wysokość taryfy przed przekroczeniem granicy strefy”, dodaje dziennik.
Ustawa o mobilności, której częścią jest ten tekst przekazany Radzie Stanu, powinna w przyszłym roku zostać przyjęta przez parlament.
Anne Hidalgo nie mówi nie
Minister transportu Elisabeth Borne wspomniała już o możliwości ułatwienia wprowadzenia opłat miejskich, jak ma to miejsce w Londynie czy Mediolanie. W stolicy Wielkiej Brytanii, jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie, kierowcy najbardziej zanieczyszczających środowisko samochodów muszą płacić podatek („opłata toksyczna”) w wysokości około 10 euro dziennie za jazdę po centrum. Miasto stosuje już od 2003 roku opłatę miejską („congestion charge”), od poniedziałku do piątku, ze zwolnieniami dla samochodów elektrycznych i samochodów o bardzo niskiej emisji.
„Dzisiaj prawo daje już taką możliwość władzom lokalnym, ale tylko na zasadzie eksperymentu i na trzy lata, co jest zbyt krótkim okresem, biorąc pod uwagę planowane inwestycje. Trzeba temu zaradzić”, wyjaśniła Elisabeth Borne w rozmowie z Echoes w styczniu .
„Decydują lokalni urzędnicy”, potwierdził François de Rugy w BFMTV w czwartek rano.
Środek ma na celu zapewnienie lokalnym graczom środków na zmniejszenie korków, zwiększenie wykorzystania transportu publicznego i walkę z zanieczyszczeniami. Według Les Échos, początkowo sprzeciwiając się temu pomysłowi, obawiając się skutków segregacji między mieszkańcami Ile-de-France, Anne Hidalgo nie odmawia już opłat miejskich w Paryżu. Pod dwoma warunkami: ustanowienia rekompensat (obniżenie ceny poza godzinami szczytu, finansowanie bezpłatnej komunikacji miejskiej) oraz konsensusu na poziomie Wielkiego Paryża.
Prezydent regionu Île-de-France (i Île-de-France Mobilités) powiedziała, że jest „zdecydowanie przeciwna”. „Przeciąłby region na dwie części, zwiększając przepaść społeczną i terytorialną. Z jednej strony byliby najbogatsi paryżanie i metropolici. A potem inni, zwłaszcza najbardziej poszkodowani mieszkańcy Ile-de-France. Są już dyskryminowani, ponieważ często mają stare pojazdy i nie mają odpowiedniej naklejki Crit'Air, aby poruszać się po Paryżu. Ta opłata wzmocniłaby ich poczucie wykluczenia” – oceniała na łamach Parisian.