Natknąłem się na ten blog na stronie internetowej Libé...
(...)
Uczciwe czy niesprawiedliwe?
VAT, jeśli pominiemy aspekt redystrybucyjny, jest z gruntu sprawiedliwy. Krytyka, że płacony podatek jest taki sam niezależnie od tego, czy jest się bogatym, czy biednym, jest prawdziwa, ale raczej nie ma zastosowania. Tam, gdzie pracownik kupi Clio, menedżer wyższego szczebla kupi BMW… i zapłaci od niego znacznie wyższy podatek VAT. W rzeczywistości VAT można rozumieć jako podatek „pay-per-use”: im częściej korzystamy z towarów i usług wytwarzanych przez sektor publiczny lub komercyjny (ten ostatni również powstał dzięki władzy publicznej za pośrednictwem edukacji lub infrastruktury), tym więcej oddajemy społeczeństwu. Powiecie mi: ale jeśli starszy menadżer prowadzi taki sam tryb życia jak pracownik, który zarabia o połowę mniej, to nie płaci więcej VATu? To prawda i co? Jeśli zdecyduje się żyć bardziej oszczędnie, niż pozwala na to jego standard życia, dlaczego miałby wnosić większy wkład? A jeśli zdecyduje się oszczędzać na przyszły zakup (Lamborghini), zapłaci później duży podatek VAT (można oczywiście argumentować, że w czasie oszczędzania naliczy odsetki od „niezapłaconego” podatku VAT, co pozostaje dość marginalne). Faktycznie, działa całkiem nieźle. Według prac Thomasa Piketty’ego, najmniej zamożne 10% przeznacza 13% swoich dochodów na podatek VAT (i inne podatki konsumpcyjne), a 60% „klasy średniej” – 11%. Liczba ta naprawdę zaczyna spadać (7%) dopiero po wejściu do grona najbogatszych 0,1% (co pokazuje, że przy tym poziomie dochodów istnieją ogromne możliwości oszczędzania).
Oczywiście obudowa samochodu jest powtarzalna w wielu obszarach, ale nie w nieskończoność. We Francji obowiązują 4 różne stawki podatku VAT:
*Stawka normalna 19,6%
*Stawka obniżona do 5,5% dotycząca żywności, wody, cateringu, leków nierefundowanych przez ZUS, dzieł sztuki i innych niszowych beneficjentów
* Super obniżona stawka 2,1% na leki refundowane przez ZUS, prasę, a nawet teatr
* Zwolnienia ze stawek VAT dla Korsyki i francuskich terytoriów zamorskich
Obniżony VAT jest powszechnie stosowany w przypadku artykułów pierwszej potrzeby, co moim zdaniem wprowadza w błąd przekaz. Lepiej byłoby zarezerwować to dla przypadków, w których wybory konsumpcyjne są takie same wśród bogatych i biednych. Wyjaśnię: bagietkę można uznać za produkt pierwszej potrzeby. Ale osoba o małej sile nabywczej weźmie zwykły biały bochenek chleba i wieloziarnistą bagietkę dwa razy drożej i w związku z tym… zapłaci dwa razy większy VAT. Moim zdaniem lepiej byłoby utrzymać chleb na poziomie 1%, nawet jeśli po odzyskaniu pieniędzy konieczne byłoby przywrócenie siły nabywczej najbardziej potrzebującym w inny sposób. Są jednak przypadki (dość rzadkie, a nawet coraz rzadsze), w których zakres wyboru jest bardzo ograniczony, niezależnie od tego, czy ktoś jest bogaty, czy biedny: na przykład cukier lub sól (chociaż można wybrać cukier brązowy lub brązowy cukier…). Leki (poza „komfortem”) to także jeden z najczystszych przykładów.
Odzyskiwanie podatku VAT jest całkowicie przejrzyste dla konsumentów. W przypadku firm jest trochę inaczej: jeśli podatek VAT jest neutralny dla ich rachunków, nadal muszą co miesiąc (lub kwartał w przypadku mniejszych) obliczać otrzymany podatek VAT, podatek VAT zapłacony i różnicę wpłacają organom podatkowym, które muszą kontrolować . Na skalę Francji jest to trochę pracy. Jeśli chodzi o oszustwa, są one zlokalizowane głównie w sektorach, w których można dokonać płatności gotówką (catering, praca domowa itp.). Nie jest to jednak bez znaczenia, gdyż według szacunków stanowi prawie 10 miliardów euro rocznie (od 7 do 8% zebranej kwoty). Jedynym możliwym rozwiązaniem byłoby drastyczne ograniczenie korzystania z gotówki.
W końcu
Lewica z pewnością nie ma racji zamykając się na automatyczną odmowę płacenia podatku VAT, zwłaszcza że nasza stawka stała się jedną z najniższych w głównych krajach Unii Europejskiej (z wyjątkiem Hiszpanii, która wynosi 18%). VAT jest bardzo dobrym podatkiem, pod warunkiem, że nie wymaga się od niego robienia tego, do czego nie jest przeznaczony: redystrybucji, a tym samym zmniejszania nierówności społecznych. Do tego służy inna broń: podatek dochodowy, ISF czy nawet podatki od spadków. Liczy się równowaga pomiędzy tymi różnymi podatkami.
To samo dotyczy podatku VAT społecznego (lub szczęścia...), którego na lewicy bronił jedynie Manuel Valls. O ile jego skutki są trudne do przewidzenia, zwłaszcza wpływ na delokalizacje (z pewnością ograniczony) czy to, że siła nabywcza zostanie zachowana, czy nie (w zamian obniżone zostaną składki na ubezpieczenia społeczne), prezentuje się atrakcyjnie. Można by zatem finansować część naszego modelu społecznego (w szczególności ryzyko zdrowotne) stabilnym podatkiem, niezależnym od demografii i niezbyt od cykli koniunkturalnych. Krótko mówiąc, w tej debacie nie zaszkodzi trochę więcej pragmatyzmu i trochę mniej odruchów ideologicznych.