Sprawa Knighta przywołuje na myśl kontrolę maszyn nad rynkami finansowymi:
11 2012 sierpnia
Błąd programowy, który spowodował, że amerykański broker Knight Capital stracił 440 mln euro, po raz kolejny rodzi pytanie o wszechobecność na rynkach maszyn oskarżanych przez swoich przeciwników o zwiększanie ryzyka i szkodzenie inwestorom.
1 sierpnia, aby móc współdziałać na nowej platformie giełdowej uruchomionej przez operatora giełdy NYSE Euronext, broker Knight Capital wdrożył nowe oprogramowanie, które zaczęło składać nieregularne zlecenia w seriach.
Zatrzymanie go zajęło około 45 minut, wystarczająco dużo czasu, aby Knight stracił 440 milionów dolarów.
Prezes amerykańskiej organizacji nadzorującej rynek (SEC), Mary Schapiro, określiła ten sam dzień jako „niedopuszczalny” incydent i potencjalny czynnik budzący „zaniepokojenie tradycyjnych inwestorów”.
„Czy będziemy musieli poczekać na katastrofę, po której nie będziemy już w stanie się otrząsnąć, aby zadać sobie właściwe pytania?” – pyta analityk, pod warunkiem zachowania anonimowości.
Wszechobecność komputerów na rynkach finansowych nie jest niczym nowym. Większość giełd papierów wartościowych jest od ponad 20 lat całkowicie elektroniczna, a kilka parkietów, które przetrwały (głównie Wall Street), obsługuje bardzo marginalny wolumen.
Jednak od czasu wejścia w życie w 2007 r. amerykańskich i europejskich reform mających na celu wspieranie konkurencji, fragmentacja rynków akcji odpowiadała pojawieniu się handlu o wysokiej częstotliwości (HFT).
Każdego dnia miliony zleceń uruchamiane są przez predefiniowane algorytmy, które starają się wykorzystać niewielkie różnice cenowe pomiędzy platformami giełdowymi lub jak najwcześniej przewidzieć ruchy na rynku.
Gracze tacy jak Knight Capital, którzy praktykują handel o wysokiej częstotliwości, przekonują, że pozwala on inwestorom uzyskać najlepszą cenę dzięki tym algorytmom i zapewnia im lepszą płynność, czyli możliwość kupna lub sprzedaży w dowolnym momencie.
Wspomnienie „Flash Crash”
Zdaniem Costisa Maglarasa, dyrektora ds. badań w Graduate School of Business na Uniwersytecie Columbia, „rynki są dziś znacznie bardziej efektywne niż 20 lat temu”.
Jego zdaniem „trzeba było wówczas korzystać z usług wielu pośredników, a koszty transakcji były wysokie”.
Jeśli chodzi o ryzyko, pan Maglaras uważa, że pomimo przykładu Knighta prawdopodobieństwo błędu jest mniejsze niż przed pojawieniem się elektroniki.
Podkreśla również, że w firmach korzystających z tych algorytmów i na poziomie platform wymiany istnieją obecnie wyłączniki automatyczne zdolne do zapobiegania poślizgom na dużą skalę. „Czasami zajmuje to kilka tysięcznych sekundy, czasem kilka minut” – tak jak w przypadku Knighta.
Jednakże w kilku ostatnich publikacjach akademickich zwrócono uwagę na korzyści, jakie zapewnia inwestorom handel o wysokiej częstotliwości.
Według Pierre’a-Cyrille’a Hautcoeura: profesora w Szkole Głównej Handlowej w Paryżu, na poprawie cen skorzysta jedynie garstka zainteresowanych stron, ale nie mali inwestorzy.
Dla pana Hautcoeura, który podziela obawy Mary Schapiro, wyzwaniem jest utrzymanie zaufania inwestorów do rynku, niezależnie od jego wielkości.
Jednak epizod Knighta, podobnie jak ten z „Flash Crash”, w wyniku którego indeks Dow Jones załamał się o prawie 1.000 punktów w ciągu kilku minut 6 maja 2010 r., w następstwie źle sformułowanego nakazu, stawia pytanie. „W pewnym sensie można odnieść wrażenie, że niezawodność jest mniejsza” – zauważa.
Pani Schapiro wskazała, że poprosiła swoich kolegów o szybkie przedstawienie konkretnych propozycji w tej sprawie.
http://www.boursorama.com/actualites/l- ... 9e9dab8801