Islandia, jej wulkany, gejzery... i bitcoiny
Romandie AFP / 25 marca 2018 r
W sercu islandzkich pól lawy stoi jedna z największych fabryk bitcoinów na świecie. Zaawansowany technologicznie warsztat, który produkuje wirtualne złoto, strona jest bardzo bezpieczna, a jej dokładna lokalizacja jest utrzymywana w tajemnicy, aby uniknąć chciwości.
Dzięki swoim piwnicom pełnym ciepłej wody, które zapewniają obfite dostawy energii elektrycznej w dobrej cenie, Islandia stała się rajem dla „kopaczy” kryptowalut, takich jak bitcoin, emitowanych przez serwery tak potężne, jak pożeracze energii.
W przeciwieństwie do dolara czy euro, bitcoin nie jest emitowany przez banki centralne, ale „wydobywany” lub tworzony w komputerowych „farmach”.
Na islandzkiej pustyni wulkanicznej w niewinnie wyglądającej szopie ze srebrnej blachy mieszczą się maszyny, prawie cztery inne budynki, do których wkrótce dołączą dwa zupełnie nowe magazyny. Ta „farma” firmy Genesis Mining nosi wątpliwą nazwę pierwszej maszyny szyfrującej Enigma, używanej przez nazistów podczas II wojny światowej.
Wewnątrz hangaru na ponad 400 m2 ustawione są dziesiątki tysięcy „platform wydobywczych”.
„Koparka górnicza” to rodzaj jednostki centralnej z płytą główną, pamięcią RAM, dyskiem twardym, procesorem i sześcioma kartami graficznymi.
Jego rola? Wykonuj złożone algorytmy, aby rejestrować kolejne uwierzytelnione i zaszyfrowane transakcje. Ta technologia zwana „blockchain” jest często opisywana jako cyfrowy odpowiednik księgi rachunkowej, która byłaby nienaruszalna i niefalsyfikowalna. W sumie w farmach wydobywczych co 12,5 minut powstaje 10 bitcoinów.
Centralne jednostki komputerowe obsługujące złożone algorytmy rejestrujące serię uwierzytelnionych i zaszyfrowanych transakcji w fabryce bitcoinów w pobliżu Reykjaviku, 16 marca 2018 r. / © AFP/Archives / Halldor KOLBEINS
- Wiatr polarny -
„Każdy może to zrobić w domu, bez (prawnych) przeszkód lub ograniczeń technicznych”, mówi Philip Salter, przedstawiciel Genesis Mining w Islandii. Gdyby nie kolosalne inwestycje, koszty produkcji i utrzymania na skalę przemysłową – jedyny sposób na stworzenie gospodarki bitcoinowej godnej tej nazwy – precyzuje młody niemiecki inżynier z 25-letnim stażem.
Bo maszyny podłączone do sieci pracują 7 dni w tygodniu i 7 godziny na dobę.
Spośród około 17 milionów bitcoinów będących w obiegu na świecie, wciąż skromna część jest „made in Iceland”, ale mała wyspa na północnym Atlantyku zamierza zdobyć władzę i odzyskać korzyści z wojny rozpoczętej przez chińskie władze z tą wirtualną walutą .
Islandia rzeczywiście oferuje wyjątkowe na świecie warunki do produkcji kryptowalut, ze względu na tanią iw 100% odnawialną energię geotermalną.
Według danych Eurostatu za 0,065 rok kWh bez podatku (0,114 euro) jest tam średnio dwa razy droższe niż w Unii Europejskiej (2016 euro), co czyni Islandię jednym z największych konkurentów w Europie za Serbią, Macedonią i Bośnią.
A średnia roczna temperatura na wyspie wynosi około 5°C. Jest to idealne rozwiązanie, aby uniknąć przegrzania i doskonale nadaje się do mechanicznego ograniczenia zapotrzebowania na energię.
Wiatr polarny jest zasysany przez baterię wentylatorów, następnie filtrowany i mieszany z ciepłem wydzielanym przez komputery - do 80°C - i utrzymuje temperaturę stacji wydobywczych między 5°C a 25°C.
- Islandia jest wyprzedana -
Wcześniej utworzony pod koniec 2013 roku Genesis Mining miał swoją siedzibę w Bośni, a jego główni konkurenci to Chiny czy Stany Zjednoczone.
Podobnie jak ona, wiele firm zajmujących się „farmą” komputerów szuka miejsca w Islandii.
„Zapotrzebowanie wzrosło wykładniczo, szczególnie w ciągu ostatnich trzech miesięcy”, mówi Johann Snorri Sigurbergsson, kierownik ds. rozwoju w firmie elektryk HS Orka.
I to pomimo zmienności bitcoina, który obecnie oscyluje wokół 10.000 20.000 USD po tym, jak w grudniu zbliżył się do 6.000 XNUMX USD, a następnie spadł poniżej XNUMX XNUMX USD na początku lutego.
„Cena bitcoina nie jest zbyt dobrym wskaźnikiem wyników przemysłu wydobywczego”, analizuje Philip Salter, który mówi, że raczej obawia się konkurencji w dynamicznie rozwijającym się sektorze.
Według szacunków HS Orka, trzy największe firmy posiadające centra danych i „farmy” kryptowalut powinny w 2018 roku zużywać więcej prądu niż 350.000 tysięcy mieszkańców wyspy.
Popyt jest dziś większy niż podaż energii.
Ofiara ich sukcesu, islandzkie „farmy” bitcoinów są celem dobrze zorganizowanych złodziei. Między grudniem a styczniem 600 „stacji wydobywczych” zniknęło z łupów szacowanych na 200 milionów koron (1,6 miliona euro).
https://www.romandie.com/news/ZOOM-/902581.rom